Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ.4-4

POV.MARTYNA

Okej tato poszedł na tyły domu, do ogrodu rozpalić grilla. A ja nakryłam do stołu, rozłożyłam serwetki, jednorazowe talerzyki i widelczyki. Szklaneczki do napoi oraz same napoje, kiedy tato już nałożył pierwsze szaszłyki na grill, ja rozstawiałam koreczki, pieczywo czosnkowe z masełkiem, sałatki mam nadzieje że moim mężczyzną będzie smakować. Oczywiście, mojej małej córci również, oraz Kariny, sami powiedziom czy im będzie smakowało. Narazie zostaie to w spokju, usłyszałam tylko koła samochodu na podjeździe, więc już przjechali. I zaraz usłyszałam głos " Daki'' jak krzyczy i woła mnie i dziadka. Super że tak szybko się zaaklimatyzowała w naszej rodzinie, a co jeżeli kiedyś...nie, będzie wszystko dobrze dopilnujesz tego.
Zaóważyłam że Zahary i dzieczyny przyszły, dziewczynka odrazu przytuliła mnie i ucałowała a późnej poszła, do mojego taty. Widziałem w jego oczach dume i łzy, zaraz koło mnie pojawił się Zahary, podszedł do mnie od tyłu i objął mnie w swoje rosłe, umięśnione i męskie ramiona, za którymi tęskniłam jak jasna cholera. Pocałował mne w szyję i policzek.

ZAHARY
-Czejść piękna, stęskniłem się,wiesz? A jak wam poszło?

MARTYNA
-Dobrze, nie jest tak źle jak myślałam. Idz do niego, teraz potrzebuje męskiej rozmowy, a gdy wszyscy zasną, my...my musimy poważnie porozmaiać.

Zahary się zgodził, kiwając głową i odszedł w strone grilla. Natomiast do mnie podeszła Karina, pytając się jak namówiłam Tate do, opuszczenia toru i wzięcie się za siebie.
Opowiedziałam jej o tym że nakrzyczałam na niego, zaciągnełam do domu, posprzątałam cały gabinet z butelek i takie tam, a tato nie stawiał oporu. A gdy dojechaliśmy to poszedł odrazu się ogarnąć, czyli umyć, ogolić tą zarośniętą gębe i ubrać w świeże ubranie, a ja przy okazji jego nie obecności wylałam cały alkohol jaki był, nawet ten ukryty. Że opowiedział mi, całą historię, poznania mamy, relacje jakie były między nimi.

MARTYNA
- Teraz to mam, sam mętlik w głowie. Tato mówił bym nie myślała źle na temat mamy i Alexa, ale to wcale nie jest takie proste. Bo znając prawde, mam wrażenie że mama wykożystała oby dwóch braci, że miała jakiś cel w tym. Nie jestem już niczego pewna. Zawsze uważałam matke jako osobę pełną cnut, ale teraz sądze iż była zimna i wyrachowana. Wykożystała tatę, by ją rozdzieiczył mimo iż sam był...no wiesz...prawiczkiem. Zaszła w ciąże, a potem poszła w objęcia brata, nie sądzisz Karino, że to trochę beszczelne? Wcześniej uważałą Alexa za gangstera, męta najgorszy podmiot jaki stąpa po ziemi, a póżniej jej się odwidziało. Bo tato się ścigał, mógł przypłacić życiem, wiem sama po sobie jakie to nie bezpieczne, często łatwo o wypadek, a wybrała chłopaka z gangu, co lata z bronią w ręku, napada na innych i grabi. Co z nią nie tak, mimo iż tato rónież należał do tego samego gangu co oni. Wiesz ''Lola'' mi się zdaje że, to wszystko było celowo. Te całe ich spotkanie, przeprowadzka, tylko nie zgadza mi się jedno, mianowicie ja. Moje pojawienie zniszczyło jakieś plany, coś co miało się stać bądz, stanie dopiero. Nie wiem co to jest, ale czuję że to coś dużego. Dlatego nie chcę by tato został sam, bo gdy będziemy musieli się przeprowadzić gdzieś, On może sprzedać tor. A to był by wielki błąd, a wiesz że są tacy którzy mogą to wykorzystać.

KARINA
-Rozumiem twoje obawy, pamiętaj złotko że ja, zawsze będę przy twoim tacie. Zależy mi na nim, mimo iż nie znamy się długo, ale czuję coś do niego. Przypilnję go, tego możesz być pewna. Wrazie kłopotów, zadzwonie odrazu. A to prawda co powiedziała ''Daki'' że jedziecie do Miami?

MARTYNA
-Tak. Muszę jeszcze porozmawiać, na ten temat z ''Taxem'', nie miałam jeszcze okazji z nim porozmaiać tak sam na sam. Za tydzień mam te spotkanie zarządu, a i chcę by Margaret jechała z nami. Przyda jej się wyjazd, popatrzy na...jak ona to mówi...a ciacha. Odpocznie, może odreaguje po rozstaniu z Leosiem. Wiem co czuje, zgrywa niewzruszoną, ale teraz pewno płacze.

DAKOTA
-Mamo,mamo a wiesz co tata zrobił!

MARTYNA
-BOŻE! Co się stało tacie, gdzie on jest? ZAHARY!!!!! ZAHARY!!!!

ZAHARY
-CO? Kobieto nie strasz mnie tak. ''Daki'' do łazienki, umyć ręce i do stołu, jedzene zaraz gotowe.

DAKOTA
-Już idę, a mamo tata o mału nie dostał zawału. Ale ''Lola'', tobie opowie reszte, ja uciekam umyć ręce.

Kiedy mała poszła myć te ręce, Karina mi wszystko opowiedziała. Zaczełyśmy tak się śmiać że nasi mężczyźni, patrzeli na nas tak jak byśmy były postrzelone, co najmniej uciekli z wariatkowa. Dalsza pora lunchowa, mineła nam w znakomitych chumorach, i miłej rodzinnej atmosferze

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro