~6~
-...dla ciebie...
-Nie płacz ja... nie wiem co zrobić
-Zjem
-Na pewno? Znaczy musisz ale jestem w sumie dla ciebie obcym człowiekiem i nie mogę Cię do niczego zmuszać
-To poznajmy się-odparł Dawn a w tym samym momencie łza spłynęła po jego bladym policzku dlatego że pomyślał o tym jak bardzo kolejną osobę w swoim życiu zawiedzie samym swoim istnieniem.
-Mamy całą noc więc dobrze-odparł podnosząc powoli i ze strachem przed odtrąceniem rękę i położył ją delikatnie na policzku starszego. Nie odepchnął go. Położył swoją malutką rączkę na tej jego. Wooseok po chwili zaczerwienił się ponownie kiedy zorientował się jak długo wpatrywał się w jego oczy w których utonął. Brąz-w tym momencie jego ulubiony kolor. Tak głęboki i ciemny a jednocześnie delikatny. Iskierki zadowolenia i bólu tańczyły w jego oczach. Dało się wyczytać wszystko co czuł. Był jak otwarta książka którą Wooseok jako jedyny od dawna otworzył. Zabrał szybko rękę z jego policzka a zaraz potem zauważył minimalne wypieki i strużkę po łzie która była lekko rozmazana przez jego rękę.
-Dlaczego się czerwienisz Wooseoki?
-T-ty też...-po tym zdaniu z ust wyższego blondyn zcisnął swoje obydwa policzki dłońmi. Były gorące.
-Oh faktycznie-zaśmiał się.
Podniósł się z siadu i na czworaka podszedł jeszcze bliżej czarnowłosego. Przytulił go układając swoją główkę na klatce piersiowej młodszego. Wooseok nie był zażenowany, rękami złapał za biodra niższego i położył go całego na sobie. Przytulił jedną ręką a drugą głaskał jego włosy wplatając w nie palce. Były tak miękkie. Nie potrzebowali na słów. Wystarczyła im swoja wzajemna bliskość. Po pół godzinie takiego leżenia E'dawn przerwał ciszę.
-Dziękuję-wyszeptał cichutko-bardzo
-Za co Dawnie?
-Za to że mnie lubisz
-Nie musisz mi dziękować za takie rzeczy, z resztą nawet jakbyś nie chciał żebym cię lubił to i tak...-przerwał z powodu krótkiego i dość nieporadnego pocałunku w policzek, zdecydowanie za blisko ust, ze strony blondyna. Nie powinno, ale podobało mu się to. Cholernie. Tak urocze, tak niewinne, tak czyste. E'dawn uniósł się lekko podpierając się rękami nad Wooseokiem. Zaglądał głęboko w jego oczy tak jak tamten godzinę temu. W jego oczach widać było onieśmielenie, szczęście i... Miłość? Nie to niemożliwe. Niższy nie wiedział jak wygląda miłość w oczach tym bardziej skierowanych w jego stronę. Musiało mu się wydawać.
-D-dawnie co t-ty robisz?
-Co?
-Twoje k-kolano...
Spojrzał na nie. Znajdowało się po raz kolejny tego dnia we wrażliwym miejscu.
-Cholercia!-po wykrzyknieciu tego szybko zeskoczył z młodszego nie chcąc znowu sprawiać ogromnych kłopotów Wooseokiemu. Na szczęście udało się i odpowiednio wcześnie zabrał kolano.
-Przepraszam Wooseoki...
-Nie szkodzi-powiedział lekko zażenowany Wooseok. Dlaczego jego kolano tak łatwo odnajdowało drogę do krocza czarnowłosego zastanawiał się E'dawn nie zauważając nawet kiedy Wooseok bierze pluszaka leżącego na łóżku.
-To twoje Dawnie?
-To dla ciebie za tamto wcześniej... Jak tak dalej pójdzie to będziesz ode mnie dostawał przeprosinowe rzeczy po dwa razy dziennie-powiedział Dawn bawiąc się palcami i wpatrując się w nie jakby były najbardziej interesującą rzeczą na świecie.
-Jak ty to robisz, co?-zapytał już trochę bardziej rozbawiony niż zażenowany Wooseok.
-Ja nie wiem hyung, nie chcę robić ci problemu
-Nie mów tak błagam bo się spalę ze wstydu...-mruknął Wooseok.
-JUŻ NIC NIE MÓWIĘ BUZIA NA KŁÓDKĘ-wykrzyknął u zakrył swoje malinowe usta dłońmi. Nie wiedział jakim cudem tak szybko przy starszym zmieniały mu się emocje, raz był zażenowany a zaraz potem rozbawiony niemalże do płaczu.
-Mieliśmy się poznać musisz coś mówić, nie umiem czytać w myślach Dawnie
-Ah no tak-stwierdził opuszczając rękę.
-To od czego zaczniemy?
-Nie wiem Wooseoki
-Może od ulubionego jedzenia? Aj przecież ty... Przepraszam nie pomyślałem
-Nie szkodzi, to że nie lubię jeść dużo nie znaczy że nie mam ulubionego jedzenia.
-To co lubisz?-Zapytał usadawiając się po turecku na przeciwko niższego.
-Żelki i lody, bardzo ale mam straszne wyrzuty sumienia po zjedzeniu czegokolwiek a w szczególności ich...
-A co myślisz kiedy masz takie wyrzuty?
-Po co coś takiego marnego i niepotrzebnego powinno jeść czy coś w tym stylu
-Dlaczego niepotrzebnego czy marnego?-zapytał ze współczuciem i troską w głosie młodszy.
-Bo... W sumie to nie wiem. Może dlatego że nigdy nie miałem przyjaciół bo "jak można lubić takie zdziecinniałe dziwactwo" dla rodziców też byłem tylko problemem, nie chodzi o to ze byli źli tylko bardzo ambitni i niezbyt wiele czasu mi poświęcali bo chcieli być bogaci coraz to bardziej i bardziej
-Dawnie...-z zaszklonymi oczami odezwał się Wooseok-nie jesteś dziwactwem, jesteś odmienny ale to właśnie w tobie polubiłem a co do rodziców to nie rozumiem, matka cię urodziła a potem tak po prostu stwierdziła że jej się znudziłeś i że woli być bogata? I ojciec tak samo?-dziwił się wyższy wypowiadając to ze złością w głosie którą powstrzymywał w miarę przed Dawnem.
-Przestańmy juz mówić o mnie-stwierdził blondyn widząc naradzającą się złość w przyjacielu-Jeszcze nie wiem nic o tobie.
-Ale Dawnie, ty masz anoreksję, twoi rodzice...
-To nieważne
-Nie, ty jesteś ważny i nie myśl inaczej, jeżeli na razie jeszcze nie dla siebie to dla mnie-mówiąc to po raz kolejny przytulił go do siebie osłaniając ramionami przed jakby chciał obronić przed całym złem świata.
-Wooseoki puść mnieeeee mieliśmy rozmawiać a nie się tuliiiić
-A nie lubisz tego?-zapytał zakłopotany czarnowłosy.
-Nieeeee, jasne że lubię ale chcę się czegoś o tobie dowiedzieć~
Odparł wpatrując się szczenięcymi ślepiami w górę na twarz wyższego.
-To dobrze, więc co chcesz wiedzieć?
-Twoje ulubiooooone jedzenie na całym świecie~
Przez chwilę namyślał się i złapał się na zastanawianiu nad smakiem ust Hyojonga. Szybko wyrzucił to z głowy.
-N-nie wiem-odparł szybko.
-Na prawdę?
-No może...-spojrzał na usta Dawna-maliny. Tak, chyba tak.
-A ja najbardziej lubię żelki o smaku malin i bananów, są pyszne-stwierdził z rozmarzeniem w oczach-to może teraz powiedz jaki kolor lubisz?
-Czarny i myślę że czerwony i zaczynam lubić brąz...
-Ja różowy i biały i czarny też, a co lubisz robić?
-Chyba oglądać anime i rysować tak troszkę, a ty Dawnie?
-Jeździć na rowerze i zakupy. Ale lubisz rysować? Nie spodziewałem się, myślałem że grasz w koszykówkę albo ewentualnie w siatkówkę bo jesteś tak bardzo wysoki hyung-powiedział z podziwem E'dawn-właśnie, ile masz wzrostu?
-Metr osiemdziesiąt osiem i pół.
-Też bym tak chciał, ja mam tylko metr siedemdziesiąt cztery
-Ale dzięki temu że jesteś niższy jesteś strasznie uroczy~
Mówiąc to Wooseok zgniótł policzki starszego tak aby powstał dzióbek z jego ust.
-To nie prawda!-powiedział trochę niewyraźnie.
-Praaaaawda~
-Nieeeee.
-No taaaaaak~
Przedrzeźniali się tak jeszcze chwilę po czym postanowili się położyć. Przytuleni do siebie rozmawiali jeszcze o sobie nawzajem.
-O kurczę...
-Coś się stało Wooseoki?
-Jest trzecia...
-I co z tego?
-Jutro mamy wstać i o ósmej być w wytwórni.
-Cholercia
-To też jest urocze wiesz?~
E'dawn na to tylko odwrócił się plecami do wyższego.
-Daaaaawnie nie obrażaj się
-Ale ja się nie obrażam-prychnął niższy.
-Wcaaaaale-stwerdził szatyn obejmując blondyna w linii brzucha. Niższy skulił się uroczo i tylko na chwilkę odwrócił się twarzą do młodszego i cmoknął go w policzek.
-Dobranoc hyung~
-Śpij dobrze maluchu-po posiedzeniu tego jeszcze bardziej wtulił się w plecy blondynka. Przypomniał sobie o tym że E'dawn miał jeszcze coś zjeść ale nie chciał żeby teraz płakał.
Nie chciał żeby płakał.
Nigdy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie nadaję się do robienia sklejek ale chciałam spróbować po raz kolejny więc tak... trza by było zmienić tą okładkę bo fu.
Co ja zrobiłam z tym ff miało być kompletnie inaczej nie wiem czy to dobrze czy źle ale cóż. Chcę się zabrać za jakieś reakcje albo jakieś ff z innym zespołem, może monsta x albo nct 127 czy cuś ale serio nie wiem jakie ale coś powinno się za niedługo pojawić i oczywiście będzie w chuj zboczone bo tak iż prawdopodobnie po nowym roku chociaż idk może wcześniej ;-;
Szczęśliwa i czująca się jak suka w pozyrywnym sensie bo obcięła włosy do ramion które były do pasa i zafarbowała ich połowę na niebiesko na złość wszystkim
Soo Hoo
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro