Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

Oczami Claire

Był słoneczny poranek. Wstałam i odrazu puściłam telewizor. Trafiłam na amerykański kanał, w którym mówili o zespole BTR. Podkreślali, że są w trakcie nagrywania swojego dema, planują nową europejską trasę koncertową. Nie skupiłam się dokładnie nad ich wywiadem.

Przełączyłam na lokalne wiadomości.

Postanowiłam, że coś posprzątam. Pokój był zabałaganiony. Pod łóżkiem walały się tony husteczek. Ubrania leżały swobodnie na fotelach. Zaczęłam wszystko ogarnąć. 

Podczas tych czynności, zadzwonił telefon. Spojrzałam na mój. Nikt nie dzwonił. Skąś dobiegał dźwięk i to w tym pokoju. Próbowałam namierzysz jego źródło. Pod stertami moich ubrań był telefon. Ktoś z znajomych dzwonił.

- Halo? - postanowiłam odebrać.

- Halo? Czy mówię z Panną Claire? - spytał znajomy mi głos.

- Tak, ale nie chce żadnych nowych ofert.  - Odparłam. Myślałam że dzwonią z kablówki lub innego punktu sprzedaży.

- Nie dzwonię po to aby coś zaoferować - odpowiedział - Jestem znajomym Jamesa.

Powoli skojarzyłam z kim mam przyjemność rozmawiać.

- Czy rozmawiam z Kendallem?

- Oczywiście-odparł z uśmiechem - Czyżby rusherka nam się trafiła? - spytał śmiejąc się.

- Nie, ale wasza popularność bije wszystkich - odparłam krótko. Nie miałam ochoty rozmawiać.

-  W porządku. Dzwonię, gdyż mój kolega zapomniał telefonu, który trzymasz w ręku. Mam wielką prośbę do Ciebie. Czy mogłabyś go przynieść do hotelu wielogwiazdkowego w Krakowie?

- Dobra.. Tylko wiesz, że mi trochę to zajmie. Nie po drodze mi do Polski - podkreśliłam.

- Przepraszam, nie wiedziałem, ale mimo tego czy jesteś w stanie dostarczyć?

- Dobrze, nie ma sprawy. - odpowiedziałam

- To super. Będę czekać. Pa! - szybko rozłączył się zanim miałam wypowiedzieć cokolwiek.

Odłożyłam telefon na stolik.

- No to czeka mnie podróż. - pomyślałam.

Zarezerwowałam bilet na popołudnie. Spakowałam potrzebne rzeczy. Wylokowałam się z apartamentu. 

Pojechałam metrem na stacje Aéroport Charles de Gaulle. Udałam się na lotnisko. Po odprawie usiadłam z bagażem na miejscu w samolocie. Cały lot przespałam.

Obudziłam się gdy podchodzono do lądowania. Biorąc bagaż spojrzałam na lotnisko. 

- Witaj Kraków, witaj Balice - odparłam sama do siebie. Dostałam sms-a z adresem hotelu. Wiedziałam, że muszę się tam dostać tramwajem. Wsiadłam 4-ką na pobliskim przystanku. Przy dworcu wysiadłam. 

Dotarłam pod wskazany adres. Stałam przed żółtym hotelem. Weszłam do środka. Spytałam recepcjonistki o numer lokalu i od razu dostałam odpowiedź. Wdrapałam się na 3-ie piętro. Stałam przed ich pokojem. Zapukałam kilka razy, ale nikogo nie było. 

Zrezygnowana, że tu przyjechałam, wróciłam do centrum. Szłam przed siebie. Nie zauważyłam, że dotarłam nad lokalny staw. Nie wiedziałam gdzie jestem. 

Nagle ktoś zasłonił mi usta i oczy. Szybko związano mnie. Dwie silne osoby niosły mnie za nogi i za ręce. Wsadzili mnie do samochodu. Ktoś delikatnie zapiął mi pas. Byłam przerażona. Nie wiedziałam co dalej ze mną będzie. Ze zmęczenia udało mi się usnąć. 

Po wybudzeniu zobaczyłam, że leżę na łące, a wokół mnie pełno drzew. Byłam w białej sukience od Jamesa.

Teraz sobie uświadomiłam gdzie jestem. Krakowskie błonia. 

Od ostatniego razu bardzo się zmieniły. Posadzono wiele drzew. Było bardziej zielono niż kiedykolwiek. 

Odwróciłam się i zobaczyłam z daleka eleganckiego bruneta. Podchodził do mnie śpiewając piosenkę Cover Girl. Z kolejnego drzewa zaczął się wyłaniać członek zespołu. Dołączyła w pewnym momencie do nich orkiestra. Wyglądało to magicznie. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Patrzyłam na jego oczy. Były całe w blasku słońca. Przyglądałam się jemu przez całą piosenkę. Na samym końcu piosenki dodał przez mikrofon. 

W ogóle skąd się tu znalazł?

- You never be alone, and together and forever*.  - Powiedział kojącym głosem. 

Muzyka ucichła, leciała lekko w tle. Spojrzałam na niego prosto w oczy. Łzy cisnęły mi się do oczu. Byłam bardzo wzruszona co przed chwilą dla mnie zrobił.

- Ślicznie dziś wyglądasz ma chérie - szepnął zostawiając na ustach namiętny lecz delikatny pocałunek. Ja stałam w osłupieniu pełna radości. Coś mi mówiło, żeby uciec, ale serce zostawało przy tej chwili. Przytuliłam się do niego i zaczęłam płakać. 

Całe moje emocje które dusiłam przez ten czas w Paryżu ujrzały światło dzienne. Gdy byłam samotna, bardzo cierpiałam, że nie mam przy sobie ukochanej, zabawnej i troskliwej osóbki.

- Cii..nie płacz słońce - próbował mnie uspokoić głaszcząc delikatnie po włosach.

Oczami Jamesa

Zdziwiłem się zachowaniem Claire. Płakała bez przerwy. Może ktoś ją skrzywdził w Paryżu albo ja coś źle robię. Sam nie wiem. Claire jest dla mnie wszystkim i nie chcę jej stracić. Jest dla mnie jak delikatny kwiat pośród sztormowej burzy. Chcę ją chronić przed złem tego świata.

Pocieszałem ją z całych sił. Zawsze byłem zły lub wkurzony jak kobieta płakała przez kogoś. Na pewno coś zrobiłem źle. Nie powinienem jej tak zostawiać samej w Paryżu. Claire gdy się uspokoiła, powiedziała ciche przepraszam James.

- Za co mnie przepraszasz? - spytałem spoglądając jej w oczy.

- Za wszystko, za to, że byłam niemiła na początku i za to, co się działo ostatnio - zdziwiłem się. Nie rozumiałem co miała na myśli.

- Nie masz skarbie za co przepraszać.

- Ja też na samym początku byłem inny. - mówiąc to od razu pojawił się uśmiech. 

Pamiętał jak tutaj po raz pierwszy przylecieli do Polski. Jak poznał tą malutką istotkę która teraz przed nim stoi. 

- Nie rozumiem jedno. Co się stało ostatnio, że mnie przepraszasz? - kontynuował.

- Byłam wkurzona, że wyjechałeś. Czułam się nieważna - odparła ze smutkiem.

- Claire..- odparłem przytulając się do niej. - Dla mnie zawsze będziesz najważniejsza. Wiesz dlaczego? Bo ja Ciebie kocham. Kiedy Ciebie zauważyłem, myślałem, że to tylko zauroczenie. Później zdałem sobie sprawę, że ty jesteś tą jedyną kochaną agentką z którą chce być. Doświadczać z Tobą nowych przygód codziennie to dla mnie będzie istna przyjemność. -odparłem posyłając mojej ukochanej szeroki uśmiech. 

Odwzajemniła go niewinnie.

- Claire? Czy chciałabyś być moją muzą, inspiracją? Moją girl?

-James... - wetknęła lekko, ale kontynuowała - Wcześniej uważałam Cię za kogoś spod ciemnej gwiazdy. Gdy Ciebie lepiej poznałam, zdałam sobie sprawy, że myliłam się. Zobaczyłam, że jesteś wyjątkowy jako agent i chłopak, którego kocham. Spędzone chwile z Tobą są niesamowite i zapadają mi w pamięć gdy tylko o nich wspominam. Tak James. Zostanę twoją dziewczyną. - odparła radośnie.

Z radości zakręciłem ją wokół własnej osi.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę! - patrzyłem na nią. Na moją księżniczkę.

Oczami Claire

- Ja również. - posłałam serdeczny uśmiech. Choćmy... Eee... James? Gdzie są moje bagaże? -spytałam gdy mój rozum przeanalizował sytuację.

- Są w aucie. -odpowiedział- Choć za mną madame.-odparł podając mi rękę. 

Chwyciłam się niej i podążaliśmy w stronę zachodzącego słońca. Dojechaliśmy do hotelu autem. Okazało się, że pokój chłopaków był pięcio-osobowy. Łóżko przy samym oknie czekało na mnie.

 Po wszystkich czynnościach, położyłam się. Rozmyślałam o tym co dzisiaj mi się wydarzyło. Byłam bardzo szczęśliwa. I pomyśleć, że życie tak mi zmieniło ścieżkę. 

Teraz nie wiem co mi szykuje jutro, ale jedno wiem. James stoi u mego boku. Dla mnie on jest moim światem. Z taką myślą usnęłam.


-----------------------------------------------------
Witam wszystkich czytelników!
Czekam na wasze komentarze na temat waszych refleksji :) Cieszycie się, że James i Klara są parą?
Ps. Pewny cytat oznaczony gwiazdką pochodzi z piosenki Muse-aftermach

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro