Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌼96🌼

DYLAN

Minęły dwa dni, a ja mam już świetny plan. To wszystko będzie tam gdzie się pierwszy raz spotkaliśmy i gdzie mnie sobą zauroczył. Tylko muszę wysilić jak go sprowadzić w tamto miejsce i właśnie tu mam zagwostkę. Nie odzywa się do mnie i mnie kompletnie ignoruje, co mnie tak cholernie boli, że to jest nie do opisania. On nawet na mnie nie patrzy! Jak by był powietrzem!

Moje rozmyślania przerwał huk z dworu. Zmarszczyłem brwi i wyszedłem z domu, a dokładniej salonu. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to Liam stojący jak skamieniały i patrzący się w górę, a później wielki pień drzewa lecący w jego stronę. Moje serce zabiło szybciej i pobiegłem do niego. Roślina była coraz to bliżej, tak jak ja omegi. Usłyszałem przerażony pisk Lydii, jak wziąłem Liama jak księżniczkę i wyskoczyłem do przodu. To wszystko działo się tak szybko.

-Już dobrze.- powiedziałem, kiedy zacząć się trząść. Przytuliłem go do siebie mocniej i usiadłem na ziemi, bo moje nogi były jak z waty. Spojrzałem na drzewo, a serce podeszło mi do gardła. Było ogromne.- Spokojnie.-pogładziłem jego plecy.

-Liam!- usłyszałem krzyk Bretta.-Kochanie..- szybko znalazł się przy nas i patrzył się niezrozumiale, a ja kiwnąłem na drzewo. Omega szybko zmieniła ramiona i zacisnął pięści na jego koszulce.- Już skarnie...

-N-nie m-mogłem s-się r-ruszyć....- wyjąkał zrozpaczony.

Uśmiechnąłem się rozczulony na to i wstałem chcąc znaleźć przyczynę tego. I znalazłem.

-Czy ciebie pojebało!?- huknąłem razem z inną osobą, która pojawiła się tu szybko. Thomas.

-O co wam chodzi?- zdziwił się Jackson i odłożył siekierę. On to tym cioł? Ała moje ręce.

-O co nam chodzi?- blondyn prychnął pod nosem.- Prawie to zabiło Liama ośle! Gdyby nie Dylan...t-to...- urwał, a jego ciało się przeszły dreszcze. Odruchowo przyciągnąłem go do siebie i przytuliłem, a on objął mnie mocno. Jak ja za tym tęskniłem. Zaciągnąłem się jego zapachem i przymknąłem oczy.

-Nie chcę przeszkadzać, ale idźcie się migdalić gdzieś indziej.- wtrącił się białowłosy, a Thomas jak na zawołanie się ode mnie odsunął. Spojrzałem z mordem na Jacksona, który uśmiechnął się niewinnie i znowu złapał za swoje narzędzie zbrodni.

-Doba co ja będę się produkować. Dostaniesz opierdol od Bretta i Maxa.-powiedziałem spokojnie, a on wytrzeszczył oczy zaskoczony i dostrzegłem niepokój. Spoko. Mnie się nie boi, ale ich to już tak? Cham i prostak po prostu!

Machnąłem ręką i ruszyłem w stronę domku, ale zobaczyłem jak Thomas siedzi na ziemi i rozmawia z Liamem, obserwowałem go uważnie i jak podniósł głowę i nasze oczy się spotkały czułem się jak bym zakochał się w nim na nowo. I nagle tą chwilę przerwał dom. Pierdolnąłem w ścianę. Złapałem się za głowę i spojrzałem jaszcze raz na omegę, który chichrał się cicho pod nosem. Uśmiechnąłem się zadowolony na to i wszedłem do domu.

Zacząłem przygotowywać wszystko, co mi było potrzebne na wieczór. Z uśmiechem zacząłem realizować swój plan.

THOMAS

Rozmawiałem z Kirishimą o jakimś filmie, który on widział, a Bakugo spał na jego kolanach. Zostali jeszcze z nami, ale Shinso zabrał Denkiego, bo wziął nic się nie spodziewającego blondyna na kolację zaręczynową. Nie mogę się już doczekać jak wróci tutaj cały w skowronkach i powie, że niedługo ślub. Deku z Todorokim chyba też starają się o szczeniaka, właśnie w ty momencie.

-Dobra ja już idę położyć się spać, bo no...widzisz.- spojrzał na swoją omegę z czułym uśmiechem podniósł się z kanapy i ruszył na górę powoli.

Cieszę się że każdy z nich jest szczęśliwy. Naprawdę ich lubię. Kiedy alfa zniknęła za zakrętem korytarza, usłyszałem pukanie do drzwi. Zmarszczyłem brwi i poszedłem otworzyć. A kto był za drzwiami? Nikt.

Jednak dostrzegłem małą karteczkę i podniosłem ją zdziwiony.

IDŻ ZA LAMPKAMI

Co? Zdziwiony założyłem buty i bluzę wziąłem, bo jest przecież już po 21 i ciemno oraz zimno, a chory być nie chcę. Rozejrzałem się wokół i dostrzegłem mały blask od strony lasu. Ominąłem wielkie leżące drzewo na samym środku placu, ruszyłem do blasku. Przypomniało mi się jak Dylan mnie przytulił. W moim brzuchu pojawiły się motyki, które przyprawiały mnie o przyjemne skurczę w brzuchu. Miałem go ignorować, to jest jego kara. Minęły dopiero 2 dni, a ja już złamałem reguły. Fajnie nie?

Zatrzymałem się przed lasem. Lampki wisiały po dwóch stronach, tworząc świecący korytarz. A co chwila do nich były przyczepione serduszka. Ładne to jest. Niepewnie ruszyłem tą ścieżką. Normalnie odkrywam swoje przeznaczenie!

Co chwila na mojej drodze wisiały karteczki każda z innym napisem, a moje serce krajało się na to co było tam napisane.

MOJA MIŁOŚĆ DO CIEBIE JEST JAK WSZECHŚWIAT, BYŁA JEST I BĘDZIE NIESKOŃCZENIE WIELKA

DZIĘKI TOBIE MAM SIŁĘ WSTAWAĆ RANO I UŚMIECHAĆ SIĘ

JESTEŚ MOIM PROMYCZKIEM SZCZĘŚCIA

Było ich mnóstwo. Każda z innym tekstem. Boże zaraz się rozpłaczę. Ale dzięki mojej jak że wspaniałej orientacji w terenie znowu nie wiem gdzie jestem.

Szedłem powoli pomiędzy lampkami i naprawdę jestem mile zaskoczony takim czymś, a moje serce się topi. Nagle lampki się skończyły i były świeczki, układały kółko i czuję się jak na egzorcyzmie... Nie że kiedyś robiłem! Wcale...

Zatrzymałem się i wyczułem że jest tu Dylan. Rozejrzałem się w około i go zobaczyłem po chwili stał z boku i kiedy nasze oczy się spotkały to podszedł i klęknął przedemną z bukietem białych tulikanów.

- Jesteś dla mnie wszystkim.- powiedział cicho.- Nie wytrzymam bez ciebie ani godziny dłużej.

🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro