7.Początek koszmaru cz.5
Sky's Pov.
- Więc gdy mnie przytuliłeś zauwarzyłam że Seán zrobił się smutny, poczułam jakbym go zdradziła. - znowu poczułam jak łzy spływają mi po policzku - Kiedy nie mogłam go znaleść poczułam wielką pustkę w sercu
Spuścilam głowę, pozwoliłam łzą przejąć nademną kontrole i zaczęłam szlochać. Poczułam jak ciepłe ręce blondyna otulają mnie w tali i przyciągają bliżej mężczyzny. Gdy przestałam płakać oderwałam się od Pewdsa i usiadłam na poczekalni.
Seán's Pov.
Gdy zobaczyłem jak się przytulają coś we mnie pękło i uświadomiłem sobie że nie mam szans. Nie mogłem wytrzymać, przypominało mi się że nie daleko jest mała kawiarenka, odwrucilem się na pięcie i ruszyłem w tamtą stronę. Gdy tak szłem usłyszałem że ktoś mnie woła, zignorowałem to. Nareszcie jestem na miejscu, wszedłem do środka i od razu do mojego nosa doszedł zapach kawy. Zająłem miejsce i czekałem aż przyjdzie kelnerka, po kilku minutach obok mnie pojawiła się niska dziewczyna z długimi, rudymi wlosami i okularami. Złożyłem zamówienie i czekałem na kawę, gdy dostałem kawę spojżałem na godzinę, samolot Sky przyleci za 20 minut. Chyba za ostro zareagowałem, dobrze że zamówiłem kawę na wynos, wyszłem i poszłem w kierunku moich przyjaciół. Zauwarzyłem tęczową grzywke Sky, od razu przyśpieszyłem, później dostrzegłem . . .
Moja bluza??
Dziewczyna miała na sobie moją ulubioną bluze, zatrzymałem się, byłem tak daleko że ona nie mogła mnie zobaczyć, ale ja widziałem wszystko idealnie. Sky w tej bluzkę wydawała się taka malutka... a gdzie Felix? Nie zauwarzyłem go, chłopak stał za mną
- Po co tu przyszłeś?- zapytał z wyrzutem
Miał bardzo powarzny wyraz twarzy i złość w oczach
- J-ja przyszłem do... - nie dał mi dokończyć
Blondyn chwycił mnie za kołnież koszuli i przybił do ściany, mocno uderzyłem łopatkami o ścianę, cholernie bolało. Felix podniusł mnie trzymając mnie za koszule
- Posłuchaj gnoju, Sky jest dla mnie jak siostra i jak jeszcze raz będzie płakać przez ciebie to nie dożyjesz następnego dnia, rozumiesz?!- Pewds syknął przez zaciśnięte zęby
Nagle poczułem jak uderza mnie z całej siły w brzuch, puścił mnie, a ja upadłem na kolana trzymając się za bolący brzuch.
Sky's Pov.
Felix musiał gdzieś pujść, znalazłam ulubioną bluzę Seán'a, to była też moja ulubiona bluza, Jack tak dobrze w niej wyglądał. Nagle poczułam zapach zielonowłosego wydobywający się z bluzy, założyłam ją, uświadomiłam sobie że bluza jest o wiele za duża na mnie.
Gdy tak sobie siedziałam w tej bluzie usłyszałam coś w stylu uderzenie ciałem o coś twardego, obruciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam jak Felix trzyma Seána za koszulę i podnosi go. Na początku nie zareagowałam, ale gdy zobaczyłam jak blondyn uderza z całej siły zielonowłosego w brzuch zerwałam się z miejsca i pobiegłam w ich stronę, gdy Felix już miał uderzać Seán'a zasłoniłam go. Nagle pięść Szweda zatrzymała się tuż przed moim obojczykiem
- Sky? Co ty tu robisz?- Felix zapytał cofając rękę
- To ja raczej powinnam się ciebie zapytać co ty do cholery odpierdalasz!!- wykrzyczałam
Pewds był zaskoczony moim wybuchem
- Sky ja... - nie pozwoliłam mu dokończyć
Wypłaciłam mu ostrego policzka i klęknełam przy zielonowłosym, który prubował wstać.
- Seán nic ci nie jest?- zapytałam
Przełożyłam jego rękę przez moje ramiona i powoli ruszyłam w stronę siedzisk uwarzając na to żeby nie puścić Jack'a. Posadziłam go na jednym z krzeseł, a sama usiadłam obok.
- N-nie, nic mi n-nie jest - odpowiedział trzymając się za brzuch
- Felix jak mogłeś mu to zrobić?!- podniosłam głos na blondyna
Pewds trzymał się za policzek, pewnie go bolał, ale nie mogłam się powstrzymać
- Przepraszam Sky, poniosło mnie - Pewds nerwowo podrapał się po karku
- Ja też przepraszam, nie powinnambyła cie bić - powiedziałam spuszczając wzrok
Seán'owi się polepszyło, chłopak wstał i podszedł do mnie
- O, Seán już ci lepiej!- podeszłam bliżej
Nagle poczułam jak coś pcha mnie na Jack'a, upadłam na ziemię razem z Irlandczykiem. Zanim się zooriętowałam już leżałam na Seán'ie
- O boże Seán przepraszam - powiedziałam zakłopotana
Próbowałam zejść z Irlandczyka, nagle poczułam jak coś chwyta moje biodra, spojżałam w tamtą stronę i zobaczyłam że ręce Seán'a trzymają moje biodra.
- S-Seán?- czułam jak policzki mnie pieką
Spojżałam na chłopaka, on też był cały czerwony, ale uśmiechał się i patrzał na mnie z takim pożądaniem
- Emm, S-Seán, czy możesz mnie puścić?- zapytałam
- C-co?! T-tak, o-o-oczywiście!- odpowiedział
Zielonowłosy puścił moje biodra, a Felix pomógł nam wstać i nagle dowiedziałam się prawdy, blondyn przyciągnął mnie bliżej
- To ja cie pchnąłem na Seán'a - chłopak wyszeptał mi prosto do ucha
Pewds zachichotał, a ja miałam ochotę go udusić, ale przecież to mój "brat" (nie przyszywany, taki mega, bardzo bliski przyjaciel)
XXX
Więc to drugi dzień maratonu, zostały wam jeszcze 2 dni.
❤❤❤A miłość rozkwita między mną i Seán'em❤❤❤
Nie zdziwcie się że pod rozdziałami będę pisać "ja i Seán" za bardzo go kocham żeby inaczej pisać😍😍
Sky out
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro