Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌼50🌼

LIAM

Zerwałem się do siadu i przetarłem ponownie oczy, chcąc pozbyć się łez, które już nie wiem który setny raz się w nich pojawiły.

Znowu to samo.

Westchnąłem zrezygnowany i podwinąłem nogi pod kładkę piersiową, kładąc na nich głową , a ręką nieudolnie okryłem się kocem.

- Dlaczego ja?- zapytałem sam siebie chcąc się pozbyć tego koszmarnego obrazu, który zobaczyłem tydzień temu. - Dlaczego nie potrafię przestać cię kochać?

Śni mi się co noc. Moja alfa nie chcę opuścić mojej głowy i ciągle po niej chodzi, jestem załamany tym co się dzieje ze mną. Nie chcę go widzieć, nie chcę słyszeć jego głosu w mojej głowie. Nie chce tego!

Jednak życie jest inne.

Mój wilk cierpi z brązu bliskości alfy i już mu wybaczył, co mnie zaskoczyło, bo dwa dni temu sam zachęcał mnie do tego bym rozwiązał połączenie, w każdy możliwy dla mnie sposób, a dzisiaj, teraz... Chcę do niego. Pragnie go, ale nie moja psychika.

Nie daje rady z tym. Nawet nie wiem co bym zrobił jak bym go zobaczył. Tęsknota wzięła by górę i rzucił bym się mu w ramiona, a może znowu zachował jak małe dziecko i uciekł.

W tedy to było najlepszym rozwiązaniem jakie przychodziło mi do głowy.

Staram się być silny i niezależny, bo niedługo przecież będę pełnoletni i muszę jakoś się usamodzielnić, nie?

Wstałem powoli z łóżka i poprawiając mój prowizoryczny strój do spania, wyszedłem z pokoju gościnnego, gdzie mieszkam od tego tygodnia. Właśnie można rzec wręcz że przywłaszczyłem se ten pokój, a on jest własnością Jaya.

Nawet nie wiem kiedy, ale przyzwyczaiłem się do łowcy i nie czuję do niego jakoś większej urazy, mimo że niezłe nam stracha napędził. Theo wydaje się być szczęśliwy z nim u boku i te jego iskierki w oczach jak na niego patrzy.

- Liam!- usłyszałem głos Deku i jak wpada na mnie z impetem.- Ratuj! Bakugo chcę mnie zabić!

Nic nowego. Tą czwórka przyjaciół łowcy też z nami zamieszkała. Jest dość głośno i śmiesznie. Taka rodzinna atmosfera.

- Wracaj tu Deklu!- wrzasnął blondyn, ale nawet nie podszedł bliżej, bo nagle z wejścia do salonu wyłonił się Kirishima i objął go w pasie przyciągając do siebie i całując.

I tak o to ta dwujka zapomniała o naszym istnieniu.

Ulotniliśmy się do salonu i usiedliśmy na kanapie. Porozmawialiśmy chwilę o niczym ciekawym i nagle obok mnie pojawił się Theo, łapiąc za ramię.

- Zbieramy się Liam.- rzekł z lekkim uśmiechem.

- Gdzieś jedziemy?-zapytałem zdziwiony i zmarszczyłem brwi.

- Taka wycieczka plenerowa.- powiedział i usiadł obok nas.

- Też możemy jechać?!- zapytał podekscytowany Izuku i spojrzał na niego błagalnie.

- Wybacz, ale ty tu zostajesz i będziecie razem z Shoto pilnować tamtych dwóch, którzy zaraz zaczną się zapewne rozbierać!- krzyknął na boki pokiwał głową na boki roześmiany.

- Spierdalaj łamago!- odkrzyknął blondyn z korytarza i można beż było usłyszeć śmiech alfy, a potem jego cichy jęk bólu.

Potem zadowolony omega pospacerował do kuchni, a za nim idący Kirishima, który rozmasowywał głowę.

- O 12 bądź gotów, bo jedziemy i czeka nasz długa podróż.- powiedział ciemnowłosy i wstał idąc również do kuchni.

- Czemu zawsze ją muszę robić za niańkę?- zapytał oburzony zielonooki i prychnął pod nosem.

- Bo jesteś odpowiedzialny, słońce.- Shoto, który pojawił się z nikąd cmoknąłem go w policzek i pogładził po włosach.

Serce mnie za kóło na ten widok, bo znowu na myśl przyszedł mi nie kto inny jak Brett.

MAX

-Co się z tobą dzisiaj dzieje Scott?- zapytałem i przetarłem oczy, patrząc na chłopaka, leżącego obok mnie, który wiercił się niemiłosiernie i wyglądał na wkurzonego, nie wróć, wkurwionego.

- Nie wiem kurwa sam!- warknął i podniósł się siadając na skraju łóżka.- Ja pierdole!

- Co jest?- zapytałem i usiadłem za nim na co wtulił się we mnie jak kotek.

- Nie wiem.- szepnął cicho i objął mnie w pasie.- Po prostu dziwnie się czuję. Jak bym miał...

- Okres?- zapytałem na co chłopak odsunął się ode mnie, a jego oczy zapaliły się na czerwono.

Podniosłem ręce do góry w geście obrony, kiedy na mnie warknął i wstał z łóżka, wychodząc z pokoju j trzaskając mocno drzwiami.

- Ja pierdole!- krzyknął z korytarza, co uznałem za zły znak, bo pokoje są dźwiękoszczelne.- Kurwa!

Wyszedłem z pokoju szybko, ale usłyszałem jedynie huk że schodów. Szybko tam podjąłem i dostrzegłem czuprynę Scotta na samym dole.

- Scott!- wręcz poznałem zdenerwowany i zbiegłem do niego. Patrzył się oszołomiony na swoje ręce, a potem spojrzał na mnie bezsilnie i oparł się plecami o schody.

- Co się tu kurwa dzieje! Jest jebana 11 w nocy! Idźcie chuje spać!- Derek wydarł się i trzasnął drzwiami.

- Chłopaki ciszej!- Alex też chwilę po nim krzyknęła.

Przybiłem sobie z otwartej ręki w czoło w głowie i kliknąłem przed brunetem.

- Scott co się dzieje?- zapytałem zmartwiony, ale on zamiast mi odpowiedzieć przyciągnął mnie do siebie i pocałował gwałtownie.

Objął mnie nogami w pasie i zarzucił ręce przez moją szyję. Otworzyłem szeroko oczy zaskoczony, od kiedy Scott zaczyna pierwszy mnie całować? Nowość.

- Max...- jęknął mi do ucha, kiedy odsunął się ode mnie- Pragnę cię.

- Co?- zdziwiłem się i złapałem go za tyłek, kiedy wgramolił mi się na kolana, a ja wstałem.- Napaliłeś się?

- Zamknij się już i do pokoju, marsz natychmiast!- syknąłem i mnie pocałował ponownie.

Zacząłem wchodzić po schodach i możliwe że kilka razy się potknąłem i prawie wyjebałem, ale kit z tym.

Przyparłem go do pierwszych lepszych drzwi i na parłem na jego krocze na co jęknął mi w usta, ale zanim zdarzył mnie ochrzanić to wypiłem się w jego usteczka i wsadziłem mu natychmiast język do ust.

- Wypierdalać stąd!- Derek walnął w drzwi, które były zapewne od jego pokoju.

Zapowiada się ciekawa noc.

🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro