Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

02

Nastepnego dnia wciaż nigdzie nie było widać cukierkowego chłopca. Każda przerwe spędziłem na szukaniu go, a na lekcjach myślałem właściwie tylko o nim. A co jeśli coś mu sie stało? Dlaczego martwiłem sie o kogoś kogo znam właściwie jeden dzień? Zazwyczaj nie przywiazywałem sie do ludzi, miałem tylko Marceline, która oprócz tego, że była moja siostra, była również najlepsza przyjaciółka. Jeśli chodzi o zwiazki to miałem kilka przelotnych przygód, pare nocy spedzonych w barach z przypadkowymi ludzmi i to było okej. Nigdy nie chciałem mieszać sie w zwiazki, potrzebowałem wolności. Wychodziłem już ze szkoły, rozmyślajac o moim życiu i tracac nadzieje na spotkanie jeszcze dzisaj Gumballa, gdy katem oka doatrzegłem coś różowego. Szybko odwróciłem sie w te strone i tak jak myślałem, zobaczyłem Bubbe. Uśmiechnałem sie pod nosem i dzieki swoim wampirzym moca po chwili byłem obok niego.
- Ładnie tak sie chować? - wyszeptałem mu do ucha. Chłopak wzdrygnał sie i znieruchomiał.
-M-marshall? - wyjakał i odwrócił sie w moja strone.
- Przepraszam, ja nie chciałem tego zrobić,nie chciałem po raz kolejny wszystkiego zepsuć,  ale byłeś tak blisko i - uciszyłem go pocałunkiem. Chłopiec mimo tego, że był zaskoczony odwzajemnił go. Wplatłem dłoń w jego różowe włosy, które okazały się lekko klęjace niczym guma balonowa. Razdzieliliśmy się po chwili.
- Ojej - wydusił z siebie. Złapałem go za ręke i po chwili byliśmy już na polance, w lesie. Chłopiec rozgladał się wokoło lekko zszokowany.
- Teleportacja - wyjaśniłem. - Chciałem z toba porozmawiać, a teren obok szkoły nie był do tego najlepszhm miejscem.
Chłopiec kiwnał głowa na znak zrozumienia. Usiadłem na trawie, a on podażył moim śladem. Przez chwile patrzyliśmy się na siebie w milczeniu. Przybliżyłem się do niego, siegnałem do jego dłoni i złaczylem nasze palce w uścisku. Moja druga ręka sięgneła jego policzka, nasze usta po raz trzeci złaczyły się w pocałunku innym niż wcześniejsze. Wsunałem  język do wnętrza jego ust, ciesząc sie każdym ich kawałkiem. Chłopiec usadowił się na moich kolanach i objał moja szyje rekoma pogłebiajac pocałunek. Przewróciłem się na plecy, a nasze usta rozdzieliły się. Gumball zachichotał, a jego śmiech był najpiękniejsza rzecza jaka kiedykolwiem słyszałem. Położył się obok mnie na trawie, a jego włosy gilgotały mnie w ramie. Uśmiechnąłem się szeroko zerkając na niego.
- Mówiłeś chyba coś o rozmowie. - powiedział po chwili  cicho różowowłosy siadając i spoglądając na mnie.
-A śpieszy Ci się gdzieś? Może masz znów ochotę znów się przedemną schować? - spojrzałem na niego z rozbawieniem. Chłopiec zarumienił się i wbił wzrok w ziemie.
-Przepraszam, ja po prostu nie wiedziałem co zrobić, bałem się i to wszystko było takie dziwne, ugh przepraszam. - mówił szybko, plączac się w słowach i jąkając, a rumieńce na jego policzkach były coraz bardziej widoczne. Zaśmiałem się głośno, a on zamilkł i spojrzał na mnie zdziwiony.
-Jest okej. Rozumiem Cię, nie jestem zły ani nic z tych rzeczy. Jest okej. -pociągnąłem go delikatnie w moją strone, a do moich uszu znów dobiegł cichy chichot. Chłopiec położył głowe w zagłebieniu mojej szyji, a ja przymknąłem oczy, relaksując się i ciesząc chwilą.
~~~~~~~~~~~~
Miałam usunąć tego ficka już dawno, ale przed chwilą naszła mnie wena, więc oto jest drugi rozdział. Przepraszam za jakiekolwiek błędy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro