63.
ZACHARY
-Tatą. A ja zabiorę, moją słodką córeczkę na lody.
KARINA I "MAGNUM"
-Córeczke!?
ZACHARY
-No tak, córeczke. Skoro Martyna jest jej mamą, to ja jestem, jej tatą. Nie mała?!
DAKOTA
-Na prawde, chcesz być moim tatą?
ZACHARY
-Tak.
DAKOTA
- SUPER!!! Mam teraz , najwpanialszą , najładniejszą mame, oraz cudownego i przystojnego tate.
POV> ZACHARY
Ekscytacja Dakoty była powalająca, ta jej radość udzielała się wszystkim. Nagle z naszego zadawolenia czar prysł. Gdy usłyszelśmy za sobą , piskliwy głos , tej jędzowatej plastikowej Mirandy. Aż ciśnienie mi podskoczyło.
MIRANDA
-Zacharusiu, skoro już po zakończeniu roku, i wolnieniu się od tych dzieciaków. Wybierzemy się , na wspólny wypad?
No ona , chybajest śmieszna? Czy nie widziała tego co, wszyscy. Że publicznie wyznałem miłość Martynie. Że stoi w moich objęciach, czy ta baba,ma wogóle równo pod sufitem? Nagle z moich rozmyśleń, wyrwał mnie dżwięk głosu Dakoty.
DAKOTA
-Czy Pani jest ślepa, czy głupia? Nie widzi Pani, że mój tatuś,jest zajęty mamusią. I nigdzie z Panią nie pojedzie. I prosiłabym by Pani niepodrywała mojego taty. Czy to jasne?! Bo w innym przypadku, mamusia się zdenerwuje i sprzeda Pani gonga , w tą malowaną facjate, Czy jaktam Pani nazywa, swoje odbice w lustrze. A z granatami pod oczami nie wyglądała by Pani, już tak ładnie.
Normalnie zatkało nas, ta mała dziewięcio letnia dzewczynka. Nagadała plastikowej pindzi, w bardzo dosadny sposób. Nie spodzewałem się tego. Mam dwie waleczne kobiety, które stają w mojej obronie.
MIRANDA
-Jak śmiesz smarkulo, ty nie masz nicdo gadania.
Poczułem tylko, że Martyna wychodzi zmoich ramion. Reszta była chwilką. Podeszła do Mirandy i strzeliła jej ciosa w nos. O! cholera, będzie śliwa.
MARTYNA
-Jeszcze raz szmato, obrazisz moją córeczkę! A nogi z dupy ci ,powyrywam. I odczep się , od mojego męzczyzny. Raz na zawsze. Jasne?!!! A teraz, zejdzmi z oczu. Puki panuje nad sobą.
Po tym zdarzeniu, Martyna podeszła domnie i wpiła się w moje usta. Odrazu oddałem pocałunek, jak żebym mógł go,nie odwzajemnić.
MARGARET
-No, a teraz ruszamy.Ty"BILLY" na tor,my z "TAXEM" , i Dak na lody. Zdzonimy się.
MARTYNA
-Dobrze.
KONIEC
-------------------------------------------------------
pytanie od Autorki czyli odemnie. czy chcielbyście drugą część kontynuowałabym ją tutaj czy osobno.
WIem że kończy się , nie zbyt ciekawie bo wiele spraw jest do załatwienia. Czy zostawić to bez echa.tak jak jest. Czekam na wasze propozycje.
Jeżeli macie pytania, czy jakieś swoje pomysły zapraszam.
Dziękuję za głosy, gwiazdki i kilka komentarzy.
A wam życzę mnustwa weny ,w tworzeniu swoich powieści, opowiadań. Na ogół waszych dzieł.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro