Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

IX

Vi

Byłam całkowicie zaskoczona jej nietypową propozycją, lecz usiadłam w tej wannie czekając na rozwój wydarzeń. 

- Buty byś zdjęła co? - Zapytała nie kryjąc rozbawienia. 

Oprócz tego pozbyłam się jeszcze spodni jak i koszulki, która i tak była już odwinięta. Była to nawet jak dla mnie dość nietypowa sytuacja, lecz mimo tego nie komentowałam życzeń Cat, która odkręciła kurek. Wanna zaczęła wypełniać się ciepłą wodą, dziewczyna w tym czasie wyszła i za moment wróciła z apteczką do łazienki. 

- Teraz powinno być łatwiej. - Zaczęła klękając obok wanny.  

Woda sięgała mi do połowy brzucha, tak że zakrywała zakrwawione, wyschnięte bandaże. Poczułam nieprzyjemnie uczucie, kiedy Cat zaczęła ściągać resztę opatrunku. 

- Dobra, teraz zaboli. - Tylko tyle zdążyłam usłyszeć, przed tym jak zrobiło mi się słabo. 

- Vi, Vi.. Żyjesz? - Słyszałam stłumiony głos strażniczki. 

Poczułam jej zimne ręce na twarzy.

 
- To cholernie bolało Caitlyn. - Odpowiedziałam po chwili, widząc jej zmartwione spojrzenie.
Nie odpowiedziała, wręcz zignorowała moje słowa. Korzystając z okazji dokładnie oczyściła ranę po czym pomogła mi wstać.

 
- Zaraz Ci to opatrzę. - Spojrzała na mój brzuch, następnie na moją  przemoczoną bieliznę, po czym zrobiła się czerwona, na tyle bym wiedziała że jednak coś jej chodzi po głowie.

 
- Usiądź sobie. - Powiedziała po czym  wyszła.

 Długo czekać nie musiałam, kiedy Cat pojawiła się z nowym kompletem bielizny, miała pod ręką również koszulkę i spodenki.

 
- Być może dzisiaj obejdziemy się i bez tego. - Rzuciłam patrząc na ubrania, które przyniosła.

 
- Bardzo śmieszne. - Odpowiedziała, nie dając mi więcej szans na protest.

 
Cat zajęła się opatrywaniem mojego brzucha, nie żałowała bandaży, kiedy skończyła byłam praktycznie cała nim pokryta.

 
- Widzisz, mówiłam że sobie poradzimy bez tych ubrań. - Rzuciłam z lekkim uśmiechem na ustach.

 
- Dzisiaj śpisz sama, więc będzie Ci zimno jak się nie ubierzesz. - Jej odpowiedź wcale mi się nie spodobała.

 
- Mogę wygrać inną opcję? - Zapytałam podchodząc bliżej.

 
- Jaką masz propozycję? - Widząc że się do niej zbliżam, mimowolnie cofała się, aż napotkała zimne płytki.

 
W tym momencie Cat uświadomiła sobie, że popełniła błąd i dała się zapędzić w kozi róg.

 
- Śpimy na moich zasadach jak uda mi się odgadnąć dlaczego zerwałaś z tym pacanem. - Powiedziałam pewnym głosem, przypominając sobie jeden szczegół z tego feralnego poranka. A mianowicie jak ten cały Jayce się na nią bez zastanowienia rzucił. 

- Zgoda. - Odpowiedziała równie pewnie, nie kryjąc uśmiechu na twarzy. 

- Był zazdrosnym, zaborczym gnojem i nie mogłaś z nim wytrzymać. - Rzuciłam bez zastanowienia, nadal wisząc nad Caitlyn. 

Jej uśmiech lekko zbladł, a ja już wiedziałam że przynajmniej po części trafiłam. 

- Nie jestem pewna czy mogę zaakceptować taką wersję, ale niech Ci już będzie. - Spojrzała na mnie, równocześnie szukając drogi wyjścia spomiędzy ściany a mnie. 

- Po co był tu ostatnio? - Zapytałam, ponieważ od dłuższej chwili nurtowało mnie to pytanie. 

- Vi, naprawdę musimy o tym teraz rozmawiać? Wciąż masz na to siłę? - Odrzuciła rozdrażniona dziewczyna. 

Zmniejszyłam odległość, która nas dzieliła na tyle by mogła poczuć mój oddech na szyi. 

- Powiedz mi czego on od Ciebie chciał Caitlyn. - Dodałam szeptem. 

Dziewczyna wzięła głęboki oddech po czym spuściła wzrok.

- Wystawili za tobą list gończy. - Odpowiedziała unikając mojego spojrzenia. 

- Myślisz że tak szybko mnie złapią? - Zapytałam równie cicho co przed momentem. 

Caitlyn nie odpowiedziała, podniosła spojrzenie opierając głowę o ścianę. Nasze spojrzenia się spotkały i to jak sądzę było moim punktem zapalnym. Niewiele myśląc umieściłam jedną z moich dłoni na jej policzku, głaskając go delikatnie. Cat nie uciekała przed moim dotykiem, wręcz przeciwnie miałam wrażenie, że bardzo go polubiła. Nie widząc protestu z jej strony zaczęłam jeszcze bardziej zmniejszać dzielącą nas odległość tak, że stykałyśmy się nosami. Na moment zawahałam się czy moje działania nie są zbyt pochopne, a nasze wargi oddzielała jedynie niewidzialna ściana niepewności. 

- Vi.. daj mi trochę więcej czasu. - Usłyszałam i zastygłam, nie chcąc jej spłoszyć. 

Nie odsunęłam się od niej, lecz mimo to poczułam lekkie muśnięcie na policzku bardzo blisko moich ust, a zaraz po tym Cat zatopiła się w moich ramionach przytulając mnie, co lekko mnie zdziwiło. 

Caitlyn 

Ona znajdowała się stanowczo za blisko, a ja nie powinnam się tak do niej zbliżać, tylko narażę ją na niebezpieczeństwo jeżeli ktoś się o tym dowie. Takie myśli okupowały moją głowę od momentu kiedy stałam z nią twarzą twarz, a nasze usta dzieliły centymetry.  

- Vi.. daj mi trochę więcej czasu. - Tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić w tej sytuacji. 

Pod wpływem emocji moje usta jednak wylądowały na jej policzku niebezpiecznie blisko ust. Gdy tylko uświadomiłam sobie co właśnie zrobiłam momentalnie wtuliłam się w Vi, aby ukryć rumieńce okrywające moje policzki. 

- Coraz bardziej mnie zaskakujesz. - Usłyszałam tuż koło ucha. 

Odsunęłam się od wciąż nieubranej dziewczyny, ona również zrobiła krok w tył co dało mi trochę więcej przestrzeni. Podałam jej leżące na podłodze spodenki i koszulkę. 

- Bez tego do łóżka Cię nie wpuszczę. - Rzuciłam po czym skierowałam się w stronę kuchni by przygotować coś do zjedzenia. 

Przygotowałam kanapki i ciepłe napoje, które postawiłam na blacie w kuchni. 

- Częstuj się. - Powiedziałam do dziewczyny siedzącej na sofie, która aktualnie przeglądała gazetę, którą zostawiłam na stole. 

- Czy będziesz mi gotować już do końca naszych dni? - Zapytała nie kryjąc śmiechu, równocześnie zabierając jedną kanapkę i pakując ją sobie do ust. 

- Najpierw musisz sobie zasłużyć. - Rzuciłam z przekąsem również zabierając się za jedzenie.

Po skończonym posiłku oraz długiej dyskusji co do ubioru różowowłosej, udało nam się dojść do porozumienia tylko pod warunkiem, że Vi będzie spała w samym topie i spodenkach. Bo jak twierdzi, sam bandaż jest już wystarczający. Będąc już zmęczona wydarzeniami z dzisiejszego dnia, postanowiłam ustąpić i dać jej wolną rękę. 

- Jutro muszę o czymś z tobą porozmawiać. - Zaczęłam leżąc już w łóżku. 

- O czym? - Zapytała zmierzająca w moim kierunku Vi. 

- O niejakim Silco, prawdopodobnie ma jakiś układ z Greysonem. - Dodałam przekręcając się tak by lepiej ją widzieć.

- Jak sobie życzysz, słońce. - Odpowiedziała kadząc się obok. 


Jak leci? ;) 

W najbliższym czasie najprawdopodobniej będzie pojawiał się jeden rozdział w tygodniu (poniedziałek wieczorem). Niestety z racji na mój napięty grafik i pracę dyplomową jestem zmuszona trochę inaczej zarządzać czasem. 

Trzymajcie się i do następnego. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro