Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌼95🌼

JAY

Zamrugałem szybko oczami i pomasowałem szczękę. Spojrzałem na resztę zdezorientowany.

- Ale ja żartowałem!- krzyknął Thomas wystraszony.

- Toooo... Masz przekichane.- podsumował Derek, a ja spojrzałem w jego stronę.- Theo nie chciał dzieci.

- Ale ja nie...- zacząłem i w umyśle przeleciałem wszystkie nasze razy.

Używałem gumek przecież! Tylko na początku zapomniałem, bo Theo był bardzo podniecony i miał gorączkę i... Kurwa!

- Oho olśniło go.- Alex powiedziała roześmiana.- To może pójdziesz do swojego kochasia, co?

Szybko ruszyłem na górę po schodach, posyłając przepraszająco spojrzenia Liamowi który uśmiechnąłem się lekko i skinął głową.  Weszłem do naszego pokoju i dostałem natychmiast z poduszki w twarz.

- Theo...- zacząłem i zamknąłem za sobą drzwi.- Uspokój się...

- Niby jak!?- huknął na mnie i obdarował groźnym spojrzeniem.- Ty nawet nie wiesz co się stało! Ja mam 20 lat! Nie chcę dzieci w tym wieku! Rozumiesz!? Nie chcę. Przecież ja chciałem znaleść pracę!

On ma 20 lat. Kurwa jestem z nim ponad miesiąc i nawet nie wiedziałem że jest tak młody. Jestem przecież 6 lat starszy...

- Co się tak głupio patrzysz?! Teraz mnie zostawisz co?! Jesteś takim cholernym dupkiem!- w jego oczu poleciały łzy.

Szybko do niego podeszłem ignorując jego ciosy które leciały wszędzie, przytuliłem go do siebie mocno.

- Już dobrze.- powiedziałem i zacząłem gładzić jego plecy.- Nie zostawię cię przecież skarbie. Nigdy. Jesteś mój i ta kruszynka też, a teraz się uspokuj.

Minęło 10 minut a jego chaotyczny krzyk, zmienił się w cichy szloch. Usiadłem na łóżku i posadziłem go sobie na kolanach, całując w głowę. Bójałem się na boki i mówiłem mu czułe słówka.

- N-nie z-zostawiaj m-mnie.- wyjąkała mi w koszulkę.

- Nie zamierzam. Nigdy.- powiedziałem mu do ucha z uśmiechem.- Przenigdy.-Theo uśmiechnął się przez łzy. Złapałem go za podbródek.- Panikarzu już lepiej?

Pokiwał głową o się we mnie wtulił. Położyłem dłoń na jego brzuchu.

-Zawsze chciałem mieć dzieci.- powiedziałem zadowolony, a Theo podniósł na mnie zapłakane oczy. Przejechałem kciukiem po jego policzku, a on się wtulił w moją rękę.

- Będzie nasze. Nasza dzidzia.- powiedział i uśmiechnął się lekko.

- Tak kochanie. Nasza.- mruknąłem na potwierdzeniem i pocałowałem go w czoło.

DYLAN

W pokoju zapanowała cisza. Nikt się nie odezwał, a Jackson podśmiewywał się pod nosem.

- A ciebie co bawi co?- zapytałem z uniesioną brwią.

- No patrz. Scott w ciąży, Liam w ciąży, Thoe wkurwiony i też w ciąży o Bakugo nie wspomnę.- powiedział białowłosy.- Niech Lydia też ogłosi wspaniałą nowinę!- podniósł ręce do góry i w stronę dziewczyny się uśmiechną.- Alex ty też!- zwrócił się do kolorowłosej.-. A ty Thomas- Spojrzałem na blondyna który zmarszczył brwi i spojrzał w moją stronę, ale szybko odwrócił wzrok. Westchnąłem cicho smutno.

- Niedobrze mi.- Scott zakrył sobie ręką usta u szybko zwiał do łazienki, a Max za nim.

- Idę po tabletki.- Lydia spojrzała po nas.- I nie jestem w ciąży!

Pokiwałem głową na boki. Wzrok nadal miałem ulokowany w mojej blondyneczce. Chcę go do siebie przytulić i wycałować za wszystkie czasy. Jednak wiem że jak to zrobię to chyba mnie zabije.

- Jesteś idiotą.- Derek pokiwał głową na boki zerkając na betę siedzącego obok nich.

- Lubisz to.- uśmiechnął się perfidnie, a ja dalej ignorowałem ich kłótnie i ruszyłem do Thomasa, a widząc to Liam usiadł i położył rękę na kolanie i popatrzył na rozwój akcji.

- Thomas...- zacząłem podchodząc do niego, ale Bakugo zastąpił mi drogę z groźną miną.

Wiem, że jestem alfą, a on omega, ale on mnie przeraża. Jego wzrok wręcz morduję duszę!

-Chcę z nim porozmawiać.- rzekłem spokojnie.

- O patrz a wiesz ile mnie to obchodzi? Tyle co nic.- prychnąłem oburzony i odwrócił się na pięcie, wziął drugiego blondyna pod ramię i skierowali się w stronę wyjścia.

Chciałem jeszcze do nich podbiec, ale ręką Bretta mnie zatrzymała.

- To nic nie da.- powiedział spokojnie.- Bakugo robi teraz za strażnika...

- I nie waha się komuś przyłożyć w pysk.- dodał Liam a ja spojrzałem na niego w szoku.- No co? To że jestem cichy nie znaczy że nie umiem mówić brzydkich słów.

Alfa objął go ramieniem i przytulił do siebie. Cieszę się ich szczęściem. Są szczęśliwi co widać po ich oczach.

- Zamiast na chama coś odwalać skup się i coś wymyśl imbecylu.- potwierdził mój przyjaciel a jego omega przytaknął.

- Thomm uwielbiam żonkile i tulipany.- powiedział z uśmiechem Liam.

Skinąłem głową i zacząłem rozmyślać nad tym co mam zrobić.

- Ej! Ktoś widział mój popcorn?- Alex weszła do kuchni z niezadowoloną miną.- Jackson...

Białowłosy otworzył szerzej oczy i zagwizdał wstając, a Derek uśmiechnął się szeroko jak kolorowłosa ruszyła na niego z mordem w oczach.

- Oberde cię żywcem!- huknęła i zaczęli się ganiać, a w tym samym czasie wrócił lekko blady Scott który położył się na łóżku, z nogami na Dereku i zasłonił sobie oczy.

- Max zrób mi jeść!- krzyknął, a blondyn poleciał do kuchni.

Kolejne miesiące będą ciężkie.

🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼

Ostatni maraton tej książki ludki kochane❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro