Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌼75🌼

SCOTT

( SCENA JESZCZE Z WIECZORA)

- Jest pani pewna?- zapytałem kolejny raz z rzędu kobietą, a ta skinęła głową.

-Nie mam mowy, żeby się myliła słonko.- uśmiechnąłem się miło.- Wszystko na to wskazuje, a ty wyglądasz na przerażonego, nie dziwię ci się w sumie, ale nie bój się to minie. Musisz powiedzieć to swojemu partnerowi i to szybko, bo będzie źle.

Westchnąłem ciężko i oparłem głowę na stoliku. Zabijcie mnie to nie może być prawda.

- A tak po za tym...- zaczęła nieprwnie.- Jak tam Liam?

- Ma się dobrze. Brett się dobrze nim zajmuję.- spojrzała na mnie zaskoczona.- Jego alfa, już jest oznaczony...

- Moje małe dziecko ma już alfę...- w jej oczach pojawiły się łzy.- Ale jak to? Kiedy?

- To długa historia.- uśmiechnąłem się lekko do niej.

- I tak jest już późno i nie zasnę.- ożywiła się natychmiast.

Uśmiechnąłem się lekko i wyprostowałem. Nadal byłem przerażony tym co mi powiedziała, ale teraz ważna jest samotna matka która martwi się o swoje dziecko. Zacząłem opowiadać od początku.

Mam nadzieję że tamci są grzeczni w pokoju obok i że nic się u nas w domu nie dzieję złego.

MAX

- Powiedzcie mi kurwa jak to się stało?- zapytałem, kiedy zeszłem na dół. Cały salon był w papierze toaletowym, a ściany w budyniu? Boże co za debile.

- To tego pierdolonego ciecia wina!- usłyszałem z kuchni głos Dereka.

- Jak to moja! To ty to zacząłeś brudząc mnie czekoladą!- Jackson odkrzyknął, a ja zmarszczyłem brwi.

Czekoladą?

Weszłem do pomieszczenia za drzwiami z osłupiałem. Kurwa ja lubiłem tą kuchnie! Cała była w brązowych plamach i smugach. Garnek leżak na ziemi w którym zapewne ona była, a nad nim widniała piękna dziura w ścianie. Co tu się kurwa dzieję!

Bety stały na przeciw siebie i patrzyli na siebie wściekłym wzrokiem. Co za osły. Podeszłem do nich i złapałem za włosy, ciągnąc do salonu.

- Co wyście zrobili z tym domem?- zapytałem wściekły.- Dosłownie w kilka godzin. To wygląda jak po jakieś imprezie!

- Ale to on!- krzyknęli jednocześnie, a ja puściłem ich.

- Gówno mnie to obchodzi!- warknąłem na nich.- Do popołudnia ma być posprzątane i nie ma słowa nie!

- Ale...- zaczęli i spojrzeli na mnie zdziwieni.

- Zamknąć się oboje. Ja tego nie posprzątacie to kurwa was na dwór wyjebie bez komórek!- krzyknąłem i usiadłem na fotelu z westchnieniem.- Do kuchni!- krzyknąłem na nich wściekły, a oni mało co się nie zabijając pobiegli do pomieszczenia.

Westchnąłem głęboko i wyrzuciłem głowę do tyłu. Co tu się dzieje? Jestem tak niewyspany, bo martwiłem się co zrobić z Alex. Musimy jej pomóc, bo jest częścią stada, ale to ciężkie. Pięt pójdziemy do jej rodziców pogadać, może to coś da, a ja mnie to siła i nadzieja na przeżycie. A jak to minęło to w głowie pojawił mi się Scott. Bez mojego kochanie nie mogłem się ułożyć i jeszcze jego zapach pozostały na pościeli. Normalnie katorga. Ale jak już zasnąłem to co chwila się budziłem. Czuję się jak byśmy nie widzieli się kilka miesięcy, a widziałem go wczoraj rano.

Ja już tęsknie! Scott wracaj do mnie, ale to już! Bo dam ci karę... Może i przyjemną, ale i tak karę!

- O Max! Dzień dobry!- Hinata zszedł z góry z szerokim uśmiechem.

Wygląda słodko, kiedy ma roztrzepane włosy i przeciera jedno oko piąstką. Słodziak jak się patrzy.

- Dobry mały.- odpowiedziałem mu i posłałem lekki uśmiech.- Obudziłem cię?

- Nie ty...- zaśmiał się i rozejrzał po wnętrzu.- Ja tego nie zrobiłem!

- Wiem, że nie ty.- odpowiedziałem i wywróciłem oczami.- O cześć Kageyama.

- Taa hej.- rzekł i objął mała rudą kulkę od tyłu.- Uciekłeś mi...- szepnął głośno.

- J-ja? Nie!- pisnął i zaczerwienił się, przekręcając głowę w jego kierunku.- No coś ty.

- Yhym...- mruknął i pocałował go lekko w usta.

Poczułem ukłuciem w sercu. Scott gdzie ty jesteś?! Ja chcę cię pocałować! I może nie tylko...

Mój wilk jest strasznie zaniepokojony tym że go nie ma obok. Ciągle mruczy i piszczy. Boje się że coś się stało.

- Kageyama!- pisnął i odepchnął go do siebie.- Nie tutaj...- powiedział i zaczerwienił się mocno, speszony, po czym ze spuszczoną głową wszedł do kuchni.

Czarnowłosy uśmiechnąłem się lekko i poszedł za nim. Są tu dzień, a czują się jak u siebie. Uśmiechnąłem się lekko, a po chwili usłyszałem huk.

- Ala kurwa!- Derek wydarł się, a ja jedynie zamknąłem oczy.

- To co mi pod garnek debilu podchodzisz!

- Osz ty!- ciemnowłosy warknął, a później pisk Hinaty i szybki bieg omegi po schodach.

- Kochanie!- Kageyama pobiegł za nim wystraszony i rozbawiony jednocześnie.

- Co?- wykorzystałem z siebie, a potem zeszła na dół Alex i Connor.

Wszyscy zachowywali się tak naturalnie. Powoli nie wiedziałem co robić. Alex wyglądała jak pełnen energii królik, a za to czarnowłosy wyglądał jak trup.

- Mam dość.- jęknął cicho i skinąłem mi głową.

- Ale syf.- skomentowała dziewczyna głośno.- I to beze mnie?

- Pierdole, biorę odwyk.- westchnąłem i wyszedłem z domu.

Niebo było czyste i takie czyste, a Słońce świeciło mocno. Spojrzałem w stronę domu i zobaczyłem Liama stojącego w oknie. Patrzył w niebo, a po chyli Brett stanął za nim i zaczął całować po szyi i...nie stop! Porno nie tutaj!

Szybko się wycofałem i lekko skrępowany, wbiegłem do lasu pobiegać.

LYDIA

( COFAMY SIĘ W CZASIE )

- Ile on tam może siedzieć?- westchnęła i usiadłem na krześle.

Thomas siedział na ziemi i opierał głowę o ramię mamy, a z drugiej strony siedział Dylan i trzymał go za rękę. Słodko. Jay za to chodził w tą i z powrotem.

- Siedzi tam już 3 godzinę.- jęknął szaty.-Jest już 1 w nocy.- ziewnął głośno.

- A Theo?- człowiek mruknął.- Oni go wzięli!

- Poradzi sobie. To Theo.- westchnęłam ciężko.

- Ale...- zaczął, marszcząc brwi.

- Theo dał sobie radę w cięższych sytuacjach niż ta.- odrzekłam i oparłam się o stół.

Ciekawe co robią w domu. Pewnie śpią, ja też bym chciała, ale jak zasnę to Później nic się nie dowiem.

- Właśnie, nie znałem tych nastolatków, mamo?- spojrzał na nią znacząco.

- Połączyliśmy stado z tym z północy.- westchnęła ciężko.- Dzieciaki są super, ale baby to takie gbury..

- O patrz nadasz się.- blondyn mruknął, a kobieta otworzyła usta w szoku.

- No wiesz ty co!

Wszyscy zaczęli się śmiać i w tedy wszedł Scott. Miał takie nieobecne oczy, że aż się wystraszyłam.

🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼

Czas na moje gorzkie żale....
1- mam znowu załamanie nerwowe
2- znowu myślę o samobójstwie i zaczynam się głodzić
3- mam zaburzenia jak patrzę na lustro i mimo iż schudłam 12 kg to nadal nie widzę zmiany
4 - kto chce mnie dobić?

A z innej beczki mam pomysł na inną książkę!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro