Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Strzała Kupidyna

Perspektywa narratora

Był piękny poniedziałkowy poranek i Peter wstał wcześniej niż zwykle. Dzisiaj był ten dzień, kiedy chciało mu się  iść do szkoły. Zrobił siebie płatki w torebce, żeby zjeść w drodze do szkoły i wziął miętowa gumę do żucia, by odświeżyć sobie oddech po jedzeniu. Zostawił Tony'emu i Stephen'owi notatkę na blacie kuchennym, na której było napisane, ze wyszedł wcześniej.

Na twarzy Peter'a rozciągnął się uśmiech od ucha do ucha. Słońce właśnie wschodziło, było ciepło i pięknie. Założył na uszy pare słuchawek, które grali jakaś inspirujaca muzykę retro. Nic nie mogło zniszczyć tego poranka, był tego pewny, czuł, ze nic nie może go powstrzymać-

„Hejka Spidey-"

„Wah!" krzyknął Peter podskakując ze strachu i robiąc uderzenie z pół obrotu powalając na ziemie tego kto go przestraszył. „O mój Boże. Tak mi przykro. Czy wszystko-oh czekaj. Nie ważne" powiedział zauważając, ze to tylko Wade, wiec kontynuował swoją przechadzkę. „No weź, pajęczy zmyśle. Co jest z tobą nie tak?" Spytał sam siebie

„Gorący" powiedział Wade, nadal leżąc na ziemi gładząc się po policzku. „Hej, poczekaj" wstał i pobiegł za Peter'em.

„Co chcesz Wade?" Spytał go

„Wow, żadne „dzień dobry" ? Żadne „jak się czujesz" ?" spytał Wade. „Bez „kocham cię" wyszeptał Peter'owi do ucha

Wywracając oczami Peter wystrzelił nitkę pajęczej sieci w powietrze, doczepiając ja do ściany najbliższego budynku, dzięki czemu podleciał do góry.

„Oh okej! Tak to do zobaczenia w szkole!" krzyknął Wadę z ziemi.

///0///0

„Hej Stephen wiesz gdzie jest mo-„ powiedział Tony, a po tym jak zlustrował lodówkę z góry na dół, odwrócił się i zobaczył, ze to czego szukał leży na blacie kuchennym. „Oczywiście" podszedł do narożnika i wziął do ręki stojący na nim dzbanek z mlekiem. „Jak mam sobie robić poranna kawę, jak ten dzieciak zostawia mleko na wierzchu tylko po to, żeby skisło?" spytał odwracając się, żeby stanąć twarzą w twarz ze Stephen'em pijącym herbatę, lewitując czytając jedna ze sowich książek.

„Herbaty?" spytał Stephen

„Masz na myśli drinka? Nie dziękuje" próbował zażartować Tony. „Nie mógłbyś cofnąć czas tak, żeby to mleko nie było skiśnięte używając swojego „Oka Awokado"?" spytał Tony szyderczo

„Nope" odpowiedział Stephen akceptując p

„Hm" mruknął Tony i odwrócił się plecami do Strange'a „ Mogę się założyć, ze prawdziwy czarodziej potrafiłby wyciągnąć butelkę świeżego mleka ze swojego kapelusza" mruknął

„Wtedy byłby on magikiem" powiedział Stephen nadal popijając herbatę i czytając „I nie nie mógłby. Nie byłoby wystarczająco dużo miejsca w skrytce w jego kapeluszu żeby zmieścić cała butelkę mleka"

„Stephen zamknij się!" Tony wziął jabłko i rzucił nim w mężczyznę, który wiedząc, ze to się stanie, stworzył portal, który przetransportował owoc tak, ze Tony dostał nim w tył głowy. „Ty mały..." warknął. Tym razem lekko wkurzony sięgnął po cała miskę owoców i rzucił nią tylko po to by ponownie oberwać. Stephen zachichotał cicho. „Przepraszam?" Tomy spojrzał na Strange'a z urażonym wyrazem twarzy.

„Hm?" Stephen spojrzał się w górę niewinnie. Jego spojrzenie spoczęło na Stark'u. „Co?" spytał , z całej siły podtrzymując się przez uśmiechem ciągnącym mu się na usta

„Jesteś dupkiem" stwierdził Tony wskazując go palcem.

Stephen zamknął swoją książkę. „Czy ty właśnie pokazałeś na mnie palcem?"

Mężczyzna spojrzą na swój palec, po czym jego spojrzenie wróciło na czarodzieja „Tak. Właśnie. Zrobiłem." powiedział. Strange podleciał do niego tak blisko, ze ich twarze były kilka centymetrów od siebie. Tony stał prosto wręcz na baczność będąc gotowym na odwet ze strony Stephen'a.

„Jesteś uroczy kiedy chcesz zwrócić na siebie uwagę" uśmiechnął się i pocałował Tony'ego w nos, na co jego nastawienie momentalnie się złagodziło. „Zabiorę cię do kawiarni, co o tym sądzisz?"

„Brzmi super" powiedział Tony wycofując się trochę „Ale ubierz się jak normalny człowiek. Będziesz przyciągał za dużo uwagi" Stephen się zaśmiał

„Dobrze dobrze" powiedział lądując dopiero teraz na podłogę

///0///0

„Hey Peter!" Z tłumu studentów idących przez korytarz wyłonił się głos, który Peter za wszelka cenę chciał uniknąć, oraz dłoń, która chciała go chwycić.

„Chodź Ned. Chodźmy trochę szybciej" Peter wziął przyjaciela za rękę, by poruszali się szybciej w celu zgubienia właściciela tamtego głosu.

„Peter!" rozległ się ten sam głos

„Myśle, ze ktoś chyba cię wola Pete" powiedział Ned odwracając się w stronę tłumu

„Nic nie słyszałem" odpowiedział Peter niemalże ciągnąć chłopaka za sobą, nie zwracając uwagi na to, ze teraz już prawie biegnie próbując uniknąć spotkania z właścicielem głosu.

Ned się zatrzymał. „Ktoś zdecydowanie cię wola" powiedział spojrzawszy w tył na tłum. Peter nadal ciągnął przyjaciela za rękę.

„Nie Ned. Teraz, chodźmy-„

„Oh, hej Wade" powiedział Ned, na co chłopak przystanął

„Czekaj, znasz Wade'a?" Spytał

„Hey Ned" Wadę nagle wyjawił się z tłumu

„Tak. Mamy razem piąta lekcje- Bezpieczeństwo w sieci. Siedzimy obok siebie" wyjaśnił Ned

Wzrok Wade przeszedł teraz na Peter'a. „Hej Peter"

„Wade" odpowiedział chłopak

„Skąd znasz Wade'a?" Ned spojrzał na Peter'a

„To długa historia" zaśmiał się Wade puszczając Parker'owi oczko

„Taka, która chciałbym żeby się nie wydarzyła" Peter wywrócił oczami

„Nieprawda, nie chciałbyś." Wade podszedł do Peter'a „W sumie cieszysz się ze mnie poznałeś" Wilson pstryknął chłopaka w nos

Peter natychmiast uderzył w jego dłoń, tym samym odtrącając ja. „Uh, chciałbyś" brunet zmarszczył brwi i spiorunował chłopaka wzrokiem, na co ten jedynie się uśmiechnął. Ich wzrok nagle się spotkał.

Ned przez cały czas się na nich gapił. Popatrzył na Wade'a, potem na Peter'a, potem znowu na Wade'a i znowu na Peter'a... Swoją dłoń umieścił pod podbródkiem i skoncentrował się mocno. I nagle wszystko stało sie jasne. „Oooooooh" Bingo „Teraz czaje o co chodzi"

Oboje, Wilson i Parker, spojrzeli się na niego. „Hm?"

Dzwonek oznaczający koniec przerwy właśnie zadzwonił, chłopcy przejrzeli się dookoła. Korytarz był już prawie pusty, tylko nieliczni uczniowie jeszcze się krzątali tu i tam.

„Lepiej, żebyś poszedł już do klasy Peter" powiedział Wade. „Nie chcesz przecież, żeby Tatuś był nieszczęśliwy z powodu tego, ze dostałeś naganę za piąte spóźnienie z rzędu." Puścił mu oczko

„Zamknij się" Peter odwrócił wzrok, czując, ze jego policzki lekko się zaróżowiły

Wade uśmiechnął się ironicznie. „Do zobaczenia na piątej lekcji Ned" powiedział, po czym odszedł.

Cały dzień w szkole ciągnął się niemiłosiernie, aż w końcu dobiegł końca. Peter wraz z Ned'em zaraz po szkole udali się do domu tego drugiego, by pograć trochę na konsoli. Po tej małej sprzeczce na korytarzu nie widział się już z Wade'm, dzięki Bogu za to.

„Wiec, jak dokładnie poznałeś Wade'a?" spytał Ned jednocześnie koncentrując się na ekranie telewizora z włączonym kontrolerem w ręku.

Peter siedział koło niego na podłodze, robiąc dokładnie to samo. „Próbował mnie zastrzelić na dachu Empire State Building po tym jak skończyłem walczyć z Sand Man'em" powiedział klikając coś na swoim padzie

„Brzmi jak rzecz, która zrobiłby Wade" zaśmiał się Ned, nie wierząc w ani jedno słowo Peter'a

Między chłopcami nastała cisza i jedynie dźwięki jakie można było usłyszeć, były klikania kontrolerów.

„Uważam, ze on cię lubi" powiedział Ned przerywając cieszę 

„Przepraszam, co?" Peter spojrzał się na Ned'a. Z ekranu wydobył się głośny odgłos trzasku.

„Peter! Mogliśmy zdobyć tamta apteczkę!"  Jęknął Ned, jak tylko zauważył, ze oboje zostali wyeliminowani z gry. Spojrzał w stronę przyjaciela, który ciagle oczekiwał odpowiedzi. „Przepraszam, co?"

„Wade" podpowiedział mu

„Oh no tak" powiedział Ned, patrząc z  powrotem na ekran i przycinał przycisk na kontrolerze, przygotowując się do nowej rozgrywki. „Wszyscy wiedza, ze Wade jest gejem" spojrzał na Peter'a, który wyglądał na zagubionego. „Nie wiedziałeś?"

„Nie" odpowiedział Peter zaskoczony

„Chłopie, na prawdę powinieneś uważać na to co dzieje się w szkole" zaśmiał się Ned „Ale tak, jest gejem. I uważam, ze wpadłeś mu w oko Peter"

„Okej, ale ja zdecydowanie widziałem go kiedyś bajerującego jakieś dziewczyny. Robiąc te swoje maślane oczka i flirtując z nimi" powiedział, na co przyjaciel spojrzał na niego z otwartymi ustami. „Co?" Spytał Peter

„Ty tez go lubisz"

„Nieprawda" zaprzeczył brunet, na co chłopak spiorunował go wzrokiem mówiącym „serio?". „W-wiec ja nie... Znaczy, ja po prostu... Ja nadal nie do końca..." nie miał nic przeciwko temu. Jego opiekunowie byli... no wiecie, gejami, a nie miał nic przeciwko Stephen'owi albo Tony'emu. Wiedział, ze się spotykali odkąd pamięta, ale z drugiej strony nie do końca wiedział co o tym wszystkim sądzi. Nie za bardzo lubił rozmawiać na ten temat.

„Jest okrj, Peter, jestem twoim najlepszym przyjacielem. Możesz mi powiedzieć wszystko, wiesz o tym Spiderman'ie" Ned położył rękę na ramieniu chłopaka uśmiechając się do niego lekko.

Peter zarumienił się lekko. „J-ja nie wiem..." chłopak potarł się po karku. „On jest taki..." nie do końca był pewien jakimi uczuciami darzy chłopaka. „...Wade" odpowiedział

„Wiem" uśmiechnął się Ned włączając nowa grę.

Znów rozpoczęli klikanie w swoje kontrolery. „Dzięki Ned" powiedział brunet, będąc wdzięczy przyjacielowi, ze rozumie, ze ten nie jest gotowy, by rozmawiać na ten temat.

„Nie ma za co"

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
To uczucie, kiedy wieści po twojej szkole rozchodzą się szybciej niż plotki wśród osiedlowego monitoringu i wszyscy w szkole myślą ze jesteś lesbijka, bo zaprosiłaś przyjaciółkę na bal, bo chłopcy z twojej klasy to takie dupy, ze wola nie przyjść na bal, niż zaprosić jakaś dziewczynę 👌👌👌
Kocham was
Cumberbiczi

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro