Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

58.

POV.MATT

Nie sądziłem że po tylu latach, spotkam córkę Alexa i Białej. Może , zapytam się Martyny, czy pojechała by ze mnąna tor. Dzisiaj o dwudziestej, ma odbyć się wyścig. Ryzyk fizyk, raz się żyje.

MATT
-Martyna, dzisiaj o 20:00 jest wyścig, organizowany tu nie daleko. Poszłabyś ze mną?

MARTYNA
-Poszłabym, lecz nie pojadę. Niegniewaj się Matt, ale nie dzisiaj. Po zakupach , jedziemy prosto do domu, musimy naszykować się najuro. Wiesz , Dakota tak samo jak ja, ma zakończenie roku w szkole.

MATT
-Spoko. Rozumiem, masz teraz obwązki. Powiedz mi , po co wziełaś sobie taki kłopot na głowę. Jakim jest dzieciak i to jeszcze duży?

POV.MARTYNA

Czy ja się właśnie przesłyszałam? Nie , nie przesłyszałam. Popatrzałam na Dakote i w jej oczach ujrzałam smutek. Więc odwróciłam się w stronę Matta i sprzedałam mu , fange w nos.

MARTYNA
-Jeszcze raz, powiesz w ten sposób. O mojej córce, a powybijam Tobie, wszystkie zęby.Zrozumiałeś! Pytam , czy zrozumiałeś?!

MATT
-Tak, zrozumiałem I przepraszam, żeczywiście troche mnie poniosło.

MARTYNA
-Wiesz co, jednak to zły pomysł, byś jechał z nami. Już mi zepsułeś humor, jade z córką same. My natomiast, widzimy się na spotkaniu zarządu.

Wyszłam z córeczką do samochodu. Przydażyłam że jej humor, nie co się polepszył.

-Kochanie posłuchaj, co teraz powiem. Nie przejmuj się i nie bierz do siebie, tego co mówią inni. Czy do mnie , czy do ciebie. Po prostu on, nie wiedzą wszytkiego i ie rozumieją, ani mnie , an ciebie.

DAKOTA
-Wiem. I wiesz co, mamo? Jestem z ciebie bardzo dumna.- popatrzałam na roześmianą twarz dziewczynki- Za to że, szczeliłaś temu panu w zęby, a nie spoliczkowałaś go.

Oby dwie wbuchneliśmy śmiechem. No na reście w domu, szał zakupowy trwał trzy godziny. W centrum , weszłyśmy dokażdego możliwego sklepu, oprócz tych dla dorosłych 18+, czyli''sex shopów'' i innych np,salon sukien ślubnych. Takie sklepy omijaliśmy szerokim łukiem. Kupilśmy , zabawki dla Dakoty, takie jakie jej pasowały. W końcu ma tylko dziewięć lat. Dakota była u siebie, naszyować się , na jutrzejsze zakończenie roku w szkole. Ja przygotowywałam kolacj w kuchni, i rozmawiałam z Margaret na głośno-mówiącym.

MARGARET
-''BILLY" wszyscy cię szukają, zniknełaś tak nagle i zabrałaś Dakote. Gdzie u diabła , się podziewasz?

MARTYNA
- Jesteśmy w domu, który kupiłam od twojej ciotki.

MARGARET
-Zaraz u was będę, zabiore ciuchy na juro i wpraszam się na noc. Opowiesz mi wzystko.

MATYNA
Spoko. Czuj się mile widziana.

Poszłam zobaczyć jak sobie radzi, weszłam do dziewczynki pokoju, a dziewczynka byław łazience i brała prysznic. Więc tylko zapukałam by sprawdzić , czy daje sobie rade.

MARTYNA
-Słoneczko, czy wszystko dobrze?

DAKOTA
-Tak mamusiu, juz wychodze.- i po tych słowach,drzwi od łazienki , się oworzyły, i wyszła z nich dziewczynka w piżamie z Kubusiem Puchatkiem.

MARTYNA
-To chodż na dół, kolacja leży już na stole.

Gdy jadłyśmy kolację , zabrzmiał dzwonek do drzwi. Więc wstałam od stołu by pójść otworzyć. Za nimi stała Margaret, wpóściłam ją do środka i zamknełam drzwi spowrotem. Moja przyjaciółka przez ten czas , zdążyła się rozebrać.

MARTYNA
-Choż do salonu, właśnie oglądam " Kopciuszka, roztańczona historia" i jemy kolację.

"MAGNUM"
-Okejjj. Ale później mi szystko opowiesz.

Weszłyśmy do salonu, i to co zastałyśm......

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro