Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌼51(18+)🌼

MAX

Kiedy w końcu po wielkim trudzie znalazłem się w pokoju ze Scottem to, chciałem go rzucić na łóżko, ale mi trochę przeszkadzało w tym to, że uczepił się mnie jako rzep na muchy i poleciłem z nim na pościel. Zawisnąłem nad nim i spojrzałem w jego oczy. Są czymś przyćmione, ale widzę w nich też pożądanie. Co się z nim dzieje?

-Sco..- nawet nie dokończyłem, bo brązowooki przyciągnął mnie do pocałunku, owiniętymi rękoma wokół mojej szyi.

Nie wachałem się ani chwili i oddałem pieszczotę pogłębiając ją, wsadzając mu do buźki tej słodkiej mój język i zachęcając jego do zabawy. Zamruczałem zadowolony. Powoli i delikatnie włożyłem dłoń pod jego bluzkę i zacząłem gładzić jego biodro, po czym podążyłem dłonią w górę i zacząłem bawić się  jego sutkiem na co sapnął mi w usta, a ja korzystając z okazji zacząłem robić mu malinki na środku szyi, niech wie kogo jest. 

-Max..- jęknął kiedy zrobiłem mu malinkę na znaku połączenia i łapiąc mnie za włosy odsunął od siebie i przyciągnął do kolejnego pocałunku, podnosząc się i siadając mi okrakiem na biodrach, zaczął się o mnie ocierać. 

Wyjąlem szybko dłoń z pod jego bluzki i obiema rękami zjechałem na jego pośladki, ściskając je mocno, na co on stęknął mi w usta, a potem zaczął obdarowywać moją szyję drobnymi pocałunkami, nadal się ocierając o moje kroczę. 

Kurwa! Nie wiem co się z nim dzieje, ale mi się podoba! Mój przyjaciel z dolnych części ciała już zaczął pobudzać się do życia. 

-Pieprz mnie Max.- szepnął mi do ucha, a potem cichutko jęknął kiedy mocniej nacisnąłem jego kroczem na moje.- Mocno i już. 

-Co cię napadło co?- zapytałem, kiedy ponownie zaczął mnie całować, ale tym razem po obojczykach. 

-Czyli nie chcesz i mam się zabawić sam?- powiedział i odsunął się ode mnie.- Spoko. 

-O nie, nie, nie..- zanuciłem i pociągnąłem go za rękę, kiedy wstawał z łózka.- Zacząłeś ty, ale ja to skończę wilczku.

Scott uśmiechnął się zwycięsko i przyciągnął mnie do pocałunku, ale odsunąłem się i zszedłem z łóżka, podchodząc do szafy.

-Aa?!- pisnął i podniósł się do siadu.- Max ty chuju!

-Zaraz będziesz miał mojego chuja.- powiedziałem zadowolony i znalazłem to czego szukałem.- Zabawimy się inaczej teraz. 

-Co?- zdziwił się i spojrzał na moje ręce.- Chyba śnisz.- syknął i rozszerzył szerzej nogi i położył ręce przed swoim kroczem, gdzie już widziałem wypukłość.- No chodź, bo jestem napalony. 

-Widzę, co mnie cieszy, bo chcę użyć tego.- powiedziałem poważnie i zakręciłem kajdankami w mojej dłoni. Nie były one zwykłe, bo łańcuszka pomiędzy nimi w ogóle nie było, co bardzo musi utrudniać ruchy do maksimum. 

Powoli na klęcząco podszedłem do Scotta i łapiąc go za policzki pocałowałem delikatnie, na co przymknął oczy i spojrzał na mnie nieufnie. Uśmiechnąłem się wrednie i szybko go wywaliłem do tyłu i sam się sobie dziwię, ale w niewiarygodnym tępie zapiąłem mu te kajdanki. Odepchnął mnie od siebie, kilka sekund później  i wypuścił powietrze z ust, widocznie zły na mnie. Spojrzał na swoje ręce i zabił mnie wzrokiem. 

Jednka nie pozwoliłem mu nic powiedziec, bo rzuciłem się na niego jak jakieś dzikie zwirze na swoją ofire, złapałem go za ręce i przytrzymałem nad jego głową i sam się ulokowałempomiędzy jego nogami, a drugą rękę połozyłem na jego kroczu.

-Teraz się pobawimy.- szepnąłem mu do ucha i przygryzłem jego płatek, na co sapnął zaskoczony. 

Zacząłem poruszać ręka na jego męskości przez spodnie, ale po chwili włożyłem rękę pod jego spodnie oraz bieliznę, zaczynając ruszać dłonią w górę i w dół po jego kutasie.Jeździłem językiem po jego szyi i robiąc też co chwila malinkę. Zabije mnie za nie, bo nie mogę się powstrzymać od robienia takich wręcz krwistych, w końcu to też moja szyja, nie? 

Odsunąłem się od niego chwilę i uśmiechnąłem się zadowolony widząc jego twarz. Zagryzł wargę i patrzył się na mnie zamglonym wzrokiem, a przez czerwone policzki, wyglądał jeszcze bardziej gorąco. 

-M-Max..- stęknął, kiedy szybciej poruszyłem dłonią na jego przyjacielu.- Ja ch-chcę cię poczuć.

-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, kochanie.- pocałowałem go delikatnie w policzek i odsunąłem się dalej. 

Szybko pozbyłem się jego spodni oraz bielizny, sam się też rozebrałem do naga, miałem też lekki problem z koszulką Scotta, ale szybko to rozwiązałem rozrywając ją na drobne kawałki. 

-Ty idioto, to była moja ulubiona!- warknął na mnie, a ja wywróciłem oczami i spojrzałem w jego. 

-Kupię ci nową.- mruknąłem i przyłożyłem mu dłoń do buzi, a on ochoczo zaczął ssać moje place. 

Mam potrzebne rzeczy, ale po pierwsze nie chce mi się wstać po to, a po drugie Scott za bardzo mnie teraz potrzebuje. 

Kiedy on był zajęty lizaniem mnie po palcach, ja zacząłem go całować po kladce piersiowej. Napaliłem się jak skurwysyn i mu teraz nie odpuszczę!

Zabrałem palce z buzi Scotta, ale w tedy coś przyciągnęło moją uwagę. Spojrzałem za okno i zobaczyłem księżyc w pełni. Mój wilk zawył i zawarczał groźnie do niego, czułem jak moje oczy robią się czerwone i zapragnąłem żeby znamię na ramieniu drugiej alfy zostało odnowione.

W sumie teraz znam powód, takich humorków Scotta.

- Max?- usłyszałem niepewny głos ciemnookiego.

Spojrzałem na niego i natychmiast wypiłem mu się w wargi, chcąc zasmakować go od nowa. Nigdy mi się to nie znudzi.

Zdusił zaskoczony jęk i oddał z zaangażowaniem pocałunek. Nakierowałem swoje palce na jego wejście i nawet nie czekając, wsadziłem w niego od razu drwa i zacząłem nimi poruszać.

Scott jęknął i przerwał pieszczotę, ale nie pozwoliłem mu na to zbyt długo, bo po chwili znowu załączyłem nasze usta w pocałunku.

Dusił każde sapniecię w moich wargach, a ja uśmiechałem się zadowolony na to, bo to niesamowite uczucie. Zacisnąłem rękę na jego biodrze, a on  objął mnie spiętymi rękoma w okół szyi.

Dokładnie rozciągałem go palcami, bo nie chcę go skrzywdzić, ale ten miał inne plany bo odepchnął mnie od siebie lekko, wcześniej zabierając swoję ręce.

- Pieprz mnie już.- jęknął i rozłożył szeroko nogi. - Max, ja dłużej nie dam rady.

Uśmiechałem się lekko i poprawiłem jego lekko spocone włosy z czoła i sam zabrałem swoje palce z jego wnętrza.

- Muszę iść po...- zaczęłam, bo przypomniało mi się że jak ostatnio w nim doszedłem to miało co mnie nie zagryzł.

- Nigdzie nie idziesz.- szepnął i przyciągnął mnie do siebie nachalnie całując.

Nogami objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie, przez co otarłem się o jego wejście.

Kurwa! Szybko nakierowałem swojego penisa na dziurkę Scotta i jednym szybkim ruchem w niego weszłam na co pisnął zaskoczony mi w usta.

- Labrykand ty idioto.- szepnął i zamrugał kilkukrotnie, odganiając łzy.

Zacząłem go całować po całej twarzy i dłońmi poprawiłem jego nogi na moich biodrach. Nie trwało to długo, kiedy pięści zaciśnięte na moich włosach się rozluźniły i pozwolił mi się poruszać.

Sam musiałem się powstrzymywać żeby nie zacząć go pieprzyć, bo wiedziałem, że na początku będzie to go bolało, więc moje ruchy były delikatne i ostrożne.

Scott cicho sapał i syczał z dyskomfortu na przemian, a ja podziwiałem jego piękna twarz. Zaszklone oczy, patrzące na mnie z porządaniem i nadal dziwnie zaćmione, nabrzmiałe i czerwone usta, błyszczącym się od naszej śliny. Ten widok podniecił mnie jeszcze bardziej.

Zacząłem przyspieszać i złapałem go jedną ręką za kajdanki i umieściłem je nad jego głową. Pocałowałem go i mocno w niego wbiłem.

Gdzie on ma ten punkt G?

Zacząłem się w nim poruszać szybko i mocno, a głową ułożyłem w zagłębieniu jego szyi.

- Co to było?- zapytałem słysząc huk gdzieś na dole.

- Ma- mam to gdzi-gdzieś.- szepnął i wygiął plecy w łuk gość mocno i podrapał mnie oo karku. - Pieprz mn-mnir tak jak w t-tedy!

Krzyknął niemalże, kiedyś zacząłem wykonywać bardziej agresywne pchnięcia i mocno się w niego wbijać, bo samo podbrzusze.

- Tak?- zapytałem i pocałowałem go nachalnie, ale zanim on ponownie się w niego zaangażował, odsunąłem się od niego i wyszedłem z jego wnętrza na co sapnął zaskoczony.

Szybko go odwróciłem na brzuch i złapałem go za biodra ponownie w niego wchodząc. Oparłem się o jego plecy swoją kładką piersiową i mocno zacząłem się w nim poruszać.

Jęczał i sapał moje imię, kiedy go pieprzyłem. Uwielbiam tą pozycję, bo wiem że on czuję mnie bardzo dogłębnie, a ja mam możliwość zrobienia mu malinek na karku, co oczywiście robię.

- Kurwa!- jęknął i wiedziałem, że trafiłem w jego czuły punkt.

-Nie przezywaj się.- szepnąłem mu do ucha.

- Spierdalaj chuju.- syknąłem niewyraźnie wcisnął bardziej twarz w poduszkę.

Wyprostowałem się i zacząłem go porządnie pieprzyć, bo wiem że on to lubi. Uwielbia jak nad nim dominuję.  Wiem to dardzo dobrze.

-Ja zar-zaraz..- jęknął głośno i podniósł się na drżących rękach.- Max!

Uśmiechnąłem się zafascynowany i użyłem swoich ostatnich sił i zacząłem go pieprzyć jak najszybciej mogę i sam czułem, że zaraz skończę.

Mój wilk czuł wielkie podniecenie i naprawdę nie wiem czym jest ono spowodowane. Może tym, że zaraz ponownie go dziabne?

- Max!- jęknął i doszedł na łóżko, a ja poruszałem się w nim nadal goniąc swoje spełnienie.

Zaraz sam dojdę, więc szybko odwróciłem go do siebie przodem i ponownie się w nim zagłębiłem, zaciągnąłem go na swoje kolana i zanurkowałem twarzą do jego szyi. Pocałowałem go w szyję w jedną ze zrobionych przeze mnie malinek.

- Max to zaczyn...- urwał, kiedy doszedłem wewnątrz niego i jak to na wilka przystało zanotowałem go, jednocześnie wgryzając się w jego szyję- Ahhh!

Mój penis powiększył się w jego wnętrzu i naprawdę uwielbiam to uczucie, kiedy jego ścianki zaciskają się na mnie. Zajebiste uczucie.

- Max...- szepnął cicho i wplątując dłonie w moje włosy. Wywróciłem oczami na to i jedną z rąk rozerwałem ten jebany łańcuszek pomiędzy jego dłońmi, co mu się spodobało, bo natychmiast rozłożył je na boki i mocniej złapał mnie za włosy.

- Wiesz, co ty zrobiłeś?- zapytał się cicho.- Gdy nie będziesz już mnie chciał, to nie zerwiesz połączenia.

Mocniej zacisnąłem żeby na jego szyi i warknął gardłowo, by po chwili polizać ranę jaką mu zadałem.

- Kocham cię i jesteś mój i pamiętaj o tym tak?- zapytałem i pogłaskałem go po poloczku.- Nigdy nie będę chciał zerwać połączenia.

- Też cię kocham.- rzekł cicho i pocałował mnie delikatnie.- Ale zajebie cię za to, że znowu to zrobiłeś.

- Wybacz, ale sam nie pozwoliłeś mi iść po prezerwatywę.- powiedziałem w swojej obronie.

- Zamknij mordę.- syknąłem i wtulił się we mnie.- Wyjdziesz ze mnie w końcu?

- Wygodnie mi tak.- powiedziałem szczerze i przyciągnąłem go do siebie na co zagryzł wargę i zabił mnie wzrokiem.- To co druga runda?

- Śnisz chyba!

🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro