Dlaczego on?
Perspektywa narratora
Kolejne dni mijały odkąd Peter ujawnił się przed swoimi opiekunami. Stał się bardziej otwarty i już nie aż tak nieśmiały na ten temat... znaczy przy tych którzy wiedzieli. Nie wszyscy już wiedzieli, jedynie Tony, Stephen i Ned.
Peter zebrał w sobie cała swoją odwagę i wziął głęboki wdech przed wejściem do jadalni. Usiadł na jednym z wysokich stołków barowych w kształcie jajka stających przy wyspie kuchennej. Tony właśnie pomagał Stephen'owi w przygotowywaniu obiadu. Oboje kroili jakieś warzywa dlatego, ze Stephen zawsze chciał, żeby jego rodzina przestrzegała zdrowej odżywczej diety. Tony, z drugiej strony, za bardzo nie dbał o to co je. Jego ulubionym jedzeniem od zawsze były cheeseburgery, ale ostatnimi czasy je ich coraz mniej, a czasami nawet wcale, ze względu na jego mającego obsesje na punkcie zdrowia chłopaka. Raz na jakiś czas udawało mu się przemycić jednego do swojej diety, ale nie o to chodziło.
„Dzień dobry" powiedział Stephen nadal krojąc warzywa. Druga para ramion pilnowała patelni podgrzewanej na kuchence, a kolejna miesza jakieś składniki w misce. „Tony pozwól ze ci z tym pomogę"
„Nie ma takiej opcji, już wystarczająco się popisałeś" powiedział Tony zakrywając miejsce pracy i wskazując nożem na ramiona Stepehn'a.
„Woah. Panie Stark" Peter zaśmiał się nerwowo. Jego opiekunowie zaczęli się śmiać razem z nim. „Nie na serio, to jest niebezpieczne"
„Racja" przyznał Tony odkładając nóż przy okazji zrzucając cały posiekany bałagan, który narobił do sitka, żeby umyć wszystko w zlewie.
„Wiec, przyszedłeś tutaj, żeby o co zapytać ?" Stephen spytał Peter'a
„Ah racja" miał plan. „Wiec jak spotkałeś P.Stark'a, Dr. Strange?"
„Cóż..." Stephen przeniósł wzrok z deski do krojenia na swojego rozmówcę. „Jakby to określić?" mówił jednocześnie myśląc nad odpowiedzią
„Uratowałem jego magiczny tyłek" powiedział Tony, na co Stephen się zaśmiał
„Ah tak. Byliśmy w trakcie wielkiej bitwy. Jak powiedziałem my, miałem na myśli Tony'ego i ta jego cała grupę Avengers'ów walczyli z jakaś pozaziemską kosmiczna mocą" Stephen za pomocą swojej mocy wyczarował małe figurki i wyświetlił cała scenerie, żeby lepiej zobrazować to co mówi. „Wyczułem ze są w potrzebie. Ten wróg był zbyt silny, by sami sobie z nim poradzili, dlatego przybyłem im z pomocą"
„Psh" Tony skończył właśnie myć warzywa i przyniósł je do stołu, gdzie Stephen nadal kroił pozostałe produkty. „Tak, dopóki nie został znokautowany przez wielki latający głaz, który on, nikt inny jak on, wcześniej rzucił we wroga"
„Technicznie rzecz biorąc wróg odrzucił go po tym jak ja go uderzyłem i dodatkowo byłem zbyt zajęty ratowaniem Steve'a przed autem, które w tym momencie go przygniatało" powiedział Stephen niskim głosem
„Nadal zazdrosny, huh?" spytał Tony
„Whoa. Dr.Strange zazdrosny?" dopytywał Peter. „O co w tym wszystkim chodzi?"
„Tak właściwie to śmieszna historia" zaśmiał się Tony „Widzisz, ja od zawsze byłem biseksualny"
„Biseksualny?" Peter spojrzał się na Tony'ego
„To oznacza ze lubię i facetów, i kobiety" powiedział „Steve tez jest bi, ale nikomu nic nie mów" dodał powtarzanie. „On i ja wtedy mieliśmy coś w stylu romansu" wytłumaczył. „Ale wtedy do gry wkroczył Barnes. Kap zakończył wszystko po tym jak zorientował się ze czuje coś do swojego dawnego przyjaciela z wojska" Tony wydawał się lekko zmartwiony. Stephen położył dłoń na jego ramieniu, na co Tony uśmiechnął się czując drgająca rękę i położył na niej swoją. „Ale potem niewiadomo skąd pojawia się ten magiczny czarodziej, który akurat okazuje się być gejem i postanawia grać księżniczkę w opałach" zaśmiał się „Od razu ślepo się w nim zakochałem. Kompletnie uległem jego zaklęciom" spojrzał na Stepehn'a jednocześnie łapiąc go za biodra i przyciągając do siebie. „Było w nim coś bardzo czarującego" powiedział pochylając się bliżej do Stepehn'a.„Od tamtego dnia nadal zastanawiam się czy nie poddał mnie pod działaniem jakiegoś zaklęcia czy czegoś"
Stephen przewrócił oczami. „Nigdy nie byłbym na tyle okrutny, żeby poddać kogoś pod działaniem zaklęcia, żeby oszukać ich, żeby się we mnie zakochali" uśmiechał się Stephen
„To się nazywa żart" Tony pocałował go szybko w usta
„Uh..." kaszlał Peter, na co oboje odwrócili się w jego kierunku i odsunęli się od siebie. Stephen lekko się zarumienił, a Tony odkaszlnął
„Tak właśnie. Tak czy siak, czemu pytasz?" spytał Tony
Na twarzy Peter'a pojawił się lekki uśmiech i rumieniec. „Cóż...." potarł dłonią swój kark
„Oh i masz, znowu myśli o tym kimś" droczył się Tony, lekko machając trzymanym w ręku nożem.
„Skarbie, nie noże znowu" szepnął Stephen
„Tak" przyznał Peter lekko się śmiejąc
„Masz zamiar nam go przestawić?" spytał Tony
„Boje się ze zdążyliście już go poznać" powiedział nerwowo Peter
„Oh, ktoś kogo znamy. Na pewno musisz go zaprosić na kolacje" powiedział Stephen wkładając trochę warzyw na grzejąca się patelnie za nim. Dźwięk smażonych produktów rozniósł się po kuchni
„Uh..." nagła dzwonek drzwi zadzwonił. „Niespodzianka...?" zachichotał Peter
„Co? Teraz?" spytał Tony patrząc na Peter'a, a potem na Stepehn'a
„O nie" westchnął Stephen i pozwolił swojej głowie opaść na jego ramie. Dzwonek zadzwonił ponowienie, ale on już teraz wiedział kto to jest.
„Uh, halo? Peter" głowa Tony'ego momentalnie poderwała się do groty, gdy usłyszał ten głos. Odwrócił wzrok w stronę Peter'a, a jego lewe oko drgało. W prawej ręce natomiast nadal trzymał nóż. Peter zachichotał nerwowo.
„Friday wyświetl obraz z kamery przed drzwiami wejściowymi" niebieska projekcja scenerii przed wejściem pojawiła się na stole gdzie przygotowywali posiłek. Wade stał przed głównym wejściem ubrany w szara bluzę z kapturem i jakieś czarne dresy. Na twarzy znajdowała się czarno-czerwona maska. Tony ścisnął skórę między swoimi oczami.
Wade włożył swoje dłonie do kieszeni bluzy czekając cierpliwie. „Oh?" powiedział grzebiąc w kieszeni i wyjmując pisolet. Odszedł trochę na bok i rozejrzał się wokoło w poszukiwaniu miejsca, gdzie może go zostawić. Rzucił, wiec, go w krzaki bukszpanu rosnące przed wejściem. „Halo? Ktoś jest w domu?" zadzwonił dzwonkiem ponownie
„Peter, myślałem, ze powiedziałem ci żebyś trzymał się z dalej od-„ spojrzał w górę, żeby zobaczyć Stepehn'a nakrywającego do stołu. Był ubrany w zielona kamizelkę i ciemnoniebieskie jeansy. „Czekaj, kiedy ty to- Stephen czy tobie to nie przeszkadza?" Spytał
„Tego nie powiedziałem, ale również powiedzieliśmy, ze będziemy go spierać, nieważne co" przypomniał swojemu chłopakowi.
Tony podszedł do Stephen'a i wziął go na rozmowę. „Właśnie masz zamiar wpuścić psychopatę do naszego domu i pozwolić, żeby Peter gdzieś z nim poszedł"
„ Tony spójrz, mam wrażenie ze lekko przesadzasz. Może on nie jest aż taki zły jak-„
„Nie, ty nie znasz Wade'a tak jak ja" powiedział pukając Stepehn'a w klatkę piersiowa, na co ten spiorunował go wzrokiem „Przepraszam, ale mówię ci. Ten dzieciak jest niebezpieczny" pokazał na drzwi. „On lubi zabijać różne rzeczy dla zabawy"
„Przynajmniej daj mi szanse, żebym go poznał"
Dzwonek odezwał się ponownie. „Stephen ty naprawdę nie chcesz poznawać tego dzieciaka-„
„Friday wpuść go do środka" Stephen przerwał Tony'emu
Szczeka mężczyzny opadła na podłogę z głośnym hukiem, a drzwi się otworzyły.
„Wieczór" Wade pomachał stojąc w drzwiach.
„Wade. Cześć" powiedział Peter, zeskakując z krzesła i podchodząc do chłopaka
„Cześć Spidey" powielał Peter'a pocałunkiem w policzek
„Ja nie chce-„
„Tony nie zachowuj się jak dziecko i powitaj go"
„Stephen on jest nienormalny. On ma zamiar-„
„Cześć" Stephen wyszedł z jadalni z wielkim uśmiechem na twarzy. Wyciągnął rękę w stronę swojego chłopaka i łapiąc Tony'ego za kołnierzyk czerwonej bluzy, która miał na sobie wciągnął go w środek sceny.
„Dr. Strange to jest Wade. Wade to jest Dr. Strange i już wiesz-„
„Tony" Wade uśmiechnął się lekko
„Wade" powiedział nierozbawiony Tony
„Miło cię poznać Wade" Stepehn wyciągał dłoń w stronę Wade'a, żeby ten nią potrząsnął. Wade wziął ja.
„Ciebie tez- Whoa stary, niezłe blizny" powiedział przyglądając się bliżej dłoniom Stepehn'a, po tym jak ich drżenie przyciągnęło jego uwagę.
„Uh, dziękuje" Stepehn poczuł się lekko niekomfortowo.
„Podobają ci się moje?" ściągnął maskę z twarzy, pokazując swoje blizny.
„Uh..." Stephen w tym momencie naprawdę nie wiedział co czuć, ani tym bardziej co powiedzieć.
„P.Stark, może zabierzesz naszego gościa Wade'a do kuchni i zaoferujemy mu jakiegoś drinka" Peter popchnął Wade'a w kierunku Tony'ego.
„Właśnie Tony. Nie zamierzasz poczęstować gościa czymś do picia?" spytał Wade uśmiechając się
„Czekaj, ty nie oczekujesz ode mnie, ze ja-„
„Tylko na chwile, kiedy ja porozmawiam z Dr. Strange'em" Peter wziął Stephen'a za rękę i zaprowadził do salonu. „Wszystko w porządku Dr.Strange?" spytał, bo wiedział, ze Stephen nie za bardzo lubił rozmawiać o swoich dłoniach i bliznach.
„Tak, oczywiście" powiedział „Jest dość osobliwym osobnikiem, huh?" spytał Peter'a, kiedy zaczęli iść z powrotem do jadalni
„Wiem, co myślisz" powiedział Peter „Ale daj mu szanse, a obiecuje ze go polubisz."
Gdy weszli do jadalni od razu byli powitani głośnymi krzykami.
„Jak możesz mieszać w to Levi?!" wykrzyczał Tony. Płaszcz od razu wyczuł obecność swojego pana i ruszyła w jego kierunku, kilka sekund później umiejscawiając się na jego ramionach. Levi wziął po uwagę również Peter'a przyciągając go bliżej do Stepehn'a, który położył obydwie dłonie na ramionach chłopaka.
„Co się tutaj dzieje?" spytał Stepehn.
„Ten szaleniec wyciągnął nóż i próbował mnie nim dźgnąć!" powiedział Tony mając na sobie wszystkie, oprócz hełmu, części zbroi.
„Wcale ze nie" powiedział Wade
„Będąc szczerym to ty od rana wymachujesz nożami Tony" zwrócił mu uwagę Stephen
„Nie potrzebuje, żebyś mnie krył P.Strange" powiedział Wade podchodząc do Stephen'a. „Nie oczekuje od doktora, który nie był w stanie moc samemu sobie, żeby mi tez dużo pomógł" powiedział biorąc Peter'a za rękę. Szczeka Stepehn'a opadła z braku szacunku. „Teraz..." pociągnął nastolatka za sobą. „Bardzo bym chciał zostać, ale Peter i ja mamy inne plany na dzisiejszy wieczór" powiedział podchodząc do drzwi
„Lepiej żeby nie spadł mu z głowy ani jeden włos, albo ja-„
„Będziemy w parku. Wrócę przed jedenasta, obiecuje" przeszkodził Peter
„Wade przysięgam-„
„Blah blah. Cześć Tony" podniósł swój środkowy palec w kierunku rozmówcy. Wyszedł z domu z Peter'em w swoich ramionach, zostawiajac otwarte drzwi
Tony stał tam i patrzył na odchodząca pare w niedowierzaniu. Stephen dołączył do niego i również przyglądał się jak odchodzą.
„Stephen, czy nasz syn właśnie został zabrany na randkę przez dupka?" spytał
Stephen wziął go za rękę. „Tak Tony. Po prostu pozwól na to" Peter i Wade zniknęli na końcu drogi
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No to mamy kolejny rozdział, przy okazji zapraszam na Q&A, które znajduje się w książce „Talks || Ironstrange"
Kocham was
Cumberbiczi
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro