Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wzmacnianie więzi

Hejka, wstawiam dopóki mam czas, bo przez tydzień jestem na wakacjach z dziadkami i nie wiem ile uda mi się zrobić.

!Nie sprawdzany!

*Lucky Charms to takie kolorowe płatki w kształcie kołeczek

Kocham was
Cumerbiczi
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Perspektywa narratora

Tony otworzył swoje suche oczy i spojrzał na zegarek, który stał na szafce nocnej koło łóżka, wydający z siebie obrzydliwe pikujące dźwięki. Od razu zepchnął go na podłogę, po czym usiadł na materacu, jęcząc.

„Urgh" westchnął. Każdy pojedynczy kręg strzelił w momencie, kiedy wygiął plecy, by się rozciągnąć. „Ah" sapnął, po czym powrócił do swojej zgarbionej pozycji. Zdjął z siebie wszystkie zakrywające go koce i założył na nogi kapcie. Od razu ruszył w stronę łazienki i spojrzał na swoje odbicie w lustrze. „Jaki z ciebie jeden wielki jebany bałagan, Stark" powiedział porannym głosem, uśmiechając się do siebie. „Ochydnie bogaty bałagan" opuścił pomieszczenie skierował się ku schodom. „Stephen ostatniej nocy spałem całe osiem minut. Oczywiście nie ciągnie, ale-„ przestał mówić, orientując się, ze przy blacie kuchennym siedzi jedynie Peter. „Racja. Czarodziej wyjechał"

Peter odwrócił się, a z jego brody skapywały krople mleka. Pudełko z płatkami stało na blacie za nim.

„Czy ty jesz Lucky Charms*?" spytał Tony

„Nie" odparł Peter nadal mając w ustach jedzenie.

„Zapchasz się tym zanim w ogóle przygotuje śniadanie" powiedział Tony, podchodząc bliżej do Peter'a, zabierając całe pudełko, po czym wyrzucając je do śmieci. Sekundę później w brzuchu nastolatka zaburzało. Tony ponownie spojrzał na niego. „Co to było?"

„Co było czym?" spytał chłopak. Jego brzuch ponownie wydał niepokojące dźwięki. Peter szybko skrzyżował swoje nogi.

„To" przemówił Tony

„Ah..." Peter zeskoczył ze swojego siedzenia i pognał na wyższe piętro. Jedyne co było można było usłyszeć to wymiotując chłopak.

Tony pokręcił głowa i podszedł do lodówki, na drzwiach której zauważył przyczepiona wcześniej notatkę.

Peter nie toleruje laktozy. NIE MOŻESZ pozwolić mu pic ani jeść żadnego nabiału 

Tony pozwolił swojej głowę opaść do przodu i westchnął. „Pomóż mi Boże. Błagam cię."

///0///0

„Cóż uważam, ze trzyma jedna ze swoich książek właśnie tam" powiedział Peter, wskazując mała półkę na książki, znajdująca się na parapecie okiennym nad zlewem kuchennym.

Tony wybrał jedna. „Zdrowe Posiłki dla Serca i Zdrowego Rozwoju. Dziesięciu na dziesięciu doktorów rekomenduje. Odżywczo zbalansowane przepisy." Mężczyzna przeczytał na głos. „Okej, spróbujmy z tej" otworzył książkę. „Co możemy przygotować w Boniek niż 20 minut, żebyśmy się nie spóźnili...." Tony rozejrzał się w około. „Zobaczmy... Wegańskie jajeczne muffiny. Wrapy z liśćmi bananowymi. Tost awokado. Co? Co to wszystko jest? Co to jest tost awokado?"

„Oh, słyszałem już kiedyś o tym. To chyba, robisz sobie tosta, ale kładziesz awokado na niego zamiast dżemu i jesz go z innymi rzeczami" wyjaśnił Peter

„Oh, nie. A może to coś, co on robił wczoraj?"

„Omlet?" spytał chłopak.

„Tak to" Tony przerzucał kartki w poszukiwaniu odpowiedniego przepisu. „Ah, jest. Potrzebujemy podłużnych papryk i pomidorów i cebul." Peter pognał w stronę lodówki i wziął wszystkie składniki, które wymienił mężczyzna. Położył je wszystkie na małej wyspie kuchennej stojącej na środku kuchni. „Uh, Peter to są jalapeños, nie podłużne papryki"

„Nie mamy już więcej podłużnych papryk" powiedział nastolatek.

„Eh, w gruncie rzeczy to wychodzi na to samo" powiedział Tony, odkładając książkę

„Okej, potem wrzucamy je na patelnie z sama oliwa z oliwek" Mężczyzna wylał trochę tłuszczu na patelnie, która już się podgrzewała. Odgłos skwierczenia, wydobywający się z patelni, rozniósł się po całej kuchni. Oglądali jak wszystkie warzywa się smażą. Peter wziął do ręki książkę, ponieważ czuł, ze coś się nie zgadza.

„Um, p. Stark, tu jest napisane, ze cebula idzie na patelnie jako ostatnia, ponieważ się za szybko ugotują" wyjaśnił Peter

„No to po prosu nastawimy na wyższa temperaturę. Tym sposobem wszystkie się zrobią szybciej w tym samym czasie i zaoszczędzimy trochę czasu" oznajmił Tony

„Ale Dr. Strange nie zmienia temp-"

„Hej, ja dzisiaj jestem za wszystko odpowiedzialny" powiedział mężczyzna. „Teraz pozwól mi kontynuować" podkręcił temperaturę. Odgłosy skwierczenia zaczynały był głośniejsze. „Widzisz? Szybciej"

„Uh, p. Stark" powiedział Peter, kiedy zauważył mały płomień wydobywający się z patelni.

„Wszystko jest okej, podłużne papryki to twarde warzywa"

¡Foom!

Wielki płomień wzbił się w powietrze.

„Ah!" Krzyknął Peter, chowajac się za Tony'm

„Jezus-„ Tony odskoczył do tylu. Wziął w rękę butelkę pełna jakiejś substancji, stojąca na blacie

„Czekaj, p. Stark-"

Tony wylał ja na palca się patelnie. Płomień jedynie zrobił się jeszcze większy. Spojrzą na trzymana przez siebie butelkę. Była to oliwa z oliwek. „Dlaczego postawiłeś ja tutaj?!" Tony spytał Peter'a

„Pan mi tak kazał!" Peter wypłakał z obronie  „P. Stark płomień!" Krzyknął Peter, kiedy zauważył, ze dociera już do sufitu.

„Friday włącz system zraszaczy" krzyczał Tony. Dzwonek zaczął dzwonić, a woda zaczęła lecieć po całym pomieszczeniu.

///0///0

Wóz strażacki z włączania syrena spieszył właśnie do domu, z którego wybrzmiewał niepokojący dźwięk. Strażacy weszli do domu pełnie wyposażeni.

„Już jesteśmy! Nie-„

„Oh hej" powiedział Tony, stając przy blacie kuchennym jedząc miskę z płatkami Lucky Charms. Peter siedział koło niego, również jedząc; tylko tym razem z migdałowym mlekiem.

„Wszystko w porządku? Otrzymaliśmy nagle wezwanie z tego domu" powiedział jeden ze strażaków.

„Oj, to? Pfff" Tony potrząsnął głowa. „Przepalenie instalacji. Będę musiał to naprawić"

„Śmiesznie tutaj pachnie" powiedział kolejny z nich

„Tak, teraz ten sygnał, nie był po to, żebyście przyjechali i nas osadzali. Wiec, jeżeli panowie pozwolą, drzwi są w tamta stronę" Tony wskazał swoją łyżka

Strażacy opuścili dom

„Peter, myślałem, ze zawiązałeś tamta torbę" powiedział Tony

„Bo tak zrobiłem, ale patelnia była tak gorąca, ze spaliła cała torbę od środka" Peter wskazał na torbę, stojąca przy lodówce, ze zwęglone patelnia wystająca z niej.

„No spoko" Tony kontynuował jedzenie swojego śniadania. „Oh tak, będziemy troszkę spóźnieni do twojej szkoły" powiedział z ustami pełnymi płatków.

///0///0

„Uh, tak jakby musisz mnie usprawiedliwić" powiedział Peter, kiedy już dotarli do szkoły.

„Okej" Tony wszedł ze swojego samochodu, poprawiając marynarkę od garnituru i zakładając okulary przeciwsłoneczne na nos.

Peter trzymał się jego boku niczym szczeniaczek. Wyglądali jak najbardziej cool duet ojca z synem. Tony i Peter weszli do sekretariatu i stanęli przed wielkim biurkiem.

„Jestem tutaj, by usprawiedliwić Peter'a" oznajmił Tony, patrząc się na kobietę siedząca za biurkiem.

„Dobrze" wyjęła spod spodu podkładkę z papierem. „Imię i nazwisko"

„Peter Parker" powiedział nastolatek

„Powód spóźnienia" spytała kobieta

„Pożar" oznajmił Tony. Sekretarka spojrzał na niego spode łba. Mężczyzna opuścił trochę swoje okulary, odkrywając swoje oczy pełne powagi. Kobieta wróciła do wypełniania formularza.

Wpisała jeszcze czas usprawiedliwienia i imię Peter'a. „Powiązanie?" spytała

„Opie-„ Tony urwał. Spojrzał na Peter'a, a potem pomyślał o tym, co mówił mu Stephen. „Ojciec" odpowiedział Tony

Peter spojrzał się na niego z dołu.

„Dobrze. Jakby pan mógł jeszcze się podpisać" podała Tony'emu podkładkę, a on zrobił co mu kazano. „Dobrze, Peter tutaj jest twoje usprawiedliwienie" kobieta podała nastolatkowi różowy kawałek papieru.

„Dziękuje" powiedział, po czym wziął go do ręki.

„Dobrze, no to widzimy się po szkole, dzieciaku" powiedział Tony, niszcząc fryzurę chłopaka i posyłając mu uśmiech.

„Do zobaczenia" Peter zaśmiał się, a Tony opuścił biuro

„Tony Stark?" spytała na głos kobieta siedząca za biurkiem. Peter odwrócił się w jej kierunku. „Twoim tata jest Tony Stark?" dopytywała

„Uh, tak" odpowiedział jej

„Ah...." opadła z powrotem na swoje krzesło

Peter wyszedł z sekretariatu w momencie, w którym Tony odjeżdżał z parkingu. Uśmiechnął się sam do siebie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro