Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

Naprawdę trudno jest znaleźć kogoś do opieki nad dzieckiem, gdy moja mama pracuje, a przyjaciół jeszcze nie mam, więc postanowiłam wziąć Darcy ze sobą. Jeśli Niall'owi nie będzie odpowiadało to, że przyprowadziłam małą do pracy to trudno - najwyżej zrezygnuję.


- Kurtka! - wołam i ściągam z wieszaka różowy płaszczyk Darcy, która aktualnie biega gdzieś po domu.

- Idę! - krzyczy, po chwili jest już przy mnie i podnosi rączki.

Wciągam jej na ręce rękawy i zapinam płaszcz do połowy, bo nie jest wcale tak zimno. Biorę Darcy na ręce i wychodzę z domu, zamykając drzwi na klucz.


Po kilkuminutowym spacerze, jesteśmy przy kawiarni. Przez ogromną, szklaną witrynę widzę Niall'a biegającego po całym lokalu, a wraz z nim dziewczynę, której wcześniej nie widziałam.

Stawiam Darcy na ziemię i łapię za rączkę, wchodząc do środka.

- O, cześć - uśmiecha się Niall i znów powraca do swoich obowiązków.

- Hej - odpowiadam i ruszam w stronę kasy - Może coś pomóc?

- Nie, dzięki, kończę! - krzyczy blondyn i wbiega na zaplecze.

Kiwam głową i przyglądam się całemu pomieszczeniu. Jest tu naprawdę miło i przyjemnie, a nie widziałam tu dużo klientów, co postaram się zmienić.

- Cześć, jestem Danielle - mówi dziewczyna, a ja przyglądam jej się z bliska, chociaż jest to bardzo nieuprzejme.

Ciemna karnacja, brązowe oczy, kręcone brązowe włosy i perfekcyjne, długie nogi. Oh, ona jest idealna.

- Hej, Bella - uśmiecham się i zerkam na Darcy, która wesoło biega między stolikami - A to jest moja córka, Darcy.

Danielle kiwa głową i spogląda na mojego aniołka. Macha jej na powitanie i wraca do swoich obowiązków.

- Mamuś - szepcze Darcy, a ja odwracam się w jej stronę - Kupisz ciastko?

- Okay - mówię i patrzę na wszystkie produkty, które oferuje kawiarnia.

Nie ma tu za dużo słodkości i myślę, że trzeba by wprowadzić tutaj moje czekoladowe babeczki.

- Zaczynasz od dziś, tak?- pyta Danielle, a ja kiwam głową.

- Niby tak, ale szczerze mówiąc to nie wiem co robić.

- Niall pojechał po towar, a ja zajmę się kuchnią. Trzeba ją trochę wysprzątać i zacząć robić nowe ciasta - mówi - Możesz stanąć za kasą, jeśli się na tym znasz.

- Kiedyś już to robiłam, więc chyba dam radę.

Podaję Darcy jedno z biszkoptowych ciast i sadzam ją na czarnym krzesełku, niedaleko kasy.


Przez pierwszą godzinę nie było tu nikogo. Żaden klient nie odwiedził kawiarni, aż do teraz. Do środka wchodzi mężczyzna w czarnej marynarce, obcisłych rurkach i białym t-shircie. Jego włosy są zmierzwione i odgarnięte do tyłu, a usta formują się w lekkim grymasie.

Spoglądam w jego oczy i stwierdzam, że skądś je znam.

- Harry? - pytam i tym samym zwracam jego uwagę.

Chłopak szeroko się uśmiecha i szybko podchodzi do kasy. Przez chwilę mi się przygląda, aż w końcu wzdycha i opiera się o blat.

- Bella - mówi i przeczesuje dłonią włosy - Dawno się nie widzieliśmy.

- Tak - przytakuję i zachwycam się tym jak wygląda.

4 lata temu wyglądał podobnie, ale nie tak.. elegancko. Zawsze nosił luźniejsze spodnie, bluzy i sportowe buty. Loki zawsze opadały mu na czoło i często je z niego odgarniałam. Jedyne co pozostało mu z tamtych czasów to oczy. Piękne, zielone, lśniące oczy, których nie da się zapomnieć.

- Jak się tu znalazłaś? - pyta.

- Ja.. wiesz.. przeprowadziłam się tutaj z dzieckiem.. Do mamy - bełkoczę i zakładam kosmyk włosów za ucho.

- Dzieckiem? - pyta i marszczy brwi - Szybko się ustatkowałaś.

Próbuję się zaśmiać, ale jedyne co wydostaje się z mojego gardła to cichy chichot i chrząknięcie.

- Tak, szybko. Coś podać? - sprawnie wymijam temat dziecka i oferuję Harry'emu kawę oraz ciasto.


- Mamusiu - woła Darcy, a ja na chwilę przepraszam zielonookiego i ruszam do swojego aniołka.

- Słucham?

- Chciałabym wyjść na dwór - mówi, a ja wzdycham.

- Darcy, nie mogę z Tobą iść - mamroczę i wracam za ladę, obsługując Harry'ego.

Podaję mu papierowy kubek z parującą kawą oraz szklany talerzyk z karmelowym ciastem. Chłopak siada przy stoliku w kącie i ukradkiem spogląda na małą.

- Mamo, proszę..

- Nie, kochanie. Nie mogę wyjść - mówię stanowczo i wymieniam rolkę papieru termicznego w kasie.

- Mogę z nią wyjść - odzywa się Harry i uśmiecha - Wypiję kawę na świeżym powietrzu, a ona się pobawi.

- Ja nie wiem czy to jest dobry..

- Tak, mamo! - krzyczy Darcy, a ja głęboko wzdycham.

Coś mi się nie podoba ten pomysł. W końcu nie widziałam Harry'ego od 4 lat i nie znam go na tyle, by posłać z nim moją córkę.

- Dobrze, ale uważaj na nią, okay?

- Jasne - mówi Harry i wstaje z miejsca.

Odnosi pusty talerzyk na blat i wychodzi z kawiarenki, zabierając ze sobą małą.

_________________________________________

15 votes = next :) x


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro