Rozdział 2 - Ugryzienie, tajemnicza wiadomość
Obudziłam się w swoim pokoju, chciałam jeszcze poleżeć , ale przypomniałam sobie co się stało w lesie.
Poderwałam się do siadu i odkryłam kołdrę.
Podniosłam do góry koszulkę, w której spałam i zobaczyłam opatrunek na boku.
Drżącymi rękoma zaczęłam powoli odklejać materiał, który był cały przesiąknięty krwią. To co zobaczyłam sprawiło, że zdębiałam.
Niczego tam nie było, nawet małej blizny!
Siedziałam tak na łóżku przez chwilę kompletnie oniemiała.
"Przecież tu było ugryzienie" pomyślałam i spojrzałam na brązową, lekko poniszczoną szafkę nocną, na której leżał telefon.
Wzięłam go do ręki, cały ekran był popękany ale na szczęście udało mi się go włączyć.
Jest druga w nocy?!
To znaczy, że byłam nieprzytomna cały dzień.
Tylko jest kilka rzeczy, których nie rozumiem... Jak ja znalazłam się w domu skoro byłam w lesie? I jeszcze te wilki... One były ogromne! Jeden próbował mnie zabić za to, ten drugi mnie uratował.
Nie mogąc przestać myśleć o tajemniczych zmutowanych wilkach włączyłam internet w poszukiwaniu informacji na ich temat.
Siedziałam od kilku godzin przy komputerze przeszukukąc internet, aż poczułam się zmęczona.
Przetarłam oczy i położyłam się na łóżku przykrywając się kołdrą. Zasypiając nadal myślałam o tajemniczych wilkach.
O dziwo obudziłam się wypoczęta, co jeszcze mi się nie zdarzyło.
Odkryłam kądrę i zeszłam z łóżka. Nawet zimna podłoga nie zrobiła na mnie wrażenia, zmarszczyłam brwi i wstałam. Zaczęłam się rozciągać. "Wydaje mi się, czy urosłam przez jeden dzień?" pomyślałam i podeszłam do szafy. Jak zwykle czarna bluzka i czarne spodnie. Ubrałam ciuchy na siebie i chciałam podejść do drzwi ale nagle dostałam wiadomość na telefon. Zaskoczona tym, że ktoś do mnie pisze podeszłam do szafki wzięłam telefon i ją odczytałam.
Kiedy przeczytałam wiadomość, która okazala być wysłana z nieznanego numeru prychnęłam pogardliwie myśląc, że to któryś z chłopaków ze szkoły robi żarty. Odłożyłam komórkę spowrotem na miejsce i podeszłam do drzwi.
Chciałam przekręcić klucz ale nie były one zamknięte.
Lekko przestraszona otworzyłam je i wyszłam.
Zeszłam ze schodów w stronę kuchni.
Zrobiłam sobie kanapki z szynką, położyłam je na talerzyk i z jedzeniem poszłam do pokoju mijając napitych rodzicieli. Weszłam po schodach w kierunku mojego pokoju.
Od razu po wejściu zamknęłam je spowrotem.
Podeszłam do biurka i położyłam telerzyk z kanapkami a sama usiadłam na starym fotelu.
Westchnęłam i zaczęłam jeść posiłek.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro