58.
POV.MATT
Nie sądziłem że po tylu latach, spotkam córkę Alexa i Białej. Może , zapytam się Martyny, czy pojechała by ze mnąna tor. Dzisiaj o dwudziestej, ma odbyć się wyścig. Ryzyk fizyk, raz się żyje.
MATT
-Martyna, dzisiaj o 20:00 jest wyścig, organizowany tu nie daleko. Poszłabyś ze mną?
MARTYNA
-Poszłabym, lecz nie pojadę. Niegniewaj się Matt, ale nie dzisiaj. Po zakupach , jedziemy prosto do domu, musimy naszykować się najuro. Wiesz , Dakota tak samo jak ja, ma zakończenie roku w szkole.
MATT
-Spoko. Rozumiem, masz teraz obwązki. Powiedz mi , po co wziełaś sobie taki kłopot na głowę. Jakim jest dzieciak i to jeszcze duży?
POV.MARTYNA
Czy ja się właśnie przesłyszałam? Nie , nie przesłyszałam. Popatrzałam na Dakote i w jej oczach ujrzałam smutek. Więc odwróciłam się w stronę Matta i sprzedałam mu , fange w nos.
MARTYNA
-Jeszcze raz, powiesz w ten sposób. O mojej córce, a powybijam Tobie, wszystkie zęby.Zrozumiałeś! Pytam , czy zrozumiałeś?!
MATT
-Tak, zrozumiałem I przepraszam, żeczywiście troche mnie poniosło.
MARTYNA
-Wiesz co, jednak to zły pomysł, byś jechał z nami. Już mi zepsułeś humor, jade z córką same. My natomiast, widzimy się na spotkaniu zarządu.
Wyszłam z córeczką do samochodu. Przydażyłam że jej humor, nie co się polepszył.
-Kochanie posłuchaj, co teraz powiem. Nie przejmuj się i nie bierz do siebie, tego co mówią inni. Czy do mnie , czy do ciebie. Po prostu on, nie wiedzą wszytkiego i ie rozumieją, ani mnie , an ciebie.
DAKOTA
-Wiem. I wiesz co, mamo? Jestem z ciebie bardzo dumna.- popatrzałam na roześmianą twarz dziewczynki- Za to że, szczeliłaś temu panu w zęby, a nie spoliczkowałaś go.
Oby dwie wbuchneliśmy śmiechem. No na reście w domu, szał zakupowy trwał trzy godziny. W centrum , weszłyśmy dokażdego możliwego sklepu, oprócz tych dla dorosłych 18+, czyli''sex shopów'' i innych np,salon sukien ślubnych. Takie sklepy omijaliśmy szerokim łukiem. Kupilśmy , zabawki dla Dakoty, takie jakie jej pasowały. W końcu ma tylko dziewięć lat. Dakota była u siebie, naszyować się , na jutrzejsze zakończenie roku w szkole. Ja przygotowywałam kolacj w kuchni, i rozmawiałam z Margaret na głośno-mówiącym.
MARGARET
-''BILLY" wszyscy cię szukają, zniknełaś tak nagle i zabrałaś Dakote. Gdzie u diabła , się podziewasz?
MARTYNA
- Jesteśmy w domu, który kupiłam od twojej ciotki.
MARGARET
-Zaraz u was będę, zabiore ciuchy na juro i wpraszam się na noc. Opowiesz mi wzystko.
MATYNA
Spoko. Czuj się mile widziana.
Poszłam zobaczyć jak sobie radzi, weszłam do dziewczynki pokoju, a dziewczynka byław łazience i brała prysznic. Więc tylko zapukałam by sprawdzić , czy daje sobie rade.
MARTYNA
-Słoneczko, czy wszystko dobrze?
DAKOTA
-Tak mamusiu, juz wychodze.- i po tych słowach,drzwi od łazienki , się oworzyły, i wyszła z nich dziewczynka w piżamie z Kubusiem Puchatkiem.
MARTYNA
-To chodż na dół, kolacja leży już na stole.
Gdy jadłyśmy kolację , zabrzmiał dzwonek do drzwi. Więc wstałam od stołu by pójść otworzyć. Za nimi stała Margaret, wpóściłam ją do środka i zamknełam drzwi spowrotem. Moja przyjaciółka przez ten czas , zdążyła się rozebrać.
MARTYNA
-Choż do salonu, właśnie oglądam " Kopciuszka, roztańczona historia" i jemy kolację.
"MAGNUM"
-Okejjj. Ale później mi szystko opowiesz.
Weszłyśmy do salonu, i to co zastałyśm......
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro