Życzenie nad nuggetsem z kurczaka
Perspektywa narratora
„Będzie lekko zamroczony przez jakiś czas, wiec lepiej mieć go na oku" wyjaśnił dentysta Stephen'owi i Tony'emu, którzy czekali na Peter'a. „Oprócz tego, wszystko u niego w porządku. Żadnych dziur, żadnych problemów. Powiedzcie mu, żeby kontynuował dobra robotę"
„Czy będzie mógł jeść?" spytał czarodziej
„Oj tak. Tylko upewnijcie się, ze nie jest to zbyt twarde jedzenie, ponieważ to mogłoby go zaboleć" drzwi za dentysta się otworzyły. „I oto on. Hej kolego, jak się czujesz?" spytał doktor, kiedy dwie pielęgniarki weszły z Peter'em do środka. Miał białe bandaże odkręcone wokół głowy. Jego oczy były w połowie zamknięte.
„Wszystko w p-porządku" wymamrotał Peter. W buzi nadal miał mnóstwo wacików.
„Cóż, twoi rodzice już tutaj są, żeby zabrać cię do domu. Możesz już iść do domu" oznajmił dentysta
Peter podniósł wzrok na Stephen'a i Tony'ego. „Czekajcie, który z was jest moja mama?"
„Dobrze, Peter. Możemy już go stad zabrać" powiedział Tony, kładąc sobie ramie chłopaka na barki. Stephen zrobił to samo z drugiej strony. „Dziękujemy"
„Nie ma za co" wymamrotał Peter
///0///0
Stephen spojrzał się w boczne lusterko i zobaczył Peter'a, którego głowa bezwładnie zwisała mu do dołu.
„Hey, wszystko w porządku tam z tylu?" spytał Stephen
„S-super duper" zaśmiał się Peter. „W-wiesz kto jest moim ulubionym superbohaterem?" spytał
„Kto?" odpowiedział czarodziej
„To jest... to jest... Spider-Man!" uśmiechnął się
Tony, w tym momencie, również spojrzał w lusterko. „Znaczy, ty jesteś Spider-Man'em, wiec to ma se-"
„JESTEM KI-" Peter odrzucił głowę do tylu i jęknął „Nie nie jestem" zaczął płakać. „Przestań wmawiać mi, ze jestem Spider-Man'em. To-To jest niemiiiiiiiiłeeeeeee" Peter rozpłakał się jeszcze bardziej.
Stephen spojrzał się na Tony'ego, wywracając oczami, kiedy mężczyzna zaczął się śmiać.
„Ale to prawda. Ty jesteś tym Spider-Man'em" powtórzył, lecz Peter nie przestawał płakać. „Jesteś głodny?" spytał
Peter uspokoił się na chwile. „T-tak" pociągnął nosem
„Co ty na to, żebyśmy wzięli ci happy meal'a, huh?" spytał Tony
Stephen spiorunował go wzrokiem. „Czy ty wiesz ile tłuszczu jest w tych rzeczach?" szepnął do Tony'ego
„Dzieciak płacze, pozwól mu wziąć happy meal'a" odszepnął
„Absolutnie nie" klepnął go w ramie
Twarz Tony'ego rozjaśniła się w niedowierzaniu. „Przepraszam bardzo. Nie klep mnie. Prowadzę. Mógłbym nas zabić przez ciebie"
„Mógłbym temu zapobiec" Stephen ponownie go uderzył.
„Obiecuje.... klepnij mnie. Klepnij mnie jeszcze jeden raz. Zachęcam cię, a skręcę tym autem tak gwałtownie ze nawet nie zdarzysz zareagować" powiedział Tony, trzymając kierownice obydwiema rękoma i patrząc na Stephen'a.
„Antony Edward Stark obiecuje, ż-"
„Chce nuggetsy z kurczaka" powiedział Peter, kończąc tym samym kłótnie „... z ketchupem" dodał
Stephen zamknął usta. Tony patrzył na niego z uniesiona brwią. Czarodziej odwrócił się od mężczyzny, wsunął się mocniej w fotel i skrzyżował ręce na piersi, gapiąc się przed siebie.
///0///0
„Nie wierze, ze zmusiłeś mnie do wejścia do środka" powiedział Stephen, trzymając torbę Tony'ego z jedzeniem na wynos. On poprosił jedynie o kubek, by moc zrobić sobie herbatę. W momentach dużego stresu, miał wypić swoją lawendowa herbatę „Oboje śmierdzicie jak dwutygodniowy olej do smażenia, który używali w kółko i w kółko poza tym sklepem"
„Hej" Tony wziął gryza swojego burgera, którego trzymał w ręce. „ Dzieciak wydaje się być szczęśliwy" powiedział z pełna buzia. Peter był bardzo szczęśliwy, mogąc nieść swoją torbę w dłoniach. Nie mógł się doczekać, aż będzie mógł wejść do auta i zjeść swoje jedzenie.
„Nie masz pojęcia jakie rzeczy dostają się teraz do twojego ciała" powiedział Stephen
„Hej hej" Tony wziął Peter'a i odsunął go z daleka od czarodzieja „Daj mu się tym nacieszyć"
///0///0
Peter siedział na tylnym siedzeniu i szczęśliwie jadł swoje jedzenie. Położył swoją zabawkę na pustym siedzeniu koło niego. Stephen przez cały czas patrzył się na nastolatka, mając pewność ze na niczym się nie zadławi. W pewnym momencie zauważył, ze chłopak uporczywie patrzył się na zabawkę, znajdująca się obok niego.
„O co chodzi Peter?" spytał Stephen, wiedząc ze coś jest nie tak
„Czy mam małego braciszka?" spytał Peter
„Uh....nie" odparł Tony
Peter od razu zmienił swoje nastawienie. Łzy zaczęły formować się w jego oczach.
„Co jest nie tak?" spytał Stephen
„C-chce małego braciszka" Peter znowu zaczął płakać
Stephen spojrzał się na Tony'ego i posłał mu nerwowy uśmiech
„Widzisz Peter, nie możesz mieć małego braciszka. My nie możemy..." Stephen urwał „Po prostu nie możesz"
Peter zaczął łkać jeszcze bardziej. „Czemu? Chce mieć małego braciszka, którym mógłbym się zajmować. Chce być starszym bratem" powiedział Peter, uciszając lekko swój płacz wkładając sobie do ust nuggetsa i zamykając oczy
„To urocze, ale nie możemy. W naszej sytuacji małe dziecko byłoby cały czas zagrożone" wyjaśnił czarodziej
Peter siedział cicho z tylu. Cały samochód pozostał cichy przez pozostała drogę.
///0///0
Po powrocie do domu Peter zostawił swoje resztki w lodowce. Ziewnął
„Jestem całkiem zmęczony. Idę się położyć na chwile" powiedział chłopak, idąc na górę.
„Okej. Tylko bądź ostrożny" odpowiedział Stephen. Tony od razu znalazł się przy jego boku. Oboje patrzyli jak znika w swoim pokoju.
„Friday miej go na oku" rozkazał Tony
Tak jest
Stephen podszedł do zlewu, żeby umyć ręce. „To było coś"
„Co masz na myśli?" spytał Tony
„Ta cała sprawa z małym bratem" powiedział wycierając rękę i śmiejąc się
„Oh. Tak" Tony spojrzał na zabawkę dla małego dziecka, leżąca na wyspie kuchennej w ich kuchni. „Myślisz, ze mówił na serio?"
„Eh. Nie jestem w stanie stwierdzić. W połowie był... Eh" Stephen podszedł do swojego ukochanego i pocałował go w policzek. Tony trzymał mała zabawkę w ręce i obserwował ja z każdej strony. „Sen brzmi całkiem niezłe, nie sadzisz? To był naprawdę długi dzień" powiedział czarodziej kładąc głowę na ramieniu Tony'ego i zamykając oczy. „Chodź, połóż się ze mną" Stephen otworzył portal za nimi
„Tak, brzmi bardzo dobrze" odparł Tony odkładając przedmiot na miejsce.
„No chodź" Stephen wziął mężczyznę za dłoń i pociągnął za sobą.
Tony zaśmiał się. „Dobra, dobra. Pozwól mi zgasić światła" powiedział, sięgając po włącznik światła. Obdarzył zabawkę ostatnim spojrzeniem zanim zgasił światło. Mały uśmiech wyrósł na jego twarzy
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chcecie się czymś podzielić, albo czegoś ode mnie dowiedzieć? Śmiało piszcie, a ja postaram die jutro odpowiedzieć. A może nawet jutro uda mi się wstawić następny rozdział. Zobaczymy po waszej aktywności w komentarzach
Kocham was #niesprawdzany
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro