Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22.

MARTYNA
-No i jak było, kochany wujaszku?

TOMI
-Dobrze.Ale proszę , nigdy więcej, nie swataj mnie z kobietami.

MARTYNA
-Nie swatam. Dowiedziałam się ze Karina,jeździ na motorze, ma przezwisko ''Lola''. Więc zaprosiłam ją na tor, a że wypiliście razem kawe, czy zjedliście kolację,to świat się nie zawalił. A Zahary,dzisiaj nie będzie mnie , na w-fie.
Musze załatwić ,pewna sprawe. Mógłbyś, wpisać mi enke?

ZAHARY
-Nie, wpiszę że jesteś zwolniona z w-fu. Nie martw się, jeśli to pilne to nie ma sprawy. Ale później musisz wyjaśnić mi,dlaczego Ciebie nie było.

MARTYNA
-To powiem od razu.Dostałam zaproszenie ze szpitala, na otwarcie , tego oddziału dzieciencego na który, datek dałam. Pójdziesz ze mną, wujaszku?Proszę.

TOMI
-Dobrze. O,której?

MARTYNA
-O, czternastej. Jak byś mógł podjedż po mniie.

TOMI
-okej, będe za dziesięć druga na parkingu.

MARTYNA
-Dziękuję. Zmykam przyszykować się do szkoły. A wy posprzątajcie , dobrze?

Tomi jeszcze krzyknął za dzieczyna.

TOMI
-Martyna! Cho no, na moment.

MARTYNA
-Tak?

TOMI
-Wczoraj dzwoniła dyrektorka z przedszkola. Kazała przekazać ,że Rada Miasta , postanowiła nie zamykać placówki. Przyjeli twoja darowiznę. I tylko tyle.

Nigdy nie widziałem ,tyle szczęścia w jednej osobie. Martyna podeszła do nas i pocałowała kazdego z osobna w policzki.

MARTYNA
-Cieszę się bardzo. No a teraz chLopy, zabierajcie się do roboty. Bo nie zdążycie się uwinąć. A nasz trener z w-fu się spóźni. Oooo, co za wstyd, dawać tak nie odpowiedni przykład, swoimucznom. A my Zahary, widzimy się na ringu.

Uśmiechneła się ,puściła do mnie oczko i juz jej nie było. Po wczorajszej , smutnej dziewczynie , nie było ani śladu widać. Boże ideał, a nie dziewczyna.

TOMI
- Ej, zakochany!-wyrwał mnie głos Tomiego z zadumy.- No, co? Wsawaj i wsadż , naczynia do zmywarki. Zaraz przyniosę tobie, jakieś spodnie i koszule. Nie wyjdziesz z tąd, jak lump w tych samych ciuchach.

Mineło jakieś pietnaście pinut , od wyjścia ''BILLY'' z kuchni. A ona już zbiega ze schodów, i żegna się z nami.

MARTYNA
-Do zobaczenia ptysiaki. Wujaszku uważaj na siebie, gdyby coś to dzwoń odrazu domnie. Pan trener ,równiez niech uważa, tylko niech ne dzwoni . Wierzę w Pana, da Pan sobie rade.

TOMI
-Do drugiej,skarbie.

''TAX''
-Na razie, aniołku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro