🌼+oświadczyny+🌼
JACKSON
- Nie zrobię tego.- powiedziałem zrezygnowany i położyłem się na łóżko, a Alex westchnęłam ciężko i zdzieliła mnie z pięści w brzuch, na co od razu usiadłem i się skrzywiłem.
- Planujemy to od miesiąca ośle! Nie możesz się poddać!- powiedziałam ostro.- Jest już 19:50 a ty umówiłeś się z nim na spacer i mamy jeszcze 10 minut na powtórzenie planu ośle.
Skinąłem głową i zacząłem jej słuchać jak mówiła krok po kroku co muszę zrobić i te 10 minut minęło za szybko jak dla mnie. Zestresowany zeszłem na dół i wzięłam głęboki oddech. Wziąłem drżący oddech i próbowałem uspokoić bicie serca.
- Idziesz czy nie!- huknął Derek kiedy mnie zobaczył, a ja szybko do niego podeszłem i objąłem w okół ramion.
- To idziemy złotko?- zapytałem uwodzicielsko, na co on prychnął, ale skinął głową i wyszliśmy po chwili z domu.
Szliśmy sobie przez las i na spokojnie prowadziliśmy rozmowę, a jak zatrzymaliśmy się na polanie, na której pomógł mi przygotować piknik Thomas, który uczepił się tego, twierdząc że on się na tym zna, a Alex zrobiła jedzenie.
- Ładnie.- skwitkował Derek, a ja uśmiechnąłem się szerzej i pocałowałem go w policzek.
Usiedliśmy na kocu i zaczęliśmy jeść i tak o to spacer przerodził się w randkę. Wszystko szło dobrze i łatwo. A z każdą chwilą moje serce przyspieszało. Jak już skończyliśmy się wygłupiać i obrażać, trochę ogarneliśmy i wstaliśmy.
Rozejrzałem się w około. Polana była pełna kwiatów, których jasne kolory stały się ciemne i oświetlał je jeszcze srebrny blask księżyca. Spojrzałem w jasne oczy Dereka i złapałem go za obie ręce.
- Muszę ci coś powiedzieć...- zacząłem i wziąłem drżący oddech.
- Ja ci też więc się streszczaj.- mruknął i zmierzył mnie spojrzeniem.
- Dobra to..- urwałem i w głowie pojawiło się dużo myśli które mogą sprawić że to się nie uda i mnie wyśmieje.
- Dobra widzę że się nie możesz przekazać ośle.- powiedział zdziwiony.- To na trzy. Raz dwa i ...
Uklęknąłem przed nim na jedno kolano i wyjąłem pierścionek, zamykający oczy.
- Wyjdziesz za mnie?- zapytałem i zmarszczyłem brwi otwierający jedno oko, bo usłyszałem jego głos który mówi to samo. - Co?! Oświadczasz mi się?!- krzyknęliśmy jednocześnie z niedowierzaniem patrząc na swoje czerwone pudełka i takie same obrączki.
Później spojrzeliśmy sobie w oczy. Zszokowane minęło po chwili i na jego miejsce pojawiło się szczęście.
- Tak.- powiedzieliśmy znowu jednocześnie i zaśmieliśmy się cicho. Włożyliśmy sobie na palce pierścionki, a ja wtuliłem się w niego jak w pluszowego misia.
- A tobie co?- powiedział cicho rozbawiony i pogładził mnie po plecach.
- Jestem szczęśliwy.- mruknąłem a on się zaśmiał.
Kiedy wróciliśmy do domu przywitała nas Alex z szerokim uśmiechem.
- I co zgodził się?- zapytała i wiedziałem, że wie.
- Tak.- powiedzieliśmy jednocześnie.- Tobie też pomagała?!
Kolorowowłosa zaśmiała się i poklepała nas po ramionach.
- Obje przyszliście to wam obu pomogłam.- mruknąłem i ruszyła na górę.
Spojrzeliśmy po sobie i wzruszyliśmy niedbale ramionami.
- To co idziemy świętować w łóżku?- zapytałem cicho i objąłem go ramionami w okół bioder.
- Zbok.- wywrócił oczami, ale uśmiechnął się lekko do mnie.
🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼+🌼🌼🌼🌼🌼🌼
Chyba naprawdę moja wennnnaaaaa poszła sobie w siną dal.
Dobra to jeszcze raz bo się zgubiłam:
Poród:
-a
-b
-c
( Literkamiiiiiii proszę!)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro