🌼75🌼
SCOTT
( SCENA JESZCZE Z WIECZORA)
- Jest pani pewna?- zapytałem kolejny raz z rzędu kobietą, a ta skinęła głową.
-Nie mam mowy, żeby się myliła słonko.- uśmiechnąłem się miło.- Wszystko na to wskazuje, a ty wyglądasz na przerażonego, nie dziwię ci się w sumie, ale nie bój się to minie. Musisz powiedzieć to swojemu partnerowi i to szybko, bo będzie źle.
Westchnąłem ciężko i oparłem głowę na stoliku. Zabijcie mnie to nie może być prawda.
- A tak po za tym...- zaczęła nieprwnie.- Jak tam Liam?
- Ma się dobrze. Brett się dobrze nim zajmuję.- spojrzała na mnie zaskoczona.- Jego alfa, już jest oznaczony...
- Moje małe dziecko ma już alfę...- w jej oczach pojawiły się łzy.- Ale jak to? Kiedy?
- To długa historia.- uśmiechnąłem się lekko do niej.
- I tak jest już późno i nie zasnę.- ożywiła się natychmiast.
Uśmiechnąłem się lekko i wyprostowałem. Nadal byłem przerażony tym co mi powiedziała, ale teraz ważna jest samotna matka która martwi się o swoje dziecko. Zacząłem opowiadać od początku.
Mam nadzieję że tamci są grzeczni w pokoju obok i że nic się u nas w domu nie dzieję złego.
MAX
- Powiedzcie mi kurwa jak to się stało?- zapytałem, kiedy zeszłem na dół. Cały salon był w papierze toaletowym, a ściany w budyniu? Boże co za debile.
- To tego pierdolonego ciecia wina!- usłyszałem z kuchni głos Dereka.
- Jak to moja! To ty to zacząłeś brudząc mnie czekoladą!- Jackson odkrzyknął, a ja zmarszczyłem brwi.
Czekoladą?
Weszłem do pomieszczenia za drzwiami z osłupiałem. Kurwa ja lubiłem tą kuchnie! Cała była w brązowych plamach i smugach. Garnek leżak na ziemi w którym zapewne ona była, a nad nim widniała piękna dziura w ścianie. Co tu się kurwa dzieję!
Bety stały na przeciw siebie i patrzyli na siebie wściekłym wzrokiem. Co za osły. Podeszłem do nich i złapałem za włosy, ciągnąc do salonu.
- Co wyście zrobili z tym domem?- zapytałem wściekły.- Dosłownie w kilka godzin. To wygląda jak po jakieś imprezie!
- Ale to on!- krzyknęli jednocześnie, a ja puściłem ich.
- Gówno mnie to obchodzi!- warknąłem na nich.- Do popołudnia ma być posprzątane i nie ma słowa nie!
- Ale...- zaczęli i spojrzeli na mnie zdziwieni.
- Zamknąć się oboje. Ja tego nie posprzątacie to kurwa was na dwór wyjebie bez komórek!- krzyknąłem i usiadłem na fotelu z westchnieniem.- Do kuchni!- krzyknąłem na nich wściekły, a oni mało co się nie zabijając pobiegli do pomieszczenia.
Westchnąłem głęboko i wyrzuciłem głowę do tyłu. Co tu się dzieje? Jestem tak niewyspany, bo martwiłem się co zrobić z Alex. Musimy jej pomóc, bo jest częścią stada, ale to ciężkie. Pięt pójdziemy do jej rodziców pogadać, może to coś da, a ja mnie to siła i nadzieja na przeżycie. A jak to minęło to w głowie pojawił mi się Scott. Bez mojego kochanie nie mogłem się ułożyć i jeszcze jego zapach pozostały na pościeli. Normalnie katorga. Ale jak już zasnąłem to co chwila się budziłem. Czuję się jak byśmy nie widzieli się kilka miesięcy, a widziałem go wczoraj rano.
Ja już tęsknie! Scott wracaj do mnie, ale to już! Bo dam ci karę... Może i przyjemną, ale i tak karę!
- O Max! Dzień dobry!- Hinata zszedł z góry z szerokim uśmiechem.
Wygląda słodko, kiedy ma roztrzepane włosy i przeciera jedno oko piąstką. Słodziak jak się patrzy.
- Dobry mały.- odpowiedziałem mu i posłałem lekki uśmiech.- Obudziłem cię?
- Nie ty...- zaśmiał się i rozejrzał po wnętrzu.- Ja tego nie zrobiłem!
- Wiem, że nie ty.- odpowiedziałem i wywróciłem oczami.- O cześć Kageyama.
- Taa hej.- rzekł i objął mała rudą kulkę od tyłu.- Uciekłeś mi...- szepnął głośno.
- J-ja? Nie!- pisnął i zaczerwienił się, przekręcając głowę w jego kierunku.- No coś ty.
- Yhym...- mruknął i pocałował go lekko w usta.
Poczułem ukłuciem w sercu. Scott gdzie ty jesteś?! Ja chcę cię pocałować! I może nie tylko...
Mój wilk jest strasznie zaniepokojony tym że go nie ma obok. Ciągle mruczy i piszczy. Boje się że coś się stało.
- Kageyama!- pisnął i odepchnął go do siebie.- Nie tutaj...- powiedział i zaczerwienił się mocno, speszony, po czym ze spuszczoną głową wszedł do kuchni.
Czarnowłosy uśmiechnąłem się lekko i poszedł za nim. Są tu dzień, a czują się jak u siebie. Uśmiechnąłem się lekko, a po chwili usłyszałem huk.
- Ala kurwa!- Derek wydarł się, a ja jedynie zamknąłem oczy.
- To co mi pod garnek debilu podchodzisz!
- Osz ty!- ciemnowłosy warknął, a później pisk Hinaty i szybki bieg omegi po schodach.
- Kochanie!- Kageyama pobiegł za nim wystraszony i rozbawiony jednocześnie.
- Co?- wykorzystałem z siebie, a potem zeszła na dół Alex i Connor.
Wszyscy zachowywali się tak naturalnie. Powoli nie wiedziałem co robić. Alex wyglądała jak pełnen energii królik, a za to czarnowłosy wyglądał jak trup.
- Mam dość.- jęknął cicho i skinąłem mi głową.
- Ale syf.- skomentowała dziewczyna głośno.- I to beze mnie?
- Pierdole, biorę odwyk.- westchnąłem i wyszedłem z domu.
Niebo było czyste i takie czyste, a Słońce świeciło mocno. Spojrzałem w stronę domu i zobaczyłem Liama stojącego w oknie. Patrzył w niebo, a po chyli Brett stanął za nim i zaczął całować po szyi i...nie stop! Porno nie tutaj!
Szybko się wycofałem i lekko skrępowany, wbiegłem do lasu pobiegać.
LYDIA
( COFAMY SIĘ W CZASIE )
- Ile on tam może siedzieć?- westchnęła i usiadłem na krześle.
Thomas siedział na ziemi i opierał głowę o ramię mamy, a z drugiej strony siedział Dylan i trzymał go za rękę. Słodko. Jay za to chodził w tą i z powrotem.
- Siedzi tam już 3 godzinę.- jęknął szaty.-Jest już 1 w nocy.- ziewnął głośno.
- A Theo?- człowiek mruknął.- Oni go wzięli!
- Poradzi sobie. To Theo.- westchnęłam ciężko.
- Ale...- zaczął, marszcząc brwi.
- Theo dał sobie radę w cięższych sytuacjach niż ta.- odrzekłam i oparłam się o stół.
Ciekawe co robią w domu. Pewnie śpią, ja też bym chciała, ale jak zasnę to Później nic się nie dowiem.
- Właśnie, nie znałem tych nastolatków, mamo?- spojrzał na nią znacząco.
- Połączyliśmy stado z tym z północy.- westchnęła ciężko.- Dzieciaki są super, ale baby to takie gbury..
- O patrz nadasz się.- blondyn mruknął, a kobieta otworzyła usta w szoku.
- No wiesz ty co!
Wszyscy zaczęli się śmiać i w tedy wszedł Scott. Miał takie nieobecne oczy, że aż się wystraszyłam.
🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼
Czas na moje gorzkie żale....
1- mam znowu załamanie nerwowe
2- znowu myślę o samobójstwie i zaczynam się głodzić
3- mam zaburzenia jak patrzę na lustro i mimo iż schudłam 12 kg to nadal nie widzę zmiany
4 - kto chce mnie dobić?
A z innej beczki mam pomysł na inną książkę!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro