Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ.32

Pov.Zahary

Za godzinę mają być goście, a pół godziny temu dzwonił do mnie, ojciec wraz z przyszłym teściem. Poinformowali iż jutro przyleci ktoś od nich, by być naszą ochroną. Mam go gdzieś zakwaterować, niedaleko nas i wysłuchać tego co ma mi do powiedzenia. No nie jestem pewny tego, by ukrywać wszystko przed Martyśką. Ta kobieta, nogi z tyłka mi po-wy-ry-wa, jak dowie się że,  coś ukryłem przed nią.  Dobra, jakoś to przeżyję. Mam, taką nadzieję.

Martyna
- Kochanie, czy któryś z naszych ojców się odzywał, może do ciebie? Bo próbowałam się dodzwonić, ale mieli zajętą linie.

Zahary
-Ta, dzwonili pół godziny temy. Kazali ciebie pozdrowić i dziewczyny. U nich wszystko w porządku. Za nie długo Tomi organizuje wyścigi, a u ojca w klubie, będzie jakaś walka.

Martyna
-To super. Kotuś idz się przygotuj, na ta kolację. Bo jeszcze nie zdąrzysz, Margaret już gotowa, nasza księżniczka również , tylko ty zostałeś na końcu.

Zahary
-Kochanie, ja to nie kobieta która potrzebuje kilka godzin na szykowanie.

Margaret
-Ale facet, który potrzebuje ich aż, kilkanaście. Po za tym, przyjacielu nie jesteś w gronie elegantek które szykują się,  jak na bankiet.

Zahary
- A idźcie wy, we wszystkie diabły. Same nie jesteście przygotowane.

Martyna
-I, tu się mylisz kochanie, i jak może być. 

Zahary
-Wyglądasz...ślicznie. Masz rację, idę się naszykować, bo przy was wyglądam jak...

Margaret
- Dziad?

Zahary
-Ha,ha,ha śmieszne.

Nie kłucąc się dłużej z tymi upartymi niewiastami, poszedłem na górę. Masakra i co ja mam, zrobić z tą nowiną od staruszków. Powiedzieć czy nie, jak nie powiem to "Billy" się zdenerwuje. Zniwu z drugiej strony, jak powiem to będzie chciała tam jechać. Muszę zapytać o wyścigi i ją jakoś zająć.
  Gdy szedłem po schodach w połowie, usłyszałem dzwonek do drzqi. Więc zszedłem by je otworzyć. Po drugiej stronie stał, tan sam taksówkarz tylko obok niego, stała kobieta o wiele młodsza i zapewbe ich córka. Zaprosiłem ich do środka, weszli i rozebrali się,  a w między czasie przyszła moja kochana, Pani serca.

Martyna
- Witam serdecznie Państwa, zapraszam do jadalni, a ty kochanie idź się przebierz w końcu.

Roberto( jeżeli pomyliłam teraz wcześniejsze imię taksówkarza przepraszam po poprawie będzie takie jakie powinno być na początku)
-Również, miło Państwa widdzieć i dziękujemy za zaproszenie. Proszę to dla państwa.

Zahary
-Dziękujemy.  Państwo wybaczą, ale muszę na moment, państwa przeprosić.

Roberto
-Oczywiście

Pov.Martyna

Poprowadziam gości do jadalni, gdzie czekały Margaret z " Daki". Gdy weszliśmy do pomieszczenia, oby dwie panny, odrazu podniosły się z miejsca.

Martyna
-Proszę spocząć, Zahary zaraz zejdzie ale możemy zacząć bez niego.

Roberto
-Najpierw, jak pozwolisz Martyno chciałbym przedstawić wam, moją żonę oraz córkę. Teresa i Livi, ti jest Martyna.

Teresa
-Dzień dobry, dziękuję za zaproszenie. Mąż wspomniał, piąte przez dziesiąte o co chodzi, ale nie stety nie chciał zdradzić szczegułów.

Martyna
-Nie ma, za co dziekować. Z miłą chęcią zjemy z kimś kolację. Co prawda nie dawno, się tu przeprowadziliśmy i znamy nie wiele osób.

Livi
- Przepraszam że przerwę, ale...ale czy...czy to ty, jesteś tą Martyną Anastazją Norymberg, która zaoferowała wsparcie na utworzenie specjalistycznego, oddziału w szitalu. Jesteś moją idolką, to bardzo chojny gest z twojej strony i również uważam że w tych czasach, żadkością jest by, młodzi ludzie pomagali innym, bez interesowanie.

Martyna
- Tak, to ja. Ale na prawdę,  nie widzę w tym nic złego, ani wielkiego. Jak powiedziałam w czasie wywiadu. Jeżeli mam, wystarczająco środków i możliwości by pomóc bezbronnym, niewinnym dzueciom, to robię ti. A teraz państwo pozwolą, przedstawię moją córeczkę Dakotę, oraz przyjaciółkę która jest dla mjie jak siostra, Margaret.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro