Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Obudził mnie głos stuardessy mówiący, że zaraz lądujemy.

Wyszłam z samolotu i skierowalam się po bagaż. Włanczając telefon nie zauważyłam człowieka idącego naprzeciwko mnie. Wpadłem na niego i przewrociłam się. Człowiek, na którego wpadłam okazał się wysokim brunetem i czekoladowych oczach, mniej więcej w moim wieku, przez białą koszulkę widać było umięśnione tors, jednym słowem był bardzo przystojny.
-Przepraszam nie zauważyłem cię.-powiedział brunet uśmiechając się i podając mi rękę żebym mogła wstać.
-Nic nie szkodzi, powinnam patrzeć gdzie idę.-odpowiedziałam również lekko się uśmiechając.
-Przyleciałaś do Sydney czy wylatujesz?-zapytał nieśmiało.
-Przyleciałam a ty?-odpowiedziałam.
-Mieszkam tu od dawna, może dasz się zaprosić na przeprosinową kawę skoro los postanowił już, że się spotkamy?
-Jasne, wierzysz w takie coś?-zapytałam robiawiona podając mu karteczkę, na której wcześniej napisałem numer.
-To, że w to wierzę nie ma znaczenia czy to istnieje czy nie, ale mniejsza chcesz abym oprowadził Cię po mieście?-zapytał szczęrząc się.
-Nie wiem czy powinnam ufać obcemu człowiekowi, którego poznałam przed chwilą na lotnisku.-odparłam nieco rozbawiona, zastanawiając się nad słowami chłopaka.
-Dałaś mi swój numer a więc to już coś a poza tym będziez mogła mnie pytać o co chcesz-powiedział wzruszając ramionami.
-Dobra, ale tylko dlatego, że nie wiem nawet gdzie będę mieszkała.-powiedziałam.-Chodźmy-odparłam zanim chłopak zdążył coś powiedzieć. Ruszyłam w stronę drzwi, chłopak szedł za mną. Nawet nie musiałem się obracać po prostu wiedziałam, że za mną idzie. Obróciłam się nagle gdy coś sobie przypomniałem.
-Masz samochód?-zapytałam.
-Tak, choć za mną.-odpowiedział miło się uśmiechając. Posłusznie ruszyłam za nim. A co jeśli on jest jakimś psycholem i chce mnie wywieźć do lasu i zakopać żywcem? W sumie co mi tam i tak nie wiem gdzie będę mieszkać ale wydaje się miły. Myślałam podchodząc do samochodu. Chłopak podszedł i otworzył mi drzwi.

Miło

-Dokąd jedziemy?-zapytałam bruneta, który właśnie usiadł obok.
-Wiesz na jakiej ulicy mieszkasz?-odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Wallstret chyba-odpowiedziałam niepewnie.
-To jedziemy do ciebie.-powiedział pewnie.
-Jak wogule masz na imię?-zapytałam.
-Percy ty?-odpowiedział zerkając na mnie.
-Shadow-odpowiedziałam nieśmiało.
-Jak cień?-zdziwił się-Taka ładna dziewczyna?-dokończył a ja się zarumieniłam.
-Powiem tak mam na imię cień i nie powiem jak każde dziewczyna, bo nią nie jestem po prostu dzięki.-powiedziałam nadal lekko czerwona.
-Nie ma za co.-odpowiedział śmiejąc się. Też się zaśmiałam pod nosem.

Ma całkiem ładny śmiech.

Wiem, że dawno nie dodawałam dawno rozdziałów ale nie wiedziałam o czym pisać i nie miałem czasu. Przepraszam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro