🌼73(18+)🌼
BRETT
Zapach Liama stał się bardziej wyrazisty, a ja chyba oszalałem. Zacząłem robić mu delikatne malinki na całej szyi, a on słodko wzdychał. Ręce samoistnie zjechały na jego tyłek, ściskając go.
- B-brett.- jęknął i zaczął kręcić biodrami, przy okazji ocierając się o mnie.- Proszę...
Uśmiechnąłem się zadowolony i spojrzałem w jego oczy. Były zamglone, patrzył na mnie. Szybko złączyłem nasze usta w pocałunku. Od razu je rozchylił i zachęcił do działania. Skorzystałem z okazji i złączyłem nasz języki w erotycznym tańcu. Powoli zatracałem się w tym.
Położyłem go na łóżku i zawisłem nad nim. Klepnąłem pomiędzy jego udami, a on mocno i ciasno ścisnął. Złapałem go na obie ręce i splątałem nasze palce, kładąc po obu stronach jego głowy. Zwolniłem tępo pocałunku.
Czułem że jest już twardy, na co zamruczałem zadowolony i odsunąłem się delikatnie od niego. Pocałowałem jego policzek, brodę i szczękę.
- Pomóż mi...- powiedział błagalnie.- Brett proszę. Weź mnie już.
Puściłem jego ręce i rozpiąłem jego spodnie. Powoli wjechałem pod nie ręką i złapałem jego penisa w dłoń. Zacząłem nią poruszać z powoli. Jęknął cicho, a ja zacząłem całować go po szyi. Szybko pozbyłem się jego dolnej odzieży. Jedną ręką nadal poruszałem na jego członku, a drugą ręka ścisnąłem jego pośladek, ostrożniej przejeżdżając po jego wejściu. Lubię takie języki. Doszedł zaraz po tym.
Oddychał głęboko i mocno, a ja nie mogłem napatrzeć się na jego twarz. Przymknięte oczka i i ta rozkosz malująca się na jego zarumienione buźce.
- Je-jeszcze Brett.- sapnął i się podniósł, łapiąc mój kark. Usiadłem na mnie okrakiem i zaczął mocno ocierać o mojego już i tak mojego bolącego i pulsującego penisa.
Obie ręce umieściłem na jego pośladkach i na palca wziąłem śluz, który wytworzył. Włożyłem go w niego ostrożniej.
- Ah...- westchnął przeciągle i wpił się w moje usta.
Kiedy się całowaliśmy to ja rozciągałem już go trzema palcami. Wszystko jęki tłumił w moich ustach, a rączki tak słodko zaciskał na moich ramionach.
- J-już.- szepnął, przerywając nitkę śliny jaka między nami powstałą.
Odsunął się ode mnie, a ręce umieścił na moim kroczu. Wessałem głośno powietrze, a on zagryzł wargę. Rączkami rozpiął moje spodnie i ściągnął je powoli wraz z bokserkami, a ja pozbyłem się swojej koszulki.
Spojrzał mi w oczy, usiadł sobie na kolanach, a potem nachylił się i wziął moją główkę do ust. Delikatnie i starannie językiem jeździł po niej, by po chwili będąc go do gardła coraz więcej. Mruczałem i głaskałem go po włosach. Mój mały aniołek, jest naprawdę napalony.
Nie pozwoliłem mu się jednak długo tak bawić, bo to on ma gorączkę i to nim trzeba się zająć. Ja go w czasie mojej rui wymęcze.
- Brett.- sapnął i ściągnął swojak koszulkę. Po ocenie wygramolił mi się na kolana i otarł.- Chcę szczeniaka.
- Jesteś za młody na dzieci.- mruknąłem i sięgnąłem do spodni wyjmując prezerwatywy.
- Ale ja chcę szczeniaczka.- ugryzł moje ucho i je polizał
Chyba ktoś stracił kontrolę. Usiadłem na skraju łóżka i szybko nałożyłem na siebie gumkę. Podniosłem biodra Liama do góry, a on zaczął na mnie się natychmiast nabijać. Całowałem go po ramieniu i szyi w uspokajającym geście, kiedy spinał się i cicho jęczał. Kiedy znalazłem się w nim cały, ten cichuteńko stęknął i odchylił głowę do tyłu z zadowoleniem. Nie zrobiłem nic, dopóki on sam nie zaczął się podnosić i opadać na mnie.
- Jesteś teraz taki gorący.- polizałem go po policzku, a on coś odmruczał niezrozumiale.
Złapałem go za biodra i mu pomogłem, przyśpieszając. Jaki on jest zarąbiście ciasny, że ostatkami woli powstrzymuje się, by go nie wypieprzyć z całych sił. Liam jest za delikatny na to. Nie chcę go skrzywdzić przecież.
-Brett...- stęknął mi do ucha, a po moim ciele przeszły dreszcze.- Mocniej, proszę. Ch-chcę mo-mocno!- jęknął głośno, kiedy przycisnąłem go do mojego krocza. - Tak!
Zeskanowałem jego twarz i pocałowałem zachłannie, rękami poruszając jego biodra, szybko i sam wychodziłem mu na przeciw, przez co musieliśmy co chwila przerywać pocałunek przez sapnięcie i głośnie jęki.
-Mo-mocniej!- pisnął, kiedy znalazłem stałe tępo.
Warknąłem gardłowo i rzuciłem go na łóżko, jasne że delikatnie, odwracając do siebie tyłem. Wypiąłem jego tyłek do siebie mocno, tak że głowa leżała na poduszce, a dokładniej w poduszce. Wszedłem w niego gwałtownie, tak że krzyknął wniebowzięty. Wręcz agresywnie wbijałem się w niego do samego końca. Nadal się poruszając w nim nachyliłem się całując w kark i po plecach. Mocniej zacisnąłem ręce na jego biodrach. Jutro będzie miał tam na pewno ślady.
Liam głośno krzyczał moje imię i jęczał w poduszkę, zaciskając ręce na pościeli. Gdyby nie ta poduszka to byłoby go słychać w całym domu.
LIAM
Czułem się jak w niebie. Nigdy jeszcze czegoś takiego nie przeżyłem. To jest takie dobre. Czułem każdy jego ruch, każdy pocałunek i jak wzdychał moje imię zadowolony. Moja twarz płonęła, a oczy mam zamknięte mocno. Ręce zaciskałem na materiale z każdym jego pchnięciem we mnie. Mimo, że czułem lekki ból gardła, to nie mogłem się powstrzymać przed krzykami. To jest niewiarygodne uczucie.
-Brett! A-ah! T-tam.- podniosłem głowę lekko do góry, kiedy moje ciało przeszłą fala gorąca większa niż dotychczas. Alfa wykorzystał to i złączył nasze usta, a bardziej języki, ale nie trwało to długo, bo znowu trafił w to miejsce, a ja krzyknąłem z rozkoszy.
Szczeniak!
Chcę szczeniaka.
Niech nasza alfa zrobi z nami szczeniaka!
Szczecniasczki!
Proszę! Szczeniaczki!
Mój wilk krzyczał w mojej głowię, ale nie mogłem się na nim skupić przez rozkosz. Moje podbrzusze paliło i po chwili doszedłem z imieniem alfy na ustach. Brett wykonał jeszcze kilka pchnięć i sam doszedł. Pisnąłem zaskoczony, kiedy powiększył się we mnie i bardziej na mnie naparł. Położył nas na bok, nadal ze mnie nie wychodząc.
Pocałował mnie w policzek i ramię, a ja zamruczałęm. Chcę jeszcze. Więcej. Po chwili mój alfa ze mnie wyszedł, kurcząc się wcześniej. Gorąco powróciło, a ja cicho sapnąłem. Odwróciłem go na plecy i usiadłem mu na korczu.
-Mój alfa.- szepnąłem i zacząłem całować go po szyi. Nawet nie wiedziałem, że potrafię robić malinki, a tu proszę.
-Moja omega.- mruknął i złapał mnie za tyłęk, przyciskając do swojego przyjaciela. Sapnąłem na to uczucie zadowolony.
-Teraz szczecniaczek.
🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼
Proszę ♥️❤️
Aniviiax jesteś niemożliwa 💓🙀
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro