12
- Ja.. wiem - mówi po dłuższej przerwie, a ja doznaję szoku.
- Co? - marszczę brwi i spoglądam na niego przerażona - Skąd wiesz? Kto Ci powiedział?
- To znaczy.. eh - wzdycha i rozsiada się na kanapie - Przeczuwałem - pociera dłonią kark i próbuje się uśmiechnąć, ale wychodzi mu jedynie grymas - Po tych wszystkich Twoich wpadkach z ojcem, to jak próbowałaś się wykręcać i te wszystkie rozmowy, to jak Darcy jest bardzo do mnie podobna. Przecież każdy głupi by to zauważył.
Kręcę głową z niedowierzaniem i zamykam oczy, by dać upust łzom. Wie. Wie. On do cholery wie! Więc dlaczego nadal tu jest? Dlaczego siedzi tu ze mną i rozmawia o tym jakbyśmy spotkali się na kawie i ciastku?
- Wciąż tu jesteś - szepczę.
- Dlaczego miałoby mnie tu nie być?
- Ja.. nie wiem.. Myślałam, że jak się dowiesz to nie będziesz chciał mieć z nami kontaktu - mówię słabo.
Podtrzymuję się dłonią stolika i w końcu głęboko wzdycham. To wszystko mnie przerasta.
- Gdybym nie chciał to dawno bym uciekł - uśmiecha się głupio, a ja wraz z nim.
Patrzę w jego szmaragdowe oczy i widzę w nich.. radość? Tak. Iskierki radości, które towarzyszą mu przez chyba całe życie. Uwielbiam w nie patrzeć i on dobrze o tym wie.
- Mogę Cię przytulić? - w końcu pytam nieśmiało i lekko się uśmiecham.
Harry chichocze i obejmuje mnie ramionami, przyciągając do siebie. Czuję się naprawdę potrzebna i ważna, mimo że Harry uważa mnie tylko za matkę jego dziecka.
Następnego dnia nie muszę iść do kawiarni, więc w spokoju mogę zająć się córeczką, która zadziwiająco długo dziś śpi.
O równo dziesiątej do mojego domu ktoś zaczyna się dobijać, więc zdejmuję z siebie czarny fartuch i kieruję się do przedpokoju. Otwieram drzwi i zastaję w progu Zayn'a.
- Cześć - mówię, a on krzywo się uśmiecha.
- Cześć, mogę? - pyta i wskazuje na drzwi, jakby wpraszając się do środka.
Nic do niego nie mam, bo jest naprawdę w porządku, ale zaczął działać mi na nerwy z tymi kłamstwami na temat ojcostwa. Wiem, że to ja go w to wciągnęłam no ale mógł w końcu skończyć.
- Jesteś sama? - rozgląda się po mieszkaniu.
- Z Darcy.
- Oh, właśnie. Chciałem zapytać co u niej - uśmiecha się, a ja wywracam oczami.
- Posłuchaj. Darcy jest córką Harry'ego, on już wszystko wie, więc nie musisz udawać tatuśka, okay? Wiem, że wplątałam Cię w te kłamstwa, ale już skończ, bo robi się to żałosne.
Zayn patrzy na mnie z otwartymi ustami i pociera dłonią kark.
- Przepraszam jeśli to tak wyglądało, ale sądziłem, że potrzebujesz pomocy.
- Bo.. nie wiem, potrzebowałam - wzdycham i zamykam oczy - Wszystko jest takie trudne, wiesz?
- W porządku, rozumiem - uśmiecha się.
Jego wzrok wędruje na schody, po których właśnie schodzi Darcy. Jest taka śliczna.
- Cześć, księżniczko - mówię radośnie i rozkładam ramiona, w których po chwili ląduje moja córka.
- Jest do niego podobna - zauważa Zayn, a ja kiwam głową.
- Jest piękna - kwituję.
Chłopak przytakuje i siada na fotelu. Biorę się za zrobienie nam oboje kawy, gdy nagle do drzwi znów ktoś puka.
- To jej ojciec? -pyta Zayn, a ja wzruszam ramionami.
- Nie wiem.
Otwieram drzwi i zauważam moją mamę z wielką czekoladą.
- Dzień dobry, Bella - mówi wesoło i wchodzi do środka.
Wywracam oczami i zamykam drzwi.
- Mam gościa, mamo.
- To nic.
Wchodzi do środka i od razu rzuca się w stronę Darcy, podając jej słodycz i całując tryliard razy.
- Dzień dobry, jestem Zayn - słyszę jego głos, gdy wchodzę do kuchni i wzdycham z ulgą, że tak miło się przedstawił.
Kocham moją mamę, ale czasami jest wkurzająca i ocenia książki po okładce. Zayn wygląda na typowego 'badboy'a' i zapewne gdy tylko go zobaczyła, pomyślała o nim coś złego.
Nalewam wody do trzech kubków z kawą i niosę wszystko do salonu, w którym panuje niezręczna cisza.
- Um, Zayn słodzisz? - pytam.
- Jedną - mówi cicho, gdy podaję mu cukiernicę.
Siadam na kanapie obok mojej mamy i biorę Darcy na kolana. Zerkam na Zayn'a błagająco, by zaczął jakikolwiek temat i mnie uratował.
- Khm, czy.. mieszka tu pani od dawna? - pyta, a ja prawie krztuszę się kawą.
Przykładam dłoń do ust i próbuję przełknąć gorącą ciecz. Spoglądam na Zayn'a z rozbawieniem na twarzy i unoszę kciuk w górę.
- Właściwie przeprowadziłam się tutaj 6 lat temu, po rozwodzie - mówi z dumą i unosi kubek do góry, mocząc w nim swoje pełne, malinowe wargi - Nigdy Cię tu nie widziałam, Zed.
- Zayn - poprawiam ją i zaczynam kaszleć.
- .. Zayn - uśmiecha się i zerka na jego tatuaże.
Mam wrażenie, że powie na ich temat coś niestosownego, ale nie robi tego. Na szczęście.
- To duże miasto i jest tu dużo ludzi. To nic dziwnego - mówi i dopija kawę, stawiając kubek na stoliku.
- To prawda - przytakuje moja mama.
Po chwili Zayn otwiera usta, by coś powiedzieć, ale przeszkadza mu dzwonek do drzwi.
- Kogo znowu diabli niosą - wzdycham, kierując się w stronę przedpokoju.
Otwieram drzwi i widzę tylko jedno. Szmaragdy.
- Cześć - mówi cicho Harry i podaje mi bukiet różowych kwiatów, które pachną jakby dopiero zerwał je z ogródka.
- Dzięki - rumienię się i wpuszczam go do środka - Jest moja mama i Zayn - szepczę.
Harry zastyga w miejscu i spogląda na mnie błagalnie.
- Przyszedłem nie w porę - mruczy.
- Dlaczego? Nie lubisz mnie? - odzywa się nagle Zayn, wchodząc do przedpokoju.
__________________________________________________________
100 votes = next:)
dzisiaj sprawdziłam sobie statystyki My princess i jedyne co pomyślałam to.. wow.
Jest Was tu naprawdę dużo i wcześniej tego nie zauważałam, ale chyba muszę zacząć to doceniać i coś z tym robić :) Więc od jutra rozdziały będą systematycznie i postaram się by były codziennie. Co wy na to? :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro