Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12

- Ja.. wiem - mówi po dłuższej przerwie, a ja doznaję szoku.
- Co? - marszczę brwi i spoglądam na niego przerażona - Skąd wiesz? Kto Ci powiedział?
- To znaczy.. eh - wzdycha i rozsiada się na kanapie - Przeczuwałem - pociera dłonią kark i próbuje się uśmiechnąć, ale wychodzi mu jedynie grymas - Po tych wszystkich Twoich wpadkach z ojcem, to jak próbowałaś się wykręcać i te wszystkie rozmowy, to jak Darcy jest bardzo do mnie podobna. Przecież każdy głupi by to zauważył.
Kręcę głową z niedowierzaniem i zamykam oczy, by dać upust łzom. Wie. Wie. On do cholery wie! Więc dlaczego nadal tu jest? Dlaczego siedzi tu ze mną i rozmawia o tym jakbyśmy spotkali się na kawie i ciastku?
- Wciąż tu jesteś - szepczę.
- Dlaczego miałoby mnie tu nie być? 
- Ja.. nie wiem.. Myślałam, że jak się dowiesz to nie będziesz chciał mieć z nami kontaktu - mówię słabo.
Podtrzymuję się dłonią stolika i w końcu głęboko wzdycham. To wszystko mnie przerasta.
- Gdybym nie chciał to dawno bym uciekł - uśmiecha się głupio, a ja wraz z nim.
Patrzę w jego szmaragdowe oczy i widzę w nich.. radość? Tak. Iskierki radości, które towarzyszą mu przez chyba całe życie. Uwielbiam w nie patrzeć i on dobrze o tym wie.
- Mogę Cię przytulić? - w końcu pytam nieśmiało i lekko się uśmiecham.
Harry chichocze i obejmuje mnie  ramionami, przyciągając do siebie. Czuję się naprawdę potrzebna i ważna, mimo że Harry uważa mnie tylko za matkę jego dziecka. 


Następnego dnia nie muszę iść do kawiarni, więc w spokoju mogę zająć się córeczką, która zadziwiająco długo dziś śpi.
O równo dziesiątej do mojego domu ktoś zaczyna się dobijać, więc zdejmuję z siebie czarny fartuch i kieruję się do przedpokoju. Otwieram drzwi i zastaję w progu Zayn'a. 
- Cześć - mówię, a on krzywo się uśmiecha.
- Cześć, mogę? - pyta i wskazuje na drzwi, jakby wpraszając się do środka.
Nic do niego nie mam, bo jest naprawdę w porządku, ale zaczął działać mi na nerwy z tymi kłamstwami na temat ojcostwa. Wiem, że to ja go w to wciągnęłam no ale mógł w końcu skończyć. 
- Jesteś sama? - rozgląda się po mieszkaniu.
- Z Darcy.
- Oh, właśnie. Chciałem zapytać co u niej - uśmiecha się, a ja wywracam oczami.
- Posłuchaj. Darcy jest córką Harry'ego, on już wszystko wie, więc nie musisz udawać tatuśka, okay? Wiem, że wplątałam Cię w te kłamstwa, ale już skończ, bo robi się to żałosne.
Zayn patrzy na mnie z otwartymi ustami i pociera dłonią kark.
- Przepraszam jeśli to tak wyglądało, ale sądziłem, że potrzebujesz pomocy.
- Bo.. nie wiem, potrzebowałam - wzdycham i zamykam oczy - Wszystko jest takie trudne, wiesz? 
- W porządku, rozumiem - uśmiecha się.
Jego wzrok wędruje na schody, po których właśnie schodzi Darcy. Jest taka śliczna.
- Cześć, księżniczko - mówię radośnie i rozkładam ramiona, w których po chwili ląduje moja córka.
- Jest do niego podobna - zauważa Zayn, a ja kiwam głową.
- Jest piękna - kwituję.
Chłopak przytakuje i siada na fotelu. Biorę się za zrobienie nam oboje kawy, gdy nagle do drzwi znów ktoś puka. 
- To jej ojciec? -pyta Zayn, a ja wzruszam ramionami.
- Nie wiem.
Otwieram drzwi i zauważam moją mamę z wielką czekoladą.
- Dzień dobry, Bella - mówi wesoło i wchodzi do środka.
Wywracam oczami i zamykam drzwi.
- Mam gościa, mamo.
- To nic.
Wchodzi do środka i od razu rzuca się w stronę Darcy, podając jej słodycz i całując tryliard razy.
- Dzień dobry, jestem Zayn - słyszę jego głos, gdy wchodzę do kuchni i wzdycham z ulgą, że tak miło się przedstawił.
Kocham moją mamę, ale czasami jest wkurzająca i ocenia książki po okładce. Zayn wygląda na typowego 'badboy'a' i zapewne gdy tylko go zobaczyła, pomyślała o nim coś złego.
Nalewam wody do trzech kubków z kawą i niosę wszystko do salonu, w którym panuje niezręczna cisza.
- Um, Zayn słodzisz? - pytam.
- Jedną - mówi cicho, gdy podaję mu cukiernicę.
Siadam na kanapie obok mojej mamy i biorę Darcy na kolana. Zerkam na Zayn'a błagająco, by zaczął jakikolwiek temat i mnie uratował.
- Khm, czy.. mieszka tu pani od dawna? - pyta, a ja prawie krztuszę się kawą.
Przykładam dłoń do ust i próbuję  przełknąć gorącą ciecz. Spoglądam na Zayn'a z rozbawieniem na twarzy i unoszę kciuk w górę.
- Właściwie przeprowadziłam się tutaj 6 lat temu, po rozwodzie - mówi z dumą i unosi kubek do góry, mocząc w nim swoje pełne, malinowe wargi - Nigdy Cię tu nie widziałam, Zed.
- Zayn - poprawiam ją i zaczynam kaszleć.
- .. Zayn - uśmiecha się i zerka na jego tatuaże.
Mam wrażenie, że powie na ich temat coś niestosownego, ale nie robi tego. Na szczęście.
- To duże miasto i jest tu dużo ludzi. To nic dziwnego - mówi i dopija kawę, stawiając kubek na stoliku.
- To prawda - przytakuje moja mama.
Po chwili Zayn otwiera usta, by coś powiedzieć, ale przeszkadza mu dzwonek do drzwi.
- Kogo znowu diabli niosą - wzdycham, kierując się w stronę przedpokoju.
Otwieram drzwi i widzę tylko jedno. Szmaragdy. 
- Cześć - mówi cicho Harry i podaje mi bukiet różowych kwiatów, które pachną jakby dopiero zerwał je z ogródka.
- Dzięki - rumienię się i wpuszczam go do środka - Jest moja mama i Zayn - szepczę.
Harry zastyga w miejscu i spogląda na mnie błagalnie.
- Przyszedłem nie w porę - mruczy.
- Dlaczego? Nie lubisz mnie? - odzywa się nagle Zayn, wchodząc do przedpokoju.

__________________________________________________________
100 votes = next:)
dzisiaj sprawdziłam sobie statystyki My princess i jedyne co pomyślałam to.. wow.
Jest Was tu naprawdę dużo i wcześniej tego nie zauważałam, ale chyba muszę zacząć to doceniać i coś z tym robić :) Więc od jutra rozdziały będą systematycznie i postaram się by były codziennie. Co wy na to? :) 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro