Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Włożył na niego pierścionek

Perspektywa narratora

"I czy ty, Anthony Edwardzie Tony Stark, bierzesz Stephen'a Vincent'a Strange'a za swojego prawowitego męża przysięgając, że, od tego dnia, pozostaniesz przy jego boku na dobre i na złe, w bogactwie i w ubóstwie, w chorobie i w zdrowiu oraz że będziesz go kochał i o niego dbał dopóki smierć was nie rozłączy?"

Tony spojrzał na Stephen'a. Jego przyszły mąż był nadzwyczajnie piękny i mógł przysiąc, że patrzył się na niego z serduszkami w oczach. Partner również się na niego patrzył z zaczerwienionymi policzkami, uśmiechając się. Tony spuścił wzrok na ich połączone dłonie, ta czarodzieja trzęsła się bardziej niż zwykle, po czym ponownie wrócił do pięknych oczu przyszłego męża. Jego serce zakołatało, a żołądek robił salta. Westchnął i rozluźnił się, po czym na jego ustach pojawił się głupio wielki uśmiech.

"Tak. Zawsze powiedziałbym tak"

W oczach Stephen'a pojawiły się łzy szczęścia. Miał wrażenie, ze zaraz wybuchnie z emocji.

"Jako że Stephen oraz Tony, przed sobą jak i rodziną i przyjaciółmi, wyrazili chęć zawarcia związku małżeńskiego podczas tej ceremonii oraz przysięgli sobie miłość i wierność wymieniając się obrączkami, mocą nadaną mi przez państwo ogłaszam was mężem i mężem"

Nagle cała sala wybuchła wiwatami, płaczem i brawami.

Tony razem ze Stephen'em podziwiali miłość i wsparcie jakie okazywali im przyjaciele i rodzina ze łzami w oczach. Oboje uśmiechnęli się i pomachali tłumowi.

Tony spojrzał się na swojego męża i zaśmiał się, po czym zakrył usta dłonią płacząc ze szczęścia. "Jesteś taki piękny" powiedział, na co on tylko się uśmiechnął, próbując zakryć łzy szczęścia.

Tony spojrzał na mężczyznę stojącego za nimi, trzymającego mała książkę, który uśmiechnął się i lekko pokiwał głową. Mężczyzna przyciągnął Stephen'a bliżej do siebie i polożył mu dłoń na policzku i patrząc wprost w piękne przy męża powiedział: "Jesteś wszystkim o czym marzyłem" wraz z tym pocałował swojego męża.

Po sali rozległo się głośne "awww" kiedy ludzie patrzyli na dwóch zakochanych mężczyzn. Para zakończyła pocałunek i zaśmiała się, opierając głowę o swoje czoła.

Peter otarł lzy z oczu i podbiegł do swoich ojców, od razu zgarniając ich w uścisk.

"Tak bardzo was kocham" powiedział nadal płacząc z radości

"My ciebie tez kochamy Peter" powiedział Tony, po czym razem z partnerem trzymali syna w uścisku.

Wong, story został wybrany na świadka Stephen'a, podszedł do nich i poklepał go po plecach. Uśmiechnął się ze szczęścia swojego ukochanego przyjaciela. "Oh Strange. Tak się cieszę twoim szczęściem" położył dłoń na jego ramieniu "Mam tylko nadzieje, ze tort będzie równie magiczny jak ceremonia" zażartował

Stephen zaśmiał się "Obiecuje, że jest równie magiczny"

///0///0

Grała głośna muzyka, szklanki tłukły się o siebie oraz śmiechy wypełniały cała sale. Miłość i wsparcie rozsadzało serca nowożeńców Stephen'a Vincent'a Strange'a i Anthony'ego Edwarda Tony'ego Starka.

"Więc to wszystko dzięki tej walce w muzeum?" Spytał Steve, który siedział na przeciwko nich. Siedział ze skrzyżowanymi nogami i jedna ręką przerzucona za krzesło. W drugiej trzymał kieliszek szampana, z którego upił łyk. Wesele już niemal dobiegało do końca, bardzo mało gościu pozostało jeszcze na sali, a dużo z nich właśnie wychodziła. Więcej niż gości było teraz pracownikow firmy sprzątającej, a muzyka zamieniła się w cicha i spokojna.

"Dokładnie. Nigdy po tym nie mogłem o nim zapomnieć" powiedział Tony z ramieniem owiniętym wokół Stephen'a.

"Gratulacje" powiedział Bucky siadając obok Steve'a.

"A..." Steve uśmiechnął się łobuzersko robiąc małe kulka swoim kieliszkiem, bawiąc się zawartością. "Stephen jesteś małą czy dużą łyżeczka?" Spytał

Policzki doktora pokryły się czerwienią, ale ściągnął brwi. Nie do końca lubił Steve'a, ale nie mógł pozwolić, żeby ten go upokorzył na jego własnym weselu. "Jestem nożem" odpowiedział

Tony spojrzał na niego, położył mu dłoń na kolanie i zaśmiał się "Jest mała łyżeczka"

Steve również zaczął się śmiać. "Nie ma się czego wstydzić Stephen. Bucky również-" pod stołem słychać był głośny huk, co zatrzymało mężczyznę. "Z-znaczy... jestem pewny, ze to komfortowa pozycja" dodał

"I to doprowadza nas to kolejnego tematu... jaka jest wasza ulubiona pozycja?" Spytał Bucky

"Ulubione co?" Zdziwił się Tony

"Pozycja" powtórzył

Stephen zakaszlał, a jego policzki zrobiły się jeszcze bardziej czerwone. "P-przepraszam. Nie jestem pewien czy wiem co-"

"My jeszcze nie robiliśmy nic tego typu" powiedział Tony

"Oh, sorry" przeprosił Bucky i spojrzał się na Stephen'a, który nie nie ruszał. "Wszystko okej, Strange?"

"Oh, prawdopodobnie umiera z zażenowania w wymiarze astralnym" odpowiedział Tony

"Ah" Steve gapił się na Tony'ego "Jak to dokładnie działa?"

"Wiec to jakby..." Tony zaczął powtarzać to co Stephen kiedyś tłumaczył mu godzinami, żeby wreszcie mógł zrozumieć jakim cudem on czasami pokazywał mu się w formie ducha.

W tym samym czasie doktor był w wymiarze astralnym, kilka centymetrów od swojego ciała z twarzą w dłoniach.

"O boze, o boze, o boze, o boze..." jego twarz płonęła

///0///0

"Czy Peter dotarł do swojego pokoju?" Spytał Tony, ubrany w swoją piżamę

"Tak Tony. Sam go przypilnowałem" powiedział Stephen, leżąc na łóżku. Był tak zmęczony, ze nie mógł sobie przypomnieć ostatniego momentu, kiedy był tak wykończony. Tony usiadł na krańcu.

"Może powinienem do niego iść"

"Tony wszystko u niego w porządku. Teraz proszę, przyjdź do łóżka"

"Okej okej" mężczyzna wreszcie wszedł pod kołdrę. Stephen lubił swoją przestrzeń kiedy nadchodziła pora spać.
Noc byla cicha.

Tony leżał piersią na miękkim prześcieradle i nagle odwrócił się do męża "Hej Stephen, kochasz mnie?" Spytał, przypominając sobie, że doktor nie powiedział tego ani podczas ślubu, ani na weselu.

"Wyszedłem za ciebie za mąż" opowiedział mężczyzna w połowie śpiąc.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro