Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25.

Nauczyciel popatrzał na mnie, po czym odwrócił sie do Margaret i zmroził ją wzrokiem. A ja , nie mając nic innego do roboty. Zajełam miejsce w pierwszej ławce, wyjełam długopis i czekałam na kartkę. Kiedy już ja dostałam, czekałam na sygnał od tego starucha, że możemy zaczynać.

CHEMIK
-Zaczynajcie . Kogo złapie na ściąganiu,  dostaje jedynkę, bez prawa do jej poprawy.

Tu popatrzał się na mnie, ja tylko przewróciłam oczami i zajełam się  swoimi kartkami. Nie bylo tak źle, napisałam już połowe. A jeszcze mam pół godziny, czytałam kolejne zadanie, gdy poczułam na sobie wzrok na tarczywy, tuż prze de mną.

MARTYNA
-Może Pan, przestać się na mnie lampić. Obrazy są w muzeum na wystawie. Nie jestem, żadnym eksponatem. A wypalanie dzióry w mojej czasce. Nie pozwala mi  się skupić.

CHEMIK
-Pisz,pisz dalej. Później ci coś powiem.

Zdziwił mnie ton nauczyciela, ni to miły, ni nawet zgryźliwy. On się ze mnie nabijał. A w dupie mam, jego hmorki. Jeszcze dwa zadania i koniec. Kątem oka, zobaczyłam że co rusz, ktoś podchodzi oddać testy. zostałam ja  i Margaret. Już !!!! na reście skączyłam. Oddałam test i akurat jak na zbawienie , zadzwonił dzwonek. Wyszłam z sali i czekałam na ''MAGNUM"

MARGARET
-Tego starucha posrało. Co on am zadał. Tego, nie szło rozwiazać. A tobie jak poszło?

MARTYNA
-Ni jak, Zobaczymy za dziesięć minut.

Tak, tak. Zrana mieliśmy dwie chemie , pod rząd. Masakra, ale ten test, nie był wcale, taki trudny. Jak mówi Margaret.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro