4
Obiad z mamą, Robin'em i Louis'em minął całkiem w porządku.
Dowiedziałam się, że partner mojej mamy jest starszy od niej o 3 lata, a Louis w tym roku kończy 22, więc jest niewiele starszy ode mnie.
Darcy bardzo polubiła Louis'a i nazwała go swoim "Louim" co było bardzo urocze.
Postanowiłam nie ciągać Darcy po kawiarni i po prostu zostawiłam ją u mojej mamy, która dziś ma wyjątkowo wolny dzień.
Idę ulicami Londynu i pierwsze co przychodzi mi na myśl to Harry. Naprawdę zdążyłam o nim zapomnieć, a teraz gdy pojawił się w moim życiu po raz kolejny, nie mogę wyrzucić go z głowy. Sposób w jaki wszedł do środka i zarzucił swoje włosy do tyłu. Jego ubiór, jego głos, jego wygląd. To jak oblizuje wargę lub ją przygryza, albo jak pociera swój kark, gdy mówi.
To wszystko zapadło mi w pamięci i stwierdzam, że to samo robił cztery lata temu.
Wzdycham głęboko i wyciągam słuchawki z uszu, wchodząc do środka. Do moich nozdrzy dostaje się zapach czekolady oraz sernika, na co się uśmiecham.
- Cześć - macham Danielle i ruszam w jej stronę.
Klientów jeszcze nie ma, ale zapewne to dlatego, że kawiarnia otwarta jest dopiero od 3 minut.
- Hej - uśmiecha się dziewczyna i podaje mi czarny fartuszek - To dla Ciebie.
Zastanawiam się chwilę do czego jest mi on potrzebny, ale gdy przypomina mi się, że dziś mam zająć się babeczkami, na moją twarz od razu powraca uśmiech.
- Super - szczerzę się i ruszam na zaplecze, do kuchni.
Nie jest to jakaś ogromna, profesjonalna kuchnia, ale taka na razie nam wystarczy.
Na blacie rozkładam potrzebne składniki typu mąka, kakao, olej, banany i zabieram się do pracy.
Wszystko idzie jak z płatka, a ja wyciągam z piekarnika trzecią już blachę z babeczkami.
- Jak Ci idzie?! - krzyczy Niall, a ja zadowolona z siebie, ściągam fartuch i idę w jego stronę.
- Świetnie. Mam około 30 babeczek i można już je sprzedawać - mówię i zerkam na dwóch klientów, którzy siedzą przy oknie i rozpoznaję w nich czuprynę Harry'ego.
- To wystawiaj - uśmiecha się i wraca do swoich obowiązków, a ja lecę do kuchni po talerze.
Rozkładam na nich babeczki i dekoruje je kremem bananowym. Wszystko obsypuję czekoladową posypką i niosę na wystawę.
Babeczki prezentują się cudownie i mam nadzieję, że będą smakowały.
Wyręczam Niall'a i staję za kasą, czekając na nowych klientów. Nagle podchodzi do mnie Harry. Mierzę go od góry do dołu i stwierdzam, że wygląda dobrze. Biały t-shirt, czarne rurki oraz granatowa marynarka idealnie komponują się z burzą jego kasztanowych włosów i tym zadziornym uśmieszkiem na jego twarzy.
- Dobra, czyli teraz mogę powiedzieć, żebyś zrobiła zdjęcie, bo starczy na dłużej? - pyta i głupio się szczerzy, a ja zawstydzona opuszczam głowę w dół.
Przecież perfidnie się w niego wpatrywałam!
- Ja.. Coś podać? - pytam i zerkam na niego.
Harry kręci głową i oblizuje usta. Spogląda na wystawę i cieszę się jak dziecko, gdy jego wzrok zatrzymał się na moich babeczkach.
- Widziałem jak je tutaj niosłaś - mówi, a ja kiwam głową.
- Zrobiłam je i wystawiłam na sprzedaż - wzruszam ramionami i się uśmiecham.
- To poproszę dwie.
Nakładam dwie czekoladowo-bananowe babeczki na dwa plastikowe talerzyki i podaję je Harry'emu.
- Smacznego - mówię.
- Oby - mruczy i idzie w stronę swojego stolika, a ja chichoczę pod nosem.
Po kilku minutach do kawiarni wchodzi moja mama z Darcy, a ja szeroko się uśmiecham.
- Tak bardzo chciała zobaczyć mamusię, że nie miałam serca trzymać jej w domu - tłumaczy mama i podaje mi Darcy, którą ściskam i całuję.
- Kochanie, jak bawiłaś się u babci? - pytam i odlepiam z jej czoła mokre kosmyki włosów, które ku mojemu zdziwieniu są dzisiaj proste, a nie kręcone.
- Przyszedł Loui - mówi i uśmiecha się, a ja wraz z nią.
Chyba się polubili, więc Darcy nie pozostawiła mi wyboru - ja też muszę go polubić.
- Będę lecieć, do zobaczenia - mama całuje mnie w policzek i szybko ucieka z kawiarni.
Widzę, że wychodząc natyka się na Robin'a i wyglądają razem bardzo uroczo, mimo że nie mają już 20 lat.
Zaczynam rozmowę z Darcy i ukradkiem zerkam na Harry'ego z kolegą, którzy wstają z miejsca i ruszają do wyjścia, powodując przy tym pisk krzeseł.
Mała od razu odwraca się w ich stronę i zaczyna się śmiać.
- Mamo, to Harry - piszczy, zwracając jego uwagę, a ja wywracam oczami.
Chłopak podchodzi bliżej i kuca przed Darcy, podając jej swoją dłoń.
- Cześć, mała - uśmiecha się, gdy Darcy odwzajemnia jego gest i rzuca mu się w ramiona.
Jak to możliwe, że jest tak pozytywnie nastawiona do kogoś, kogo widziała jedynie kilka minut?
____________________________________
20 votes = next x
czy ktoś w ogóle wie o co chodzi, kojarzy jakieś fakty, wie co miałam na myśli pisząc to ostatnie zdanie? :D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro