Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24.

POV. MARTYNA

Ledwo weszłam na teren szkoły, a już kołomnie zjawili się sami swo. ''Magnum'' jak zwykle uwieszona na mojej szyji. A Leon śmiał się ze swojej dziewczyny.

MARTYNA
-I co, się szczeżysz jak głupi do sera. Zabieraj ode mnie swoją dziewczyne , bo jeszcze mnie udusi.

LEON
-Spoko. Jak coś to Tree , zna pierwszą pomoc.

TREE-to Kubańczyk, amerykańskiego pochodzenia. Jego mama to kubanka, a tato amerykanin. Jest w porzo gostkiem również jeździ i si ściga. I nalezy do naszej paczki.

TREE
-A co ja?! Weź się odczep, ode mnie Leon. Twój problem, że nie było cie na zajęciach z pierszej pomocy, nie tkne Martyny. Traktuje ja jak siostre, jeszcze w morde dostane. I będe chodził z pod bitym okiem, jak tamten.

Tu wszyscy popatrzeliśmy na Maxa , który sał z kmplami w ciemych okularach. Gapił się na nas , z czego pokazałam mu faka. Odrazu odwrócił głowe.

TERRY
-Ej,''aniołku'' i jak tam randka, naszego dinozaura?

Wybuchłam śmiechem , od razu na co nasza paczka popatrzała na nas, ze znakiem zapytania na swoich facjatach.

BOBI
-O czym, wy gadacie?

TERRY
-O, Martyny wujku i jej wychowawczyni.

MARGARET
-I co, jak udała się kawa?

MARTYNA
-Dobrze. Poszli później na kolację. Dobra dość tego przesłuchania. Mam dwie dobre nowiny. Po pierwsze, dziś drugiej zostałam zaproszona, na otwarcie oddziału dziecięcego w szpitalu. Po drugie, nie zamkna naszego przedszkola.

"Magnum" razem ze mną, skakała jak warjatka. No, co jesteśmy tylko nastolatkami, mamy prawo cieszyć się , ja chcemy. Chłopaki przybili sobie piątki, a potem nas przytulili, no bardziej zhniatali. Zaraz po dzwonku ,rozeszliśmy sie do swoich klas. Masakra, jeszcze dziś Chemia z tym starym potworem. Usiadłyśmy z Margaret , na swoich miejscach. Po czym usłyszałyśmy głos nauczyciela.

CHEMIK
-Dzień dobry. Proszę usiąść i wyciągamy , tylko długopisy. Napiszemy, nie zapowiedziany teścik. Panienko Martyno, proszę do pierwszej ławki.

MARTYNA
-Tak. Panie w sędziwym wieku, juz się robi.-Zaczął mnie od rana wkurzać. Boże , co za człowiek, ubić i zakopać tylko , nic po za tym.

CHEMIK
-Mam nadzieje, że dzisiaj panienka . Przygotowana?

MARTYNA
-A wie Pan, zapomniałam. Miałam ważniejsze, żeczy na głowie , niz uczenia się na lekcję Chemi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro