Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌼23🌼

BRETT

Wkurwiony chodziłem po lesie na mojej wyznaczonej części i nie mogłem się na niczym skupić. Ta mała omega zakręciła mi w głowie. Mimo, że nie wymieniłem z nim ani jednego słowa, uwielbiam ten cichy i niepewny dźwięk. Jeszcze te niebieskie oczka... boże.  Zagadał bym do niego, ale ostatnio jak próbowałem omal z Derekiem się nie pobiłem.  Jakoś wykombinuję jak tu z Liamem pogadać sam na sam już moja w tym głowa.

Kombinowanie planu zajęło mi całą noc, ale w końcu na coś wpadłem i mam nadzieję, że to wypali. Skierowałem swoje kroki z powrotem w stronę naszego nowego lokum. Boże znowu się nie wyśpię.

- Jest już równo 5.- usłyszałem i spojrzałem na Jordana. On też ma już wory pod oczami.- Gdzie Theo?

- Pewnie przyszedł wcześniej i poszedł spać. - powiedziałem kąśliwie, ale po części poważnie.

Ciemnowłosy jest specyficzny i czasami go lubię, ale przesadził z tym przytulaniem się do tej omegi i to na całego. Jednak na te 5% mnie przeraża, ale się do tego kurwa nikomu nie przyznam.

- On tak nie robi.- powiedział zaniepokojonym głosem.- A może mu się coś stało?

- Nie panikuj na zapas.- wywróciłem oczami i ruszyłem w stronę domu.- To nigdy nie pomaga.

- Wiem.- mruknął chłopak i wyrównał ze mną kroku.

Bez zdednych słów dotarliśmy do miejsca naszego nowego zamieszkania. Jednak, kiedy przekroczyłem próg budynku, poczułem jakaś dziwną aurę. Jak by to było miejsce w którym mieszkałem całe swoje życie. Zmarszczyłem brwi i ruszyłem do salonu. Jakie było moje zaskoczenie, kiedy ujrzałem tam resztę mojego stada i zaniepokojone stado Scott'a.

- Dobrze, że już jesteście.- powiedział Derek gdy nas zobaczył, ale jego zapend zmalał, kiedy nas zobaczył.- Gdzie jest Theo?

- Nie przyszedł wcześniej do domu?- zdziwiłem się i wymieniłem porozumiewawcze spojrzenie z Jordanem.

- Nie. Miał być na patrolu.- powiedział poważnie.

- I był.- odpowiedział beta.

- Idę się rozejrzeć, a wy pogadajcie.- odpowiedział czarnowłosy i wręcz wybiegł z mieszkania.

W tedy zeskanowane wszystkich w pomieszczeniu wzrokiem. Lydia gorączkowo na czymś myślała, Alex siedziała obok niej lekko jak by skrępowana i szczelnie owinięta kocem. Jackson stał oparty jak zawszę o ścinę i patrzył na Connora zszokowany, a on siedział z siebie wielce zadowolony. Natomiast Dylan siedział obok rudej i rozmawiał cicho z Thomas'em, siedzącym pod jego nogami. Tylko Liam se cicho i grzecznie siedział na fotelu i zerkał w moją stronę zainteresowany, a kiedy zorientował się, że na niego patrzę lekko się zarumienił. 

-Więc...- zaczął Jordan.- O co chodzi? 

-Nie czujecie wy tego serio? - zapytała Lydia nie dowierzając.

-Ale czego?- zapytał zdezorientowany Connor.- Po to mnie budziliście?

-I tak nie spałeś.- mruknął głośno Jackson z wielkim uśmiechem i puścił oczko Alex. 

O co biega tym razem. Dobra dowiem się tego później. Teraz są ważniejsze rzeczy. 

-Tej przynależności do tego miejsca.- odpowiedział Dylan.- Na serio to jest dziwne. 

-Jak by coś kazało nam tu zostać.- powiedziała niepewnie Lydia. 

-Poczucie przywiązania.- wypalił nagle Liam,a my spojrzeliśmy na niego zaskoczeni.- Um to.. 

-Mów dalej, przecież cię nie zjemy.- poleciła ruda z miłym uśmiechem. 

-Moja mama opowiadała mi kiedyś, że bardzo dawno temu, kiedy jeszcze ludzie walczyli z wilkołakami, był pewien rodzaj wilka, który łączył wszystkie jego cechy. Kiedy był on omegą, każdy chciał z nim być.- zaczął niepewni i wbił wzrok w swoje dłonie, mówiąc dość cicho.- Kiedy jednak był betą to krążyły wręcz legendy po całych królestwach o jego mężności i niesamowitych wyczynach, a kiedy był alfą, stawał się kimś w rodzaju mentora i jego stado stawało się z nim związane w jakimś stopniu z duszą i..i..- poniósł wzrok jak by wypełniony radością na resztę.- Jak by umarł cierpieli razem z nim, a jak był szczęśliwy i znajdował partnera to oni czuli spokój, przynależność i poczucie bezpieczeństwa.- dokończył. 

-Czyli, co z tego wynika?- zapytała znudzonym głosem Alex. 

-Wynika z tego, że nadal nic nie wiemy, bo to tylko bajki dla dzieci.- powiedział wchodząc do salon Derek. Co on kurwa oknem wlazł, że nic nie było słychać. - Zapach Theo w pewnym momencie się urywa. Jak by zniknął. 

-No to kolejny zaginiony do kolekcji.- westchnąłem smętnie i zamknąłem oczy zmęczony. 

Poszukam go jutro lub  dzisiaj wieczorem z Dylanem jak się ogarnę, bo zasypiam na stojąco w tym momencie. 

THEO

-Wstajemy śliczny -usłyszałem czyiś głos obok mojego ucha i później trzask drzwi i odgłos oddalających się kroków 

Chciałem się ruszyć, ale nic z tego. Moje ręce były związane na moją głową i nie mogłem ruszyć nawet nadgarstkami, a nogi również były unieruchomione. Gdzie ja kurwa jestem. Ostatnie co pamiętam to szelest i strzałkę, a później obraz mi się zlał w czarną plamę i pustka. Powoli otworzyłem oczy i natychmiast moje oczy dostały wytrzeszcza. 

Rozejrzałem się w okół siebie spanikowany. Znajdowałem się w jakimś średniej wielkości pomieszczeniu. Połoga jak i ściany były z czerwonej cegły, nawet tu okna nie ma! Tylko mała lampeczka wisi na środku sufitu. Na przeciw mnie znajdują się drzwi, wyglądające na dość mocne, a obok nich stało se drewniane krzesełko i nic więcej. W tedy spojrzałem na swoje nogi i ręce. Były związane jakimś kurwa grubym łańcuchem i przyczepione miałem nogi do ziemi, a ręce musiałem trzymać wyprostowane nad moją głową, bo łańcuch był przyczepiony do sufitu. Chociaż mogę się obracać w okół własnej osi, co zrobiłem kilkukrotnie. 

-Widzę, że już się rozbudziłeś.- usłyszałem jak drzwi się zamykają i jak ktoś idzie w moją stronę. 

Szybko odwróciłem się twarzą do mojego porywacza i zaschło mi w gardle.  Dlaczego ci piękni muszą być zawsze źli? 

- Czego ode mnie chcesz?- warknąłem, trzeba zachować pozory nie?

-To chyba wiadome co chcę o ciebie, śliczny.- powiedział i uśmiechnął się łobuziarsko w moją stronę.

-Nie mów tak do mnie.- mruknąłem oburzony.- A po za tym nie rozumiem cię. Nic nie zrobiłem. 

- Zrobiłeś i to dużo perełko.- mruknął.- Wrócę tu za godzinę, a ty nie próbuj żadnych sztuczek, bo źle na tym skończysz. Chcę tylko informacji na temat twojego stada mała słodziutka omego. 

Zjebałem i się chyba wjebałem!

🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro