Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4.Początek koszmaru cz.2

Seán's Pov.

Obudziłem się i uświadomiłem sobie że to wszystko to był tylko sen. Zauwarzyłem że Sky jeszcze nie spała. Po chwili patrzenia na nią złapałem ją za nadgarstek, bo aktualnie chciała się położyć na fotelu, który stał bardzo blisko sofy. Wzdrygneła się, nagle spojżała na mnie przerażona i odetchneła z ulgą.
- Skyyy... miałem zły sen... czy możesz, no wiesz... spać dzisiaj ze mną??- zapytałem się jej z piekącymi policzkami
Pewnie się wystraszyła

- Co? Zachowujesz się jak dziecko - powiedziała patrząc na mnie
- No proszeee Skyyy, boje się - dalej trzymałem jej rękę
Nagle poczułem że coś spływa mi po policzkach, ale nie przejmowałem się tym. Najwyraźniej Sky to zauważyła, bo jej wzrok z kpiącego zmienił się na opiekuńczy. Usiadła obok mnie i wytarła moje łzy, łagodnie uśmiechając się do mnie
- No dobra, ale nie płacz już - powiedziała spokojnie
Puściłem jej dłoń, a ona położyła się obok mnie i przykryła mnie kocem. Usłyszałem jakiś szept, prawdopodobnie w mojej głowie, wystraszyłem się. Przytuliłem ją i schowałem głowę w zagłębieniu jej szyi, nareszcie znowu mogłem poczuć to ciepło. Sky też mnie przytuliła, a ja poczułem się bezpieczniej, wsłuchiwałem się w jej spokojne bicie serca i zasnołem.

Time skip
Rano 7.00

Sky's Pov.

Obudziły mnie promyki porannego słońca, chciałam wstać, ale przypomniałem sobie że Seán mnie trzyma. Zerknełam na zielonowłosego, on jest taki słodki i uroczy jak śpi.
- Seán... Seán'ie... kochaniutki... - WAIT, ŻE KURWA CO?!?! SKY TY IDIOTO, CO TY WŁAŚNIE POWIEDZIAŁAŚ?!
- Mhm - niebieskooki tylko słodko mruknoł i bardziej się wtulił w moje ciało
Próbowałam wstać ale na marne, Jack przytulał mnie tak mocno że nie mogłam się ruszać.
I nagle Seán chyba już sobie przypomniał to co powiedziałam kilka sekund temu
- Czekaj co? Kochaniutki?- w oczach Seán'a pojawiły się iskierki szczęścia
- Eeee... to znaczy... - Ugh że akurat musiałam to powiedzieć - byłam zaspana i nie wiedziałam co mówie
Jakoś się wytłumaczyłam, ale gdy spojżałam na niebieskookiego, wyglądał na... zawiedzionego?

Seán's Pov.

Zdziwiłem się że nazwała mnie "kochaniutki"
- Czekaj co? Kochaniutki?- może ona jednak coś czuje do mnie
- Eeee... to znaczy...byłam zaspana i nie wiedziałam co mówie - odpowiedziała
Czyli jednak się myliłem, ugh mogłem nie robić sobie nadziei. Czułem jak łzy napływają mi do oczu, wiec szybko wstałem i poszłem do łazięki w której się zamknołem. Dopiero wtedy gdy byłem sam pozwoliłem łza swobodnie spływać po moich policzkach. Po wypłakaniu się stanołem przed lustrem żeby się ogarnąć, przejżałem się i nagle przestraszyłem się. Zobaczyłem jego
- Hyhyhyhyhy, hejjj Seá'niii, jak się czujesz hyhyhyhyhy - przyglądał mi się i nagle zauważył że spływa mi coś po policzku
- Hyhyhyhyhy wiedziałem że tak będzie - powiedział zakładając rękę na rękę i patrząc na mnie współczującym wzrokiem
- O co ci chodzi?- zapytałem ocierając łzę
- To ty jeszcze się nie zoriętowałeś?- popatrzał na mnie zdziwionym wzrokiem
- Co?- zapytałem
- Mój biedny Jackaboy... przecież Sky to robi z litości - powiedział z szyderczym uśmiechem na twarzy
- Co?- na początku nie wiedziałem o co mu chodzi, ale po chwili już wiedziałem i łzy znowu zaczęły spływać mi po twarzy - Nie... TO NIE PRAWDA!
Wypychałem wszystkie negatywne myśli, czy to prawda, czy Sky naprawdę robiła to wszystko z litości? Bo nie chciała mnie zranić? To nie prawda, nie wierzę mu, on kłamie.
- No niestety - powiedział wzruszając ramionami
- A czemu miałbym ci wierzyć, przecież jesteś moją złą stroną!?- zapytałem podniesionym głosem
- Czemu? Hihihihi! Bo chcę żebyś cierpiał tyko przeze mnie - ta odpowiedź była mi zbędna, naprawdę zbędna, Anti zniknął
Złapałem się za głowę i opadłem na podłogę, załamałem sie . . . nagle mój telefon zawibrował
- To... Signe?- wyszeptałem


XXX

Więc musicie czekać na kolejną część, znowu się trochę za bardzo rozpisałam 😅

Sky out

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro