Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7.Początek koszmaru cz.5

Sky's Pov.

- Więc gdy mnie przytuliłeś zauwarzyłam że Seán zrobił się smutny, poczułam jakbym go zdradziła. - znowu poczułam jak łzy spływają mi po policzku - Kiedy nie mogłam go znaleść poczułam wielką pustkę w sercu
Spuścilam głowę, pozwoliłam łzą przejąć nademną kontrole i zaczęłam szlochać. Poczułam jak ciepłe ręce blondyna otulają mnie w tali i przyciągają bliżej mężczyzny. Gdy przestałam płakać oderwałam się od Pewdsa i usiadłam na poczekalni.

Seán's Pov.

Gdy zobaczyłem jak się przytulają coś we mnie pękło i uświadomiłem sobie że nie mam szans. Nie mogłem wytrzymać, przypominało mi się że nie daleko jest mała kawiarenka, odwrucilem się na pięcie i ruszyłem w tamtą stronę. Gdy tak szłem usłyszałem że ktoś mnie woła, zignorowałem to. Nareszcie jestem na miejscu, wszedłem do środka i od razu do mojego nosa doszedł zapach kawy. Zająłem miejsce i czekałem aż przyjdzie kelnerka, po kilku minutach obok mnie pojawiła się niska dziewczyna z długimi, rudymi wlosami i okularami. Złożyłem zamówienie i czekałem na kawę, gdy dostałem kawę spojżałem na godzinę, samolot Sky przyleci za 20 minut. Chyba za ostro zareagowałem, dobrze że zamówiłem kawę na wynos, wyszłem i poszłem w kierunku moich przyjaciół. Zauwarzyłem tęczową grzywke Sky, od razu przyśpieszyłem, później dostrzegłem . . .
Moja bluza??
Dziewczyna miała na sobie moją ulubioną bluze, zatrzymałem się, byłem tak daleko że ona nie mogła mnie zobaczyć, ale ja widziałem wszystko idealnie. Sky w tej bluzkę wydawała się taka malutka... a gdzie Felix? Nie zauwarzyłem go, chłopak stał za mną
- Po co tu przyszłeś?- zapytał z wyrzutem
Miał bardzo powarzny wyraz twarzy i złość w oczach
- J-ja przyszłem do... - nie dał mi dokończyć
Blondyn chwycił mnie za kołnież koszuli i przybił do ściany, mocno uderzyłem łopatkami o ścianę, cholernie bolało. Felix podniusł mnie trzymając mnie za koszule
- Posłuchaj gnoju, Sky jest dla mnie jak siostra i jak jeszcze raz będzie płakać przez ciebie to nie dożyjesz następnego dnia, rozumiesz?!- Pewds syknął przez zaciśnięte zęby
Nagle poczułem jak uderza mnie z całej siły w brzuch, puścił mnie, a ja upadłem na kolana trzymając się za bolący brzuch.

Sky's Pov.

Felix musiał gdzieś pujść, znalazłam ulubioną bluzę Seán'a, to była też moja ulubiona bluza, Jack tak dobrze w niej wyglądał. Nagle poczułam zapach zielonowłosego wydobywający się z bluzy, założyłam ją, uświadomiłam sobie że bluza jest o wiele za duża na mnie.
Gdy tak sobie siedziałam w tej bluzie usłyszałam coś w stylu uderzenie ciałem o coś twardego, obruciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam jak Felix trzyma Seána za koszulę i podnosi go. Na początku nie zareagowałam, ale gdy zobaczyłam jak blondyn uderza z całej siły zielonowłosego w brzuch zerwałam się z miejsca i pobiegłam w ich stronę, gdy Felix już miał uderzać Seán'a zasłoniłam go. Nagle pięść Szweda zatrzymała się tuż przed moim obojczykiem
- Sky? Co ty tu robisz?- Felix zapytał cofając rękę
- To ja raczej powinnam się ciebie zapytać co ty do cholery odpierdalasz!!- wykrzyczałam
Pewds był zaskoczony moim wybuchem
- Sky ja... - nie pozwoliłam mu dokończyć
Wypłaciłam mu ostrego policzka i klęknełam przy zielonowłosym, który prubował wstać.
- Seán nic ci nie jest?- zapytałam
Przełożyłam jego rękę przez moje ramiona i powoli ruszyłam w stronę siedzisk uwarzając na to żeby nie puścić Jack'a. Posadziłam go na jednym z krzeseł, a sama usiadłam obok.
- N-nie, nic mi n-nie jest - odpowiedział trzymając się za brzuch
- Felix jak mogłeś mu to zrobić?!- podniosłam głos na blondyna
Pewds trzymał się za policzek, pewnie go bolał, ale nie mogłam się powstrzymać
- Przepraszam Sky, poniosło mnie - Pewds nerwowo podrapał się po karku
- Ja też przepraszam, nie powinnambyła cie bić - powiedziałam spuszczając wzrok
Seán'owi się polepszyło, chłopak wstał i podszedł do mnie
- O, Seán już ci lepiej!- podeszłam bliżej
Nagle poczułam jak coś pcha mnie na Jack'a, upadłam na ziemię razem z Irlandczykiem. Zanim się zooriętowałam już leżałam na Seán'ie
- O boże Seán przepraszam - powiedziałam zakłopotana
Próbowałam zejść z Irlandczyka, nagle poczułam jak coś chwyta moje biodra, spojżałam w tamtą stronę i zobaczyłam że ręce Seán'a trzymają moje biodra.
- S-Seán?- czułam jak policzki mnie pieką
Spojżałam na chłopaka, on też był cały czerwony, ale uśmiechał się i patrzał na mnie z takim pożądaniem
- Emm, S-Seán, czy możesz mnie puścić?- zapytałam
- C-co?! T-tak, o-o-oczywiście!- odpowiedział
Zielonowłosy puścił moje biodra, a Felix pomógł nam wstać i nagle dowiedziałam się prawdy, blondyn przyciągnął mnie bliżej
- To ja cie pchnąłem na Seán'a - chłopak wyszeptał mi prosto do ucha
Pewds zachichotał, a ja miałam ochotę go udusić, ale przecież to mój "brat" (nie przyszywany, taki mega, bardzo bliski przyjaciel)

XXX

Więc to drugi dzień maratonu, zostały wam jeszcze 2 dni.
❤❤❤A miłość rozkwita między mną i Seán'em❤❤❤
Nie zdziwcie się że pod rozdziałami będę pisać "ja i Seán" za bardzo go kocham żeby inaczej pisać😍😍

Sky out

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro