10
- Ja.. chyba musimy iść z Darcy - plączę się w swoich słowach i wstaję z miejsca - Odprowadzicie nas?
- Ja chętnie, bo mam z Tobą do pogadania - syczy Louis.
Jad w jego głosie zapewne wyczuł nawet Harry, który zupełnie nie ma pojęcia o co chodzi.
- Ja się zwijam - wzrusza ramionami Harry - Do zobaczenia, Bella.
- Cześć - wzdycham i odprowadzam Harry'ego wzrokiem.
Zamiast odejść gdzieś daleko, on podchodzi do Darcy i bierze ją na ręce, składając na jej czole pocałunek.
- Oh, jak słodko - mówi z sarkazmem Louis i ciągnie mnie za dłoń - Zabierz go od małej.
- Niby dlaczego? - pytam i zerkam w ich stronę.
Darcy jest dziwnie szczęśliwa i uśmiechnięta od ucha do ucha, zresztą on też. Podrzuca ją w górę i w końcu przytula do siebie i odstawia na ziemię, machając do niej i odchodząc. Darcy wystawia mu język i biegnie za nim.
- Wydaje mi się, że nie powinnaś się z nim zadawać.
- Co? - marszczę brwi i spoglądam na Lou, który z obrzydzeniem patrzy na zaistniałą sytuację.
- Skoro Harry nie wie, że jest ojcem to lepiej niech tak zostanie. Wszystko wyjdzie na jaw jeśli zostaniecie przyjaciółmi czy coś..
- Nikt nie powiedział, że chcę się z nim zaprzyjaźnić, Lou - wzdycham - Harry jest.. miły i dlatego spędzam z nim czas.
Szukam wzrokiem Darcy i nigdzie jej nie widzę, więc zaczynam panikować.
- Gdzie ona jest? - pytam zdenerwowana i rozglądam się po całym parku.
W końcu odnajduję ją przy Harry'm, więc wzdycham z ulgą i idę w ich stronę.
- Pieprzony Harold, czy jak mu tam - mamrocze pod nosem Louis, a ja go totalnie olewam.
Niech myśli sobie co chce.
- Darcy, idziemy do domku - informuję ją, przy okazji zwracając uwagę ich oboje.
- Nie - kręci głową przecząco i przytula się do boku Harry'ego.
- Nie marudź, proszę - mówię i wyciągam do niej dłoń, którą odsuwa.
- Maleńka, wydaje mi się, że powinnaś pójść z mamą - odzywa się Harry i głaszcze ją po głowie - Spotkamy się jutro, dobrze?
Darcy kiwa głową i wskakuje w moje ramiona. No coś takiego.
- Dzięki - uśmiecham się do Harry'ego, który odwzajemnia mój gest i rusza w przeciwną stronę.
- Pieprzony tatuś - prycha Lou, a ja nie wytrzymuję i uderzam go w ramię.
- Daj spokój.
Otwieram kluczem drzwi i wchodzę do środka, wpuszczając Darcy i Louis'a.
- Kiedy zamierzasz mu powiedzieć? I czy w ogóle zamierzasz? - chłopak znów zaczyna temat o Harry'm, a mnie powoli szlag trafia.
- Skończysz? Mogłam Ci nie mówić, to było oczywiste, że tak się zachowasz - wywracam oczami, a on wzdycha i nagle bierze mnie w swoje objęcia.
- Przepraszam.. Nigdy nie miałem rodzeństwa i jakoś tak.. chciałem wczuć się w rolę starszego brata - szepcze, a ja lekko się uśmiecham.
- W porządku. Odpowiada mi taki brat - głupio się szczerzę i zapraszam Louis'a do kuchni, gdzie siada na barowym krześle.
Szybko przygotowuję naleśniki i podaję na talerzu. Połowa znika od razu, bo jak się dowiedziałam; Louis lubi jeść; Louis uwielbia naleśniki; Louis kocha jeść naleśniki.
- Zostaw trochę dla Darcy - karcę go, odtrącając jego dłoń, która już chciała sięgnąć po kolejnego naleśnika.
- Przepraszam - uśmiecha się z pełną buzią.
Widząc Lou w wydaniu chomika uśmiecham się szeroko i kręcę głową.
- Znamy się kilka dni, a czuję się, jakbym był Twoim bratem od zawsze - stwierdza, a ja przytakuję.
Leżę wieczorem w łóżku zmęczona i zastanawiam się nad tym czy napisać coś do Harry'ego. Powinnam przeprosić go za dzisiaj czy coś, a może nawet podziękować za.. zabawę z Darcy? Jeśli mogę tak to nazwać.
Od kilku minut nie mogę przełamać się i kliknąć "wyślij", a gdy w końcu to robię, rzucam telefon na podłogę i chowam się pod kołdrę. Nie powinnam tego robić. Zamykam oczy, by pozbyć się myśli, że Harry może uważać mnie za głupią, gdy nagle mój telefon zaczyna wibrować. Odpisał.
Wstaję i podnoszę iPhone'a z podłogi, odblokowując ekran.
do: Harry
hej, cóż, przepraszam za dzisiaj, że to tak wyszło. następnym razem spotkamy się tylko i wyłącznie we dwójkę, bo Louis nam nie służy. oh, i dziękuję za to, że bawisz się z Darcy. naprawdę Cię polubiła:) x
od: Harry
nie ma za co, serio x
Serce zaczyna mi szybciej bić, więc pod wpływem impulsu szybko mu odpisuję.
do: Harry
okay. to dobranoc
Kładę telefon na szafkę i wygodnie układam się na poduszce. Niech ten cholerny dzień się skończy.
8:12
O matko. Zrywam się jak najszybciej z łóżka, o mało co się nie zabijając i biegnę do łazienki. Za 18 minut powinnam być w pracy, a jestem w rozsypce. No cóż, może Niall się nade mną zlituje i mnie nie zwolni.
W 10 minut udaje mi się nałożyć lekki makijaż i rozczesać włosy. W 5 minut ubieram się w jakieś wygodne ubrania, a przez resztę czasu myślę co zrobić z Darcy. Nie powinnam brać jej do kawiarni, bo myślę, że to byłoby niewłaściwe zachowanie z mojej strony. W końcu to praca, a nie przedszkole.
Jedyne co przychodzi mi na myśl to Harry. Biorę telefon do ręki i zauważam dwie nieodczytane wiadomości.
od: Harry
miałabyś jutro ochotę gdzieś wyjść? no wiesz. bez tego chłopaka xx
od: Harry
rozumiem, dobranoc
Chryste. Co jeśli pomyślał, że go olewam? Nie może tak pomyśleć, nie teraz.
do: Harry
oh, przepraszam :( zasnęłam wczoraj i nie zauważyłam Twoich wiadomości:) miałabym ochotę, ale po pracy.
do: Harry
ah, i mam wielką prośbę, Harry. błagam, powiedz, że masz czas
Chowam telefon do tylnej kieszeni i idę do pokoiku Darcy, by ją obudzić. Otwieram drzwi i zauważam, że mała wcale nie śpi tylko siedzi przy biurku w piżamie i rysuje coś na kartce.
- Od dawna nie śpisz, skarbie? - pytam i zachodzę ją od tyłu, zerkając na jej przepiękny rysunek, który przedstawia jakieś trzy osoby.
Nie do końca wiem jakie.
Darcy wzrusza ramionami i wyciąga z piórnika kilka kredek, by dokończyć swój rysunek.
- Kto to? - pytam i całuję ją w czółko, w tym samym czasie, gdy dostaję nowego sms.
- Ja i mama - odpowiada, a ja lekko się uśmiecham.
- A to? - wskazuję na trzecią osobę, stojącą między nami, która trzyma nas za ręce.
- Harry - mówi cicho.
- Oh.. - tylko to udaje mi się wykrztusić.
Wyjmuję z kieszeni telefon i sprawdzam wiadomość.
od: Harry
nic się nie stało, Bella. na 10 mam do pracy, ale powiedz o co chodzi, może uda mi się Ci pomóc
do: Harry
nie będę zawracała Ci głowy, skoro masz do pracy. ale dzięki bardzo:)
od: Harry
mów o co chodziło, Bella
do: Harry
po prostu.. nie mam z kim zostawić Darcy
- Mamo, podoba Ci się? - pyta mała i pokazuje mi swój pokolorowany rysunek.
Patrzę na niego z dumą i szeroko się uśmiecham.
- Jest piękny - mówię prawdę - Powiesimy go na lodówce, dobrze?
Darcy kiwa głową i zeskakuje z krzesełka, wybiegając z pokoju z nowym dziełem.
Chichoczę pod nosem i odblokowuję telefon.
od: Harry
zajmę się nią, jeśli chcesz. dla mnie to nie problem, wiesz o tym
do: Harry
masz pracę Harry
od: Harry
jestem praktycznie szefem. mogę przyprowadzić nawet cały żłobek, więc jedna dziewczynka nie robi problemu. przyjadę zaraz po nią.
do: Harry
wielkie dzięki, Harry x
Wzdycham z ulgą i uśmiecham się na samą myśl, że Harry zechciał mi pomóc i przypilnować Darcy. To bardzo miło z jego strony, bo mało który facet chciałby zabrać małe dziecko do pracy.
- Darcy! - wołam i wchodzę do kuchni.
Mała przypięła już swój rysunek do lodówki i teraz siedzi na podłodze, bawiąc się swoją lalką.
- Idę dziś do pracy, wiesz? Babcia ma też kilka spraw na głowie, więc zostaniesz z Harry'm, dobrze? Zabierze Cię do pracy. To nie problem, prawda, skarbie? - pytam i kucam przed nią.
Darcy kręci przecząco głową i szeroko się szczerzy, a ja wraz z nią.
- To super - całuję ją w główkę.
Otwieram drzwi Harry'emu i wpuszczam go do środka.
- Ubrałam ją i właśnie zjadła śniadanie, więc to jest z głowy. Jedynie co będziesz musiał zrobić to dać jej pić i może coś zjeść. Przyjadę po nią po 15, okej? - upewniam się, a on wybucha śmiechem.
- Tak, Bella. Wszystko jest w porządku - uśmiecha się i bierze Darcy na ręce - Do zobaczenia.
Macha mi na pożegnanie, a wraz z nim robi to Darcy. Posyłam jej powietrzne buziaki i sama zamawiam taxi, bo nie mam ochoty iść do pracy na piechotę.
Spoglądam jeszcze w okno i zauważam, że Harry zabrał już małą do samochodu. Siedzi u niego na kolanach, na miejscu kierowcy, a on mocno przytula ją do siebie i kilka razy cmoka w główkę.
___________________________________________________
50 votes = next :) x
ile mnie tu nie było? :O
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro