Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌼EPILOG🌼

LIAM

Siedziałem sobie na kłodzie i masowałem już dość duży brzuszek. Obok mnie siedział Scott i mamrotał że go bolą plecy, a z drugiej Thomas z uśmiechem jadł sobie chrupki, na które my mamy zakaz. Obserwowaliśmy jak reszta kończy budować domki, nasze nowe mieszkania w tym pięknym miejscu, które znaleźli Max i Scott.

Theo za to bawił się w dyrektora bo wszystkich opieprzał, a nikt nawet nie ważył się mu sprzeciwić, bo jego brzuch też jest dość duży i zastanawiam się czy nie ma bliźniaków, a nawet jak by próbował to Jay chyba by zabił.

- Jestem padnięty.- Connor padł na ziemię, a Alex idąc kopnęła go w nogę z uśmiechem.- Konam!

- Jak ja cię zaraz wykonam to zemrzesz dwa razy!- huknął Derek idąc z deskami obok niego.

Jest strasznie gorąco a oni pracują już 3 godzinę. Tak jak popatrzeć w gruncie rzeczy to jak się dziś zepną to skończą te 5 małych domków, a dwa zostaną im na jutro. Chichrałem się pod nosem widząc jak oni wręcz się człapią po tej ziemi nogami.

- Kochanie nie mogę już.- Dylan jęknął i usiadł pod nogami Thomasa, który uśmiechnął się szeroko i ignorując jego pot i kurz na jego ciele, a był dość widoczny, bo miał podkoszulek, za to mój alfa, Jay  i Max  paradowali bez koszulek i specjalnie się do nas szczerzyli. Lydia i Jordan są na zakupach, bo się wymineli od roboty.

- Mam nadzieję, że skończycie do wieczora.- Scott westchnął ciężko i przymknął oczy, puszczając mi oczko. Zmarszczyłem lekko brwi. - Słabo mi na tym słońcu...- szepnął i lekko pokiwał się na boki.

- Hej! Hej!- Max zjawił się obok nas natychmiast i złapał go za ramiona.- Może kochanie już za dużo co? Chodź usiądziemy sobie w cieniu i przyniosę ci ziemne picie co?- zapytał miękko i zmierzył go uważnie.

- Chcę już wracać.- szepnął.- I spać Max.. Skończcie to proszę.- wyszeptał, a ten energicznie pokiwał głową na zgodę.

Jaki cwaniak. Reszta wzięła się do roboty i nawet Thomas coś pomagał, a jak ja coś chciałem zrobić to się na mnie darli. Brett podszedł do mnie cały brudny i zadowolony, pomasował mój brzuch, a ja uśmiechnąłem się lekko.

- Nasz domek gotowy skarbie.- powiedział i oparł nasze czoła o siebie.- Chodź my już do domu, co?

- Tak, chodźmy.- złapałem go za dłoń.

Przez następne kilka dni wprowadzaliśmy się do domków i naprawdę wszystko jest takie piękne. Mam swój własny dom z Brettem i nawet pokoik dziecka.

- Liam?- Thomas usiadł obok mnie na kanapie w domku u niego.- Pamiętasz jak się tu znaleźliśmy?

- Połamałeś nogę.- powiedziałem ze śmiechem.

- Niczego nie żałuję.- uśmiechnął się szeroko.

- Nie dziwię się, bo ja też nie.- skinąłem głową.

- Czuję się tutaj jak w domu.- dodał, a ja potwierdziłem to.- To nasze stado Liam.

- Nasza wataha.- uśmiechnąłem się szeroko.

THE END

🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼

I o to koniec!

Dziękuję wszystkim którzy komentowali, czytali i gwiazdkowali. Kocham was❤️ Jesteście cudowni i motywowaliście mnie ciągle. Nie umiem takiego czegoś pisać... Ale mniejsza jestem bardzo zaskoczona wynikiem tej książki i mam nadzieję że koleją też tak przyjmujecie!

A teraz czas na dodatki!:( Wybieracie numerek)

1)- oświadczyny:
- a
-b
-c
2) poród:
-a
-b
-c

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro