🌼+poród+🌼
MAX
- Chodź spać kochanie.- powiedziałem sennie i objąłem Scotta, masując już duży brzuszek. Naprawdę duży. Alfa spojrzał na mnie zirytowany.- Zaśpiewać ci?
- Jak ci zaraz pierdolne to robię będą na pogrzebie nucić.- mruknął cicho, a ja wywróciłem oczami.
- Już spokojnie kochanie.- pocałowałem jego policzek, a on zaczął się kręcić, układając wygodnie.
Westchnąłem ciężko, jak wręcz otoczył mnie swoimi nogami i rękoma. Objąłem go lekko i pocałowałem w głowę. Zasnąłem wręcz natychmiast przez to że tamtej nocy zjebał mnie z łóżka 5 razy... Ale nie mam mu tego za złe. Teraz ciężko mu znaleść pozycję do leniuchowania, a już naprawdę trudno mu się chodzi, a o wybuchach nie wspomnę. Raz to nawet we mnie nożem żucił.
- Max, max.. Max kurwa mać!- usłyszałem i zerwałem się do siadu.
- Co jest?- zapytałem.w pokoju było tak ciemno, że stwierdziłem na pewno grubo po 2 w nocy.- Boli cię coś.
- Wody mi odeszły.- powiedział zirytowany.
- Pójdę zaparzyć ci herbaty i ...- wstałem ale zatrzymałem się gwałtownie na jego słowa.- W-wody ci o-odeszły?- wykrztusiłem przerażony, a ten pokiwał głową.- Kurwa! Ale jeszcze tydzień! Jak to teraz!?
- Uspokój się i pomóż mi wstać.- powiedział spokojnie, a ja wykonałem jego polecenie i po chwili posadziłem go w salonie na kanapie.- Idź... Po Lydie i Jordana.- stęknął i złapał się za brzuch.- Już!
Szybko wybiegłem z domu o mało co się nie zabijąc o drzwi, a później o własne nogi. Szybko dobiegłem go ich domku i zapukałem mocno w drzwi. Pukałem chyba z 3 minuty, aż otworzyła mi zaspana dziewczyna.
- Co jest? Jest kuźwa 3 rano.- ziewnęła i przeciągnęła się.
- Wody mi odeszły.- powiedziałem spanikowany.- Nie! Scott odszedł. Nie! Jeszcze raz wody Scottowi odeszły.- powiedziałem i zacząłem się hiperwentylować.
Dziewczyna chwilę analizowała moje słowa a potem szybko pobiegła po swojego chłopaka. Wrócili do mnie i szybko wróciliśmy do domku.
- Scott?- zapytałem wchodząc do salonu, a mój kochany leżał na plecach i głośno oddychał. Podeszłem do niego i złapałem za dłoń. Spojrzał na mnie zaszklonymi oczami.
- Dobra rozbieraj się.- powiedziała Lydia, a ja pomogłem mu ściągnąć mu bokserki, a w tym samym czasie Jordan poszedł po ręczniki i ciepłą wodę.- Jest już rozwarcie.- powiedziała cicho.- Masz trojaczki i masz je wszystkie urodzić.- chłopak pokiwał głową, a ja splątałem nasze palce. - Na razie oddychaj głęboko i jak powiem przyj to masz się spiąć jasne?
- Yhymmm.- mruknął cicho i zamknął oczy.
Nie trwało długo jak zaczęła się misja. Nigdy w życiu więcej tego. Kiedy Lydia kazała przeć to w tym samym czasie jak modliłem się by nie amputowano mi ręki.
- Kurwa! To twoja jebana wina!- warknął głośno i ponownie się napiął.- Zajebie cię jak tylko urodzę! Obiecuję!
- Dobrze, ale przyj kochanie.- powiedziałem i poprawiłem mu spocone włosy z czoła.
- A co ja kurwa robię!- huknął i spojrzał na mnie groźnie ponownie krzycząc.
- Już widać pierwszą główkę.- powiedziała z uśmiechem.- Jeszcze chwila Scott. Tak dalej.
Brunet pokiwał głową i zaczął ponownie przeć. Po 15 minutach usłyszałem płacz dziecka i odetchnięcie z ulgą.
- Max chcesz przeciąć pierwszą pępowinę?- zapytała dziewczyna.
Spojrzałem na nią i zanim zdołałem się odezwać, przed oczami zrobiło się ciemno i jebnąłem o ziemię z hukiem.
LYDIA
Spojrzałam na alfę z niedowierzaniem i szokiem. Czy on właśnie zemdlał!? Nosz kurwa od miesięcy tłumacze mu co ma robić, a ten mdleje.
Scott załkał cicho i spojrzał na mnie błagalnie.
-Spokojnie.- powiedziałam i sama zajęłam się niemowlęciem, pisałam je Jordanowi który poszedł je umyć i osuszyć.- Przyj jeszcze raz. Jeszcze dwa maluszki. - uśmiechnęłam się.- Mocno.
Alfa pokiwał głową i się spiął. Szybciej poszło z drugim dzieckiem. Scott był wykończony i widziałam to. Zagryzł mocno wargę, jego włosy były posklejane, a oczy prosiły o odpoczynek, ale nie możemy. Jeszcze jeden.
- Jesteś dzielny.- powiedziałem i położyłem mu dłoń na kolanie.- Jeszcze jeden szczeniaczek. Ostatni. - pokiwał głową.- To ja trzy, raz, dwa i trzy.- Scott znowu zaczął przeć.
Max w tym samym czasie mruknął cicho i podniósł się do siadu. Rozejrzał zdezorientowany w okół, a ja wręcz przybiłam sobie mentalnie w twarz. On sobie kpi chyba.
Podszedł do Scotta, a raczej na klęczkach się doczłapał i złapał za rękę, a brunet ścisnął ją mocno, tak że blondyn zawył.
- Mocno przyj!- krzyknęła widząc trzecią główkę.- Tak, mocno!
Alfa wykonał moje polecenie i zrobił to. Po chwili mały szczeniaczek był z nami. Jordan też go wziął, a jak Max spojrzał na tą krew znowu pierdolnął w ziemię. Ja go chyba zajebie.
- Już Scott. Już po wszystkim.- powiedziałam i zaczęłam ogarniać w okół. - Możesz iść spać, a ja obudzę kretyna.
Ten skinął głową i zamknął oczy odpływając natychmiast. Jestem w wielkim podziwie że urodził trójkę i jest dopiero o proszę 11. Jedenasta!? Spojrzałam na okno i rzeczywiście jest jasno. Boże jak to szybko minęła, a zarazem błyskawicznie wręcz. Nie spodziewałam się tak szybkiego porodu. Szybkowałam się na 20 godzin czy 25, a tu 8. Chyba nowy rekord świata, albo też jest senk w tym że Scott to alfa.
Poklepałam Maxa po policzku, a ten zerwał się do siadu.
- Miałem dziwny sen...- mruknął, a ja zdzieliłem mu w potylicę.
- To nie był sen, a teraz do swoich dzieci.- mruknęłam, a on zamrugał kilkukrotnie.
- Gdzie są?- zapytał natychmiast i zerwał się na równe nogi.
- W ich pokoi...- urwałam kiedy pobiegł, ale wcześniej pocałował czoło Scotta.- Jasne nie krępuj się my ogarniemy.
MAX
Weszłem cicho do pokoju, gdzie był Jordan. Widząc mnie pokiwał głową i położył głowę na ramię.
- Dostaniesz wpierdol.- powiedział, a ja wywróciłem oczami, kiedy wyszedł.
Podeszłem do trzech kołysek i spojrzałem na szczeniaczki. Boże jakieś liczne. Moje dzieci. Uśmiechnąłem się lekko i potknąłem delikatnie policzka małej omegi. Trójka chłopców. Dwie alfy i drony mały słodziaczek. Nie wiem ile tak na nie patrzyłem, ale poczułem jak ktoś przytula się do moich pleców.
- Jestem taki dumny.- objąłem Scotta, przesuwając go w swoje ramiona.
- Zapierdole cię.- szepnął cicho i wtulił się we mnie.
- Jesteśmy teraz dużą rodziną.- szepnąłem cicho do jego ucha z uśmiechem.
- A ty masz celibat do odwołania.- odszeptał słodka.
🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼
Nie umiem takiego czegoś pisać....
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro