Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌼94(16+)🌼

THEO

Stałem przed lustrem w pokoju i patrzyłem na swoje odbicie. Co jest? Ściągnąłem koszulkę i trochę obniżyłem spodnie. Przytyłem? Przecież odżywiam się zdrowo.

- Jay.- zawyłem i spojrzałem na śpiącego na łóżku mężczyznę, który zerwał się do siadu i spojrzał na mnie zdziwiony.

- Przytyłem?- zapytałem smutno, na co on zmarszczył brwi.

Zignorowałem tego kretyna i stanąłem bokiem. Jak nic przytyłem. Boże tylko nie to. Muszę znowu biegać i wziąć dietę. Chcę swój sześciopak zpowrotem. Wydałem dolną wargę i poczułem jak umięśnione ramiona obejmują mnie od tyłu.  Przytulił do swojej klatki piersiowej.

- I co z tego skarbie? Nawet nie widać, dla mnie nadal jesteś chudziutki.- mruknął mi do ucha i polizał moją szyję. Odchyliłem głowę w bok.- To co skarbie. Rundka przed śniadaniem?

- Nie ma mowy.- mruknąłem natychmiast i walnąłem mu w ramię.

- Ale zmacać cię mogę?- zapytał słodko i ugryzł mnie w szyję, na co stęknąłem.

Po chwili odwrócił mnie do siebie przodem i złapał za pośladki podbiegając w górę. Odruchowo objąłem jego biodra nogami, a rękami szyję. Uśmiechnął się do mnie i przyparł do ściany. Zaczął uginać moją pupę ja co sapnałem cicho z zadowoleniem. Jay całował mnie po szyi i lekko przygryzał ją co chwila. Lubię ten dotyk.

- Ej..- mruknąłem czując jak jego ręce wślizgnęły się pod moje spodnie.- Miało być macanie tylko...- sapnąłem i palce wplątałem w jego włosy, ciągnąc za nie.

- I?- mruknął i uśmiechnął się złowieszczo, wkładając we mnie jeden palec na co sapnałem zaskoczony.

-K-kiedy T-ty go na-nawilżyłeś?- mruknąłem cicho zaskoczony i również przez to że miałem usta przy jego szyi.

- Mam swoje sposoby skarbie.- mruknął mi do ucha i ugryzł je, zaczynając szybko poruszać palcem.

Moje ciało przeszły dreszcze i zagryzłem wargę, żeby nie wydobył się że mnie żaden dźwięk. Jednak kiedy dodał drugi nie dałem rady i jęknąłem głośno, jak je skrzyżował. Czułem się jak w raju.

- Jay...- sapnąłem i zakręciłem lekko biodrami.-Proszę..

- O co prosisz perełko?- zapytał i mogę przysiąc że się uśmiecha. Cymbał.

- Pieprz mnie.- wręcz lamentowałem mu w szyję.

Moje ciało było rozgrzanę i pragnąłem go teraz w sobie poczuć. W tym momencie.

- Kusząca propozycja.- wepchał palce głębiej we mnie i przyssał do mojej szyi. Jeknąłem głośno jak dołożył jeszcze jeden palec.

- Boże..- odchyliłem głowę do tyłu z zadowoleniem, czując się tak dobrze.

- Wolę tatusiu.- mruknął i przyspieszył ruchy palcami, a ja krzyknąłem i mocniej pociągnąłem go za włosy.

- T-tam..- wyjąkałem w uniesieniu i objąłem go mocniej. - P-proszę T-tatusiu.

-Już kochanie...- mruknął z uśmiechem i mocniej na mnie naparł swoim ciałem, całując mnie namiętnie. Mruknąłem mu w usta co chwila cicho sapiąc.

- Ej słuchajcie!- Connor wpadł do pokoju.- Wszyscy są na dole bo Liam...! O boże przepraszam!- krzyknął i zamknął drzwi z hukiem.

Jeknąłem niezadowolony i chciałem zejść z jego rąk, ale ten przytrzymał mnie mocno.

- Jak dojdziesz to pójdziesz.- mruknął cicho i wepchnął swoje paluchy mocniej we mnie.- Tak?

- Tak.- moje ręce drżały tak samo jak nogi.

- Tak co?- zapytał ostro ale cicho do mojego ucha, a mnie przeszły dreszcze.

- Tak tatusiu.- sapnąłem i spojrzałem nu w oczy.

Kiedy znowu nabrał stałego tępa. Sapnąłem i zaciągnąłem się jego zapachem. Ciepło na dole mojego podbrzusza się skumulowało i nie dałem rady dłużej i doszedłem w swoje spodnie. Jay zadowolony postawił mnie na ziemi, ale ja mocno objąłem go, bojąc że upadnę, a on się zaśmiał.

Spojrzałem na niego groźnie i odsunąłem się trochę. Spojrzałem na jego wybrzuszenie i poklepałem go po policzku. Szybko się przebrałem, a on skanował moje ruchy.

- No co?- powiedziałem.- Ty zacząłeś, ty sobie radzisz.- wzruszyłem ramionami i wyszedłem z pokoju, pozostawiając go z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy.

Zeszłem na dół, gdzie faktycznie była reszta. Liam zestresowany siedział na kolanach Bretta i bawił się swoimi palcami.  Thomas o dziwo też był, ale w towarzystwie Bakugo. Dylan siedział na wprost niego i co chwila zerkał na niego, ale drugi chłopak mordował go wzrokiem i jestem pewny że by to zrobił gdyby nie to że jest tak dużo ludzi tutaj.

Moim  zdaniem to ich prywatna sprawa i rozwiążą ją sami jak będą gotowi.

- No więc...- zacząć Scott który też siedział na kolanach Maxa bawiąc się jego włosami, albo całował go w skroń, a blondyn uśmiechał się na każde cmoknięcie szczęśliwy.

- Jak to powiedzieć, żebym źle nie zabrzmiał...- zaczął Brett, a ja oparłem się o ścianę.

- Prosto z mostu?- powiedziała Alex, a ja wywróciłem oczami.

- Tylko weź się pośpiesz bo mam badania w trakcie.- Lydia podkręciła się lekko na boki.

- J-ja..- zaczął Liam i zaczerwienił się mocno. Przechyliłem głowę w bok. O co biega.

- Stresujecię się tak jak by był w ciąży.- prychnął Jackson, a Liam podniósł na niego zszokowane spojrzenia, a Brett objął go mocniej i pogładził po brzuchu.

- Nie gadaj.- powiedział zszokowany Derek.

Moje oczy otworzyły się szerzej w zaskoczeniu. Przecież ruję miał trzy dni temu!

- Ktoś ma kasę na trumnę?- zapytał Dylan-  Gratulacje Liam i przyjebie!- powiedział wesoło, a Brett fuknął na niego.

Scott zamrugał zszokowany i uśmiechnął się szeroko, szybko go przytulając. Zaczęła się salwa gratulacji i karcenia za nieużycię gumek.

- Brawo.- powiedziałem z uśmiechem i przytulilem Liama, a on się we mnie wtulił.

- Dzięki.- powiedział cicho.

-Więcej szczeniaczków!- Thomas pisnął na cały regulator.- Teraz twoja kolej Theo!

Spojrzałem na niego jak na debila. Przecież ja nie jestem w ciąży. Może i dużo razy spałem z Jayem ale za każdym razem używamy gumek. Podczas mojej rui przecież.... Kurwa.

- Coś mnie ominęło?- Jay zszedł na dół i poprawił swoją koszulkę.

- Jestem w ciąży.- powiedziałem sparaliżowany, a on spojrzał na mnie jak na idiotę.

- Nie to Liam jest w ciąży.- poprawił mnie Max.

Pokiwałem głową na boki i spojrzałem na mężczyznę, a później zamachnąłem się i z całej siły sprzedałem mu sierpowego w szczękę, przez co zapanował cisza w pokoju.

- To twoja wina kurwa.- huknąłem i pomaszerowałem na górę wściekły na Jaya.

🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼
Jutro nie będzie rozdziału 😓

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro