Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

28.

Margaret normalnie wypaliła takim pytaniem, że o mało nie zdębiałem!

  ''MAGNUM''
-Powiedż mi. Zakochałeś się w ''BILLY"? Ale szczerze .- no i co teraz, mam kłamać?

TRENER
-Aż tak , to widać? Spróbuję się opanować , a ty złotko ciściiiii, proszę nic jej nie mów.

MAGNUM
-Spoko wodza, tylko uspokuj swojego przyjaciela. Bo ktoś pomyśli, że na plastka lecisz.

Nagle nam przerwał głos, slodki i perlisty.

MARTYNA
-Dzień dobry trenerze.- i znowu,  ten piękny róż ,wykwitł jej na twarzy, ile bym oddał , by teraz je pocałowac. -Czy mogę zabrać, moją przyjaciółę, właśnie dzwonek zadzwonił, na kolejną lekcję , jak że ukochanej chemie.

''TAX"
- Oczywiście że możesz.

I odeszły , jeszcze stałem chwilę i wpatryałem się w  ruchy Martyny. " Ogarnij sę chłopie, teraz jesteście w  szkole . Zobaczysz ją później teraz tył wzrot i na sale''.

POV. MARTYNA

Kolejna lekcja, nawet teraz gdy mnie zmusi ten psychol. Nie usiąde w pierwszej ławce, niech spada na drzewo.

CHEMIK
-W czasie przerwy,sprawdzałem wasze testy. I muszę wam powiedzieć , że wyszły wam nie źle. Lecz dwa , mnie bardzo mile zaskoczyły, i odrazu muszę przyznać się do podstępu, bo te dwa testy, były na poziomie studenckim. Martyno, Margaret dostałyście pięć. To wasze testy, były zawyżone. Przepraszam was z góry, ale chciałem was jedynie sprawdzić.

MARTYNA
-Pan żartuje , Prawda!!!!-wybuchłam. ten staruch,  Sobie z nas jakieś jaja.

CHEMIK
-NIE. Żartów sobie z was nie robie. Chcesz, możesz iść do dyrektora i donieść na mnie. Droga wolna.

MARTYNA
-Pan kpi. Myśli pan ze jestem kapusiem, okej nie przepadam za panem i wice wersa. Mimo to , nie będę skarżyła , bo to Pana robota . Pan donosi, nie ja i tego się trzymajmy. A co Panu dało to sprawdzenie, naszych zdolnści? Jezeli mogę wiedzieć.

CHEMIK
-Prawda, jestem stary i wielu juz uczniów przed wami uczyłem . Ale nigdy takich jak ty i panienka Margaret. Chodż proszę do tablicy a sama się przekonasz . Podyktuję tobie zadanie, które robili inni , a później wasze.

Podeszłam do tablicy , a nauczyciel podał m chemiczne równanie . Stałam tam jak kołek i nie rozmiałam , próbowałam rozwiazać je, ale nic mi do głowy , nie przychodziło. Więc sam nauczyciel je rozwiązał. Podał mi , nasze zadanie , które robiłam na teście. Usłyszałam za sobą głos kolegi;- ''To , jest nie do zrobienia'' Czy on jest głupi? Przecież samo rozwiązane tego , widać gołym okiem. Nie zajeło mi to , pięciu mnut jak napisałam równanie i wynik tego.

CHEMIK
-Widzisz sama, proste zadanie, jest dla ciebie trudne, a zadanie na poziomie studenckim łatwe. Ty i Margaret, powinniście uczęszczać na zajęcia z chemi rozszeżonej. Sam osobiście , porozmawiam z waszymi rodzicami i dyrektorem. I od poniedziałku , widzę was na trzech zajęciach tygodnowo.

MARGARET
-Dobrze, proszę pana.

CHEMIK
-Usiądz teraz  na miejsce. I jeszcze razprzepraszam .

Myślałam że ten dzień będzie do bani. Że nauczyciel od chemi mi go zchrzani. Ale nie, miło mnie zaskoczył. "Kto, znowu pisze?" Jęknełam gdy poczułam , wibrację w telefonie.

LEONI DO BILLY

    Hej, mam pytanko i prośbę. Masz dziś czas wolny?
    Chciałabym się trochę podszkolić jazdy.

BILLY DO LEONI

    Nie dam rady słonko, dziś mam dzień zawalony. Może jutro? Albo w sobote na pół dnia, co ty na to?

LEONI DO BILLY

    Jutro mi odpada. a w sobotę ...zgoda, pasuje. Rano czy w południe?

BILLY DO LEONI

    O, dwunastej na torze. Nie ma sprawy. Miłego dnia tobe życzę.

LEONI DO BILLY

    Na wzajem, prymusko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro