3.Początek koszmaru cz.1
Sky's Pov.
Impreza dobiega końca, wszyscy rozeszli się do swoich domów, a my musimy posprzątać. Po sprzątaniu popatrzałam na zegarek
- O w dupe - szepnełam - chłopaki jest 3.00 nad ranem
Krzyknełam żeby wszyscy mnie usłyszeli
- WHAT!?!?- Felix wydarł się z końca domu niedowierzając - JAK TO 3.00 NAD RANEM?!?!
Blondyn przybiegł do salonu z miną jakby zobaczył ducha
- No to trzeba już jechać - stwierdził nachlany w trzy dupy Seán
- Gdzie jechać? Jakie jechać?- zapytał narąbany Mark ( tak tylko ja i Pewds mało wypiliśmy )
- Mark ma racje, jest za późno żeby jechać do hoteli, a ty nie pojedziesz - powiedziałam spoglądając na pijanego Irlandczyka opadającego na kanapę
- Co?! Że ja nie pojade? a niby czemu?- zapytał przypatrując mi się
- Bo jesteś najebany!- przez przypadek krzyknełam na niego ( wybaczcie za przekleństwo '^^ )
Po posprzątani całego chlewu po imprezie
4.00
Byłam wykończona, powieki zamykały mi się same. Seán, Mark i Felix zasneli, czyli tylko ja nie śpie. Już miałam się kłaść na fotel, ale ktoś chwycił mnie za nadgarstek, myślałam że zejde na zawał, całe szczęście że się nie wydarłam
- Skyyy... miałem zły sen... czy możesz, no wiesz... spać dzisiaj ze mną??- myślałam że go tam za morduje
Wystraszył mnie, ale zobaczyłam te jego zaspaną twarzyczke i szklące się oczka, no nie jak ja mogę się na niego gniewać!?!?
- Co? Zachowujesz się jak dziecko - powiedziałam
- No proszeee Skyyy, boje się - dalej trzymał moją rękę
Nagle zauwarzyłam że łzy spływają po jego policzkach, usiadłam obok niego i wytarłam łzy z jego twarzy, oczywiście cała czerwona
- No dobra, ale nie płacz już - uległam mu
Na jego twarz wkradł się lekki uśmiech, położyłam się obok niego i nagle Jack zrobił coś nie przewidywalnego. Wtulił się we mnie i schował głowę w zagłębienie mojej szyi, oddałam uścisk i pocałowałam go w czoło. Znowu poczułam to ciepło i jego zapach, było mi tak ciepło i wygodnie że momentalnie zasnęłam.
Seán's Pov.
Wypiłem za dużo i urwał mi się film, jebany Irlandzki nawyk.
Sen Seán'a
Szłem pustą i ciemną drogą w nocy, nagle poczułem się obserwowany i zauwarzylem jakąś osobę stojącą w świetle latarni. Podeszłem bliżej i uświadomiłem sobie że ta osoba wygląda jak . . . jak ja. Teraz mogłem go rozpoznać, to był Anti.
Zanim się obejrzałem Anti już stał za mną, obruciłem się a on chwycił mnie swoimi szponami za szyje i zaczął podduszać
- HA HA HA HA... Heeejjj Jackiee - powiedział zgliczowanym głosem
- Hng cz-czego ch-ch-chcesz?- trudno było mi powiedzieć cokolwiek
- HY HY HY HY, nie przemęczaj się, jesteś mi potrzebny HY HY - w jego oczach mogłem zobaczyć ciemność
- Ah d-do czego?- jękłem z bólu
On tylko na mnie spojrzał i zaczął się śmiać
- HA HA HA HA HA HA, potrzebuje cie do tego - powiedział i przejechał szponami po mojej ręce wykonując na niej głębokie rany na całej długości
- AAAAAAAAAAAA!!!- cholernie mnie bolało
Widziałem jak krew skapywała mi z dłoni i lądowała na chodniku
- HAHAHAHAHAHAHA i jak się czujesz?- zwolnił uścisk na moim gardle i pozwolił mi opaść na ziemie
Rany były głędokie i sprawiały mi ogromny ból, ale przecież to tylko sen
- Ty pierdolony psycholu!- powiedziałem przez zęby
Nagle Anti chwycił mnie za włosy i przeciął moje gardło, widziałem jak krew trysła i się obudziłem.
XXX
Ale się rozpisałam
I znowu rozdział podzielony na części hi hi ^•^
A rozdzialik troszkę straszny, ale mi się podoba
Mam nadzieje że się spodoba i polubicie moją książkę he he
A btw wybaczcie za przekleństwa jakby wam przeszkadzały to piszczie, ale myślę że one tylko ozdabiają rozdziały
Sky out
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro