Rozdział 6
Budzi mnie szczekanie psa sąsiadów. Wstaję i ruszam w kierunku garderoby aby wziąść rzeczy. Zabieram czarne, podarte jeansy i białą bluzkę z jakimś napisem. Idę do łazienki się ogarnąć.
Po zrobieniu wszystkich potrzebnych czynności w łazience zarzucam swoją czarną, skórzaną kurtkę i wychodzę z domu, wcześniej go zamykając. Weszłam do garażu i wsiadłam do mojego czarnego BMW. Ruszyłam w stronę najbliższego sklepu na zakupy. Po drodze trochę rozejrzałam się po okolicy i wiem już mniej więcej gdzie co jest. Wśrodku wykupiłam chyba z pół sklepu. Brakowało mi tylko jednej najważniejszej rzeczy NUTELLI. Najlepszy dodatek do kanapki. Okazało się, że znajduje się ona wysoko na półce. Ja z mojim 165cm mogłam jedynie podskoczyć. Rozejrzałam się dookoła szukając jakiejś pomocy. Widziałam jakąś starszą panią, kobietę w ciąży. O, jest. Chłopak chyba w moim wieku ale o duuużo wyższy.
-Przepraszam, mógłbyś mi podać Nutellę?- zapytałam. Chłopak odwrócił się w moją stronę i zlustrował mnie wzrokiem szeroko się uśmiechając.
-Jasne.- odpowiedział bez problemu sięgając po przedmiot. Teraz mogłam mu się przyjrzeć. Miał z 195cm, blond czuprynę i zielone jak trawa oczy.
-Jestem Jack.- powiedział podając mi przedmiot.
-Shadow.-odpowiedziałam.-Dzięki.- odwróciłam się i już miałam odejść, gdy poczułam ucisk na nadgarstku. Odwróciłam się więc i spojrzałam w oczy blondynowi.
-Masz ładny tyłek.- powiedział i puścił mi oczko.
-I co z tego?- zapytałam, coraz bardziej się wkurzając.
-Może chciałabyś wybrać się ze mną do domu?- zapytał "sexownym" głosem i uśmiechem, który miał mnie niby powalić. Dla mnie niczym go nie przypominał. A uśmiechy widziałam lepsze.
-Nie dzięki, z dupkami i dziwkarzami do łóżka nie chodzę.- odpowiedziałam z irytacją. Wyrwałam się z uścisku i ruszyłam w stronę kasy. Mam nadzieję, że już co więcej nie spotkam. Wyszłam ze sklepu obładowana zakupami i szłam w stronę mojego ukochanego autka.
-Część Shadow!- usłyszałam krzyk i odwróciłam się w stronę wydobywającego się głosu. Zobaczyłam tam uśmiechającego się Ashtona, opartego o swój motocykl.
-Część Ash.-odpowiedziałam podchodząc w tamtą stronę.
-To co dzisiaj też przejażdżka?- zapytał szczerząc się.
-Jasne.- odpowiadam z uśmiechem.-O 15.00 pod moim domem.
-Dobra.-uśmiechnął się.-Pomóc Ci z zakupami?
-Jak chcesz.- odpowiedziałam wzruszając ramionami. Wziął odemnie zakupy i ruszył w stronę mojego samochodu. Poszłam za nim.
Włożył je do bagażnika i odwrócił się do mnie.
-Do zobaczenie o 15.00-powiedział i mnie lekko przytulił. Zdziwiona dopiero po chwili oddałam gest.
-Narazie.- powiedziałam i wsiadłam do auta.
W domu rozpakowałam zakupy do szafek i lodówki. Teraz jedzienia starczy mi na 2 miesiące. Ruszyłam do swojego pokoju zastanawiając się po robić. Jest dopiero 12.00. Rozejrzałam się po pokoju i zauważyłam w rogu pokoju kilka pudeł. Zabrałam się za rozpakowywanie.
Rozkładnie rzeczy zajęło mi 1.5h. I co teraz? Ruszyłam w stronę garażu zrobić przegląd i uzupełnić potrzebne płyny motoru.
Polerując silnik i mniej dostępne elementy, usłyszałam pukanie do drzwi. Ruszyłam w ich kierunku. Za nimi stał uśmiechnięty Ashton.
-Hej, jedziemy?- zapytał.
-Tylko się przebiorę, wejdź.-powiedziałam i przepuściłam go co w drzwiach. Wszedł do środka rozglądając się i iśadł na kanapie w salonie.
-Chcesz coś do picia?-zapytałam z grzeczności.
-Nie dzięki, ładnie tu masz.- powiedział z uśmiechem.
-Dzięki, zaraz wracam.- powiedziałam lekko się uśmiechając i pobiegłam na górę. Szybko wyjęłam z szafy strój na motór i się w niego ubrałam. Poprawiłam włosy i zbiegłam na dół.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro