Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7.

Wychowawczyni powiedziała o wycieczce, rozdałam kartki do podpisania i informację o wycieczce. "Magnum " obrazu wiedziała, że nie będę jechała, bo będę się bała o wujka i tor. Bo to, mój jedyny dom. Reszta lekcji , zlatywała szybko.
Ostatnia lekcja w-f, oczywiście. Teraz się spoce , będę nie świeża, a po tym mam jechać na tor, SUUPPEERRRRR.

TRENER
-Martyna, podejdzi tu.

MARTYNA
-Tak, trenerze.

TRENER
-Pamiętasz że jutro, mamy treningi w klubie?- powiedział ściskając głos, by nikt nie usłyszał. Nikt po za moimi przyjaciółmi, nie wiedział że z trenerem, znamy się prywatnie i razem boksujemy.- Motor już stoi pod szkołą , w kantoru masz kombinezon i kask. Przekaz o jutrze Bobiemu , bo ten nic innego jak , ślini się na widok nagich nóg, tyłków i cycków.

MARTYNA
-Dobrze. Dziękuje "Tax", że go podżuciłeś.

TRENER
-Nie ma sprawy Billy. A teraz , wracaj bo muszę trochę podawać . Twojego nauczyciela w-fu.

Odeszła do przyjaciół, oczywiście "Magnum" i Leon trzymali się za ręce, Bobi siedział na trybunach i wpatrywał się w dziewczyny.
Usłyszałam wrzask , tego idiotyczne Maxa, który darł się na, no właśnie. W tym momencie odwróciłam się i spojrzałam że przetrzymuje Terrego , za koszulkę. O nie! Ten zjeb , nie będzie pomiatał moim przyjacielem.

TERRY
-Przecież , powiedziałem sorry . Sam na mnie wlazłeś , twoja wina. Patrz pod nogi.

MAX
-Wiesz kim jestem, pedale !?

MARTYNA
-Burakiem pastewnym , puszczają go.

MAX
-Bo co?

Nie zwracałam uwagi, na to że mogę znowu wylądować u dyrka . Ale wiedziałam że "Tax ", mnie tam nie pośle. Więc wyrwałam uścisk Maxa z koszulki , mojego przyjaciela. I sprzedałam mu sierpowego bez ostrzeżenia. Ten się zachwiał i poleciał na ścianę.

MAX
-Pożałujesz su..., co to kurwa ma być. Już nie żyjesz!!!

MARTYNA
-Zamknij mordę fiutku . Nie żyję już , od siedmiu lat. Wtedy to tacy jak ty i ci twoi ludzie, zabił mi rodziców. Więc twoje groźby nie robią na mnie wrażenia. I nie tyka moich przyjaciół, bo odrąbie ci te łapy przy samej dupie .

Magnum, Leon i "Tax" osiągnęli mnie od Maxa, bo wiedzieli że jestem wybuchowa. A ludzie z gangów , działają na mnie jak płachta na byka.

TRENER
-I co się patrzcie? Dziesięć okrążeń wokół boiska. Ty do kantora, a ty do higienistki by zatamować krwawienie.

-I co ja mam , z tobą zrobić "Billy"?

MARTYNA
-Aw dupie mam, co że mną zrobisz.

TRENER
-Nic, nie zrobię. Podoba mi się, twoja postawa. Bronić przyjaciół i nie boisz się konsekwencji. A jutro , moja urocza Billy , wyżyjesz się , na worku treningowym . A teraz posiedz tu i ochłoń.

Powtarzałam na "Taxa" z niedowierzaniem, wiem że był spoko gostkiem . I synem właściciela klubu bokserskiego, który załatwił mi tam treningi. "Tax" to naprawdę Zahary Taw, wytatuowany , umięśniony ale nie na pakowany , z pięknym szejściopakiem i tymi zezwalającymi błękitnymi oczami.
Ale niestety zajęty. Ma 24lata i również kocha motory, czasami pomaga mojemu wujkowi , w organizacji, a czasami się ściga.
Żal mi jego, bo jest ślepy i nie widzi oczywistości, która jest tak jasna, jak słońce. Mianowicie, jego dziewczyna mimo iż jest miła, słodka i piękna, to puszcza się jak cholera.
Wiem o tym, że okłamuje "Taxa", tając przed nim ta informację, ale nie potrafię, mu złamać serca, więc milcze . Każdy myśli że się w nim podkochuję , ale to nie prawda , to tylko mój kumpel, przyjaciel, sparing partner, nic po za tym.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro