Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌼73(18+)🌼

BRETT

Zapach Liama stał się bardziej wyrazisty, a ja chyba oszalałem. Zacząłem robić mu delikatne malinki na całej szyi, a on słodko wzdychał. Ręce samoistnie zjechały na jego tyłek, ściskając go.

- B-brett.- jęknął i zaczął kręcić biodrami, przy okazji ocierając się o mnie.- Proszę...

Uśmiechnąłem się zadowolony i spojrzałem w jego oczy.  Były zamglone, patrzył na mnie. Szybko złączyłem nasze usta w pocałunku. Od razu je rozchylił i zachęcił do działania. Skorzystałem z okazji i złączyłem nasz języki w erotycznym tańcu. Powoli zatracałem się w tym.

Położyłem go na łóżku i zawisłem nad nim. Klepnąłem pomiędzy jego udami, a on mocno i ciasno ścisnął. Złapałem go na obie ręce i splątałem nasze palce, kładąc po obu stronach jego głowy. Zwolniłem tępo pocałunku.

Czułem że jest już twardy, na co zamruczałem zadowolony i odsunąłem się delikatnie od niego. Pocałowałem jego policzek, brodę i szczękę.

- Pomóż mi...- powiedział błagalnie.- Brett proszę. Weź mnie już.

Puściłem jego ręce i rozpiąłem jego spodnie. Powoli wjechałem pod nie ręką i złapałem jego penisa w dłoń. Zacząłem nią poruszać z powoli. Jęknął cicho, a ja zacząłem całować go po szyi. Szybko pozbyłem się jego dolnej odzieży. Jedną ręką nadal poruszałem na jego członku, a drugą ręka ścisnąłem jego pośladek, ostrożniej przejeżdżając po jego wejściu. Lubię takie języki. Doszedł zaraz po tym.

Oddychał głęboko i mocno, a ja nie mogłem napatrzeć się na jego twarz. Przymknięte oczka i i ta rozkosz malująca się na jego zarumienione buźce.

- Je-jeszcze Brett.- sapnął i się podniósł, łapiąc mój kark. Usiadłem na mnie okrakiem i zaczął mocno ocierać o mojego już i tak mojego bolącego i pulsującego penisa.

Obie ręce umieściłem na jego pośladkach i na palca wziąłem śluz, który wytworzył. Włożyłem go w niego ostrożniej.

- Ah...- westchnął przeciągle i wpił się w moje usta.

Kiedy się całowaliśmy to ja rozciągałem już go trzema palcami. Wszystko jęki tłumił w moich ustach, a rączki tak słodko zaciskał na moich ramionach.

- J-już.- szepnął, przerywając nitkę śliny jaka między nami powstałą.

Odsunął się ode mnie, a ręce umieścił na moim kroczu. Wessałem głośno powietrze, a on zagryzł wargę. Rączkami rozpiął moje spodnie i ściągnął je powoli wraz z bokserkami, a ja pozbyłem się swojej koszulki.

Spojrzał mi w oczy, usiadł sobie na kolanach, a potem nachylił się i wziął moją główkę do ust. Delikatnie i starannie językiem jeździł po niej, by po chwili będąc go do gardła coraz więcej. Mruczałem i głaskałem go po włosach. Mój mały aniołek, jest naprawdę napalony.

Nie pozwoliłem mu się jednak długo tak bawić, bo to on ma gorączkę i to nim trzeba się zająć. Ja go w czasie mojej rui wymęcze.

- Brett.- sapnął i ściągnął swojak koszulkę. Po ocenie wygramolił mi się na kolana i otarł.- Chcę szczeniaka.

- Jesteś za młody na dzieci.- mruknąłem i sięgnąłem do spodni wyjmując prezerwatywy.

- Ale ja chcę szczeniaczka.- ugryzł moje ucho i je polizał

Chyba ktoś stracił kontrolę. Usiadłem na skraju łóżka i szybko nałożyłem na siebie gumkę. Podniosłem biodra Liama do góry, a on zaczął na mnie się natychmiast nabijać. Całowałem go po ramieniu i szyi w uspokajającym geście, kiedy spinał się i cicho jęczał.  Kiedy znalazłem się w nim cały, ten cichuteńko stęknął i odchylił głowę do tyłu z zadowoleniem. Nie zrobiłem nic, dopóki on sam nie zaczął się podnosić i opadać na mnie. 

- Jesteś teraz taki gorący.- polizałem go po policzku, a on coś odmruczał niezrozumiale. 

Złapałem go za biodra i mu pomogłem, przyśpieszając. Jaki on jest zarąbiście ciasny, że ostatkami woli powstrzymuje się, by go nie wypieprzyć z całych sił. Liam jest za delikatny na to. Nie chcę go skrzywdzić przecież. 

-Brett...- stęknął mi do ucha, a po moim ciele przeszły dreszcze.- Mocniej, proszę. Ch-chcę mo-mocno!- jęknął głośno, kiedy przycisnąłem go do mojego krocza. - Tak!

Zeskanowałem jego twarz i pocałowałem zachłannie, rękami poruszając jego biodra, szybko i sam wychodziłem mu na przeciw, przez co musieliśmy co chwila przerywać pocałunek przez sapnięcie i głośnie jęki. 

-Mo-mocniej!- pisnął, kiedy znalazłem stałe tępo. 

Warknąłem gardłowo i rzuciłem go na łóżko, jasne że delikatnie, odwracając do siebie tyłem. Wypiąłem jego tyłek do siebie mocno, tak że głowa leżała na poduszce, a dokładniej w poduszce. Wszedłem w niego gwałtownie, tak że krzyknął wniebowzięty. Wręcz agresywnie wbijałem się w niego do samego końca. Nadal się poruszając w nim nachyliłem się całując w kark i po plecach. Mocniej zacisnąłem ręce na jego biodrach. Jutro będzie miał tam na pewno ślady. 

Liam głośno krzyczał moje imię i jęczał w poduszkę, zaciskając ręce na pościeli. Gdyby nie ta poduszka to byłoby go słychać w całym domu. 

LIAM

Czułem się jak w niebie. Nigdy jeszcze czegoś takiego nie przeżyłem. To jest takie dobre. Czułem każdy jego ruch, każdy pocałunek i jak wzdychał moje imię zadowolony. Moja twarz płonęła, a oczy mam zamknięte mocno. Ręce zaciskałem na materiale z każdym jego pchnięciem we mnie. Mimo, że czułem lekki ból gardła, to nie mogłem się powstrzymać przed krzykami. To jest niewiarygodne uczucie. 

-Brett! A-ah! T-tam.- podniosłem głowę lekko do góry, kiedy moje ciało przeszłą fala gorąca większa niż dotychczas. Alfa wykorzystał to i złączył nasze usta, a bardziej języki, ale  nie trwało to długo, bo znowu trafił w to miejsce, a ja krzyknąłem z rozkoszy.

Szczeniak!

Chcę szczeniaka. 

Niech nasza alfa zrobi z nami szczeniaka!

Szczecniasczki!

Proszę! Szczeniaczki!

Mój wilk krzyczał w mojej głowię, ale nie mogłem się na nim skupić przez rozkosz. Moje podbrzusze paliło i po chwili doszedłem z imieniem alfy na ustach. Brett wykonał jeszcze kilka pchnięć i sam doszedł. Pisnąłem zaskoczony, kiedy powiększył się we mnie i bardziej na mnie naparł. Położył nas na bok, nadal ze mnie nie wychodząc. 

Pocałował mnie w policzek i ramię, a ja zamruczałęm. Chcę jeszcze. Więcej. Po chwili mój alfa ze mnie wyszedł, kurcząc się wcześniej. Gorąco powróciło, a ja cicho sapnąłem. Odwróciłem go na plecy i usiadłem mu na korczu. 

-Mój alfa.- szepnąłem i zacząłem całować go po szyi. Nawet nie wiedziałem, że potrafię robić malinki, a tu proszę. 

-Moja omega.- mruknął i złapał mnie za tyłęk, przyciskając do swojego przyjaciela. Sapnąłem na to uczucie zadowolony. 

-Teraz szczecniaczek. 

🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼

Proszę ♥️❤️

Aniviiax jesteś niemożliwa 💓🙀

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro