7.
Wychowawczyni powiedziała o wycieczce, rozdałam kartki do podpisania i informację o wycieczce. "Magnum " obrazu wiedziała, że nie będę jechała, bo będę się bała o wujka i tor. Bo to, mój jedyny dom. Reszta lekcji , zlatywała szybko.
Ostatnia lekcja w-f, oczywiście. Teraz się spoce , będę nie świeża, a po tym mam jechać na tor, SUUPPEERRRRR.
TRENER
-Martyna, podejdzi tu.
MARTYNA
-Tak, trenerze.
TRENER
-Pamiętasz że jutro, mamy treningi w klubie?- powiedział ściskając głos, by nikt nie usłyszał. Nikt po za moimi przyjaciółmi, nie wiedział że z trenerem, znamy się prywatnie i razem boksujemy.- Motor już stoi pod szkołą , w kantoru masz kombinezon i kask. Przekaz o jutrze Bobiemu , bo ten nic innego jak , ślini się na widok nagich nóg, tyłków i cycków.
MARTYNA
-Dobrze. Dziękuje "Tax", że go podżuciłeś.
TRENER
-Nie ma sprawy Billy. A teraz , wracaj bo muszę trochę podawać . Twojego nauczyciela w-fu.
Odeszła do przyjaciół, oczywiście "Magnum" i Leon trzymali się za ręce, Bobi siedział na trybunach i wpatrywał się w dziewczyny.
Usłyszałam wrzask , tego idiotyczne Maxa, który darł się na, no właśnie. W tym momencie odwróciłam się i spojrzałam że przetrzymuje Terrego , za koszulkę. O nie! Ten zjeb , nie będzie pomiatał moim przyjacielem.
TERRY
-Przecież , powiedziałem sorry . Sam na mnie wlazłeś , twoja wina. Patrz pod nogi.
MAX
-Wiesz kim jestem, pedale !?
MARTYNA
-Burakiem pastewnym , puszczają go.
MAX
-Bo co?
Nie zwracałam uwagi, na to że mogę znowu wylądować u dyrka . Ale wiedziałam że "Tax ", mnie tam nie pośle. Więc wyrwałam uścisk Maxa z koszulki , mojego przyjaciela. I sprzedałam mu sierpowego bez ostrzeżenia. Ten się zachwiał i poleciał na ścianę.
MAX
-Pożałujesz su..., co to kurwa ma być. Już nie żyjesz!!!
MARTYNA
-Zamknij mordę fiutku . Nie żyję już , od siedmiu lat. Wtedy to tacy jak ty i ci twoi ludzie, zabił mi rodziców. Więc twoje groźby nie robią na mnie wrażenia. I nie tyka moich przyjaciół, bo odrąbie ci te łapy przy samej dupie .
Magnum, Leon i "Tax" osiągnęli mnie od Maxa, bo wiedzieli że jestem wybuchowa. A ludzie z gangów , działają na mnie jak płachta na byka.
TRENER
-I co się patrzcie? Dziesięć okrążeń wokół boiska. Ty do kantora, a ty do higienistki by zatamować krwawienie.
-I co ja mam , z tobą zrobić "Billy"?
MARTYNA
-Aw dupie mam, co że mną zrobisz.
TRENER
-Nic, nie zrobię. Podoba mi się, twoja postawa. Bronić przyjaciół i nie boisz się konsekwencji. A jutro , moja urocza Billy , wyżyjesz się , na worku treningowym . A teraz posiedz tu i ochłoń.
Powtarzałam na "Taxa" z niedowierzaniem, wiem że był spoko gostkiem . I synem właściciela klubu bokserskiego, który załatwił mi tam treningi. "Tax" to naprawdę Zahary Taw, wytatuowany , umięśniony ale nie na pakowany , z pięknym szejściopakiem i tymi zezwalającymi błękitnymi oczami.
Ale niestety zajęty. Ma 24lata i również kocha motory, czasami pomaga mojemu wujkowi , w organizacji, a czasami się ściga.
Żal mi jego, bo jest ślepy i nie widzi oczywistości, która jest tak jasna, jak słońce. Mianowicie, jego dziewczyna mimo iż jest miła, słodka i piękna, to puszcza się jak cholera.
Wiem o tym, że okłamuje "Taxa", tając przed nim ta informację, ale nie potrafię, mu złamać serca, więc milcze . Każdy myśli że się w nim podkochuję , ale to nie prawda , to tylko mój kumpel, przyjaciel, sparing partner, nic po za tym.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro