Rozdział 3
~Oczami Klary~
Otworzyłam oczy. Nie wiedziałam gdzie jestem. Próbowałam poruszać ramionami, ale nie mogłam się wyswobodzić. Widocznie byłam związana. Gdy światło się zapaliło, ujrzałam, że znajduje się w jakimś pomieszczeniu. Po dużej ilości ubrań stwierdziłam, że to garderoba. Gdy zauważyłam kto wszedł i mnie więził aż serce zaczęło mi szybciej bić.
-James co ty wyprawiasz?- krzyknęłam zła
-Czekaj, ja Ci zaraz wszystko wyjaśnię- już miał coś powiedzieć, ale usłyszał czyiś głos.
-Stary, co ty tam robisz tak długo?
-Zaraz przyjdę- odparł- czekaj chwile
Wyszedł porozmawiać, a ja tu siedzę związana. Prawdę mówiąc inaczej sobie wyobrażałam życie. Po chwili przyszedł ktoś inny. Odwiązał mnie. Ja szybko wstałam i kierowałam się w stronę wyjścia.
-Poczekaj chwileczkę- odparł blondyn- James chce Ci coś wyjaśnić.
-Przekaż mu, że nie potrzebuje żadnych wyjaśnień- odparłam i wyszłam z pomieszczenia. Wzięłam moją torebkę i opuściłam dom. Był środek nocy a ja nie wiedziałam jak dotrzeć do domu.
-Klara- usłyszałam znajomy głos biegnący w moją stronę. Nie zatrzymałam się i szłam przed siebie- zaczekaj, mam Ci coś ważnego do powiedzenia-krzyknął. Zatrzymałam się.
-A niby co takiego? To, że mnie porwałeś dla frajdy?- ruszyłam dalej. Nagle spostrzegłam taksówkę. Pomachałam i wsiadłam podając adres. Brunet zatrzymał się i patrzył w stronę odjeżdżającego pojazdu. Podczas przejażdżki myślałam o tym co się wydarzyło. Nie potrafiłam zrozumieć sens tych wydarzeń. Jaki był cel? O co chodzi? Co on ode mnie chce?- te pytania chodziły mi po głowie. Spostrzegłam, że dojechałam do domu. Zapłaciłam i wysiadłam. Gdy weszłam do środka, nikogo nie było. Mama pewnie spała a ojczyma nie było jeszcze. Poszłam na górę od razu się odświeżyć. Z łazienki udałam się do pokoju. Położyłam się na łóżku i momentalnie usnęłam.
~Następnego dnia~
Nastał piękny poranek. Szybko się zebrałam i udałam się do szkoły. Na korytarzu każdy kto mnie widział, szeptał do swojego towarzysza. Nie pojmowałam o co tu chodzi dopóki nie usłyszałam wieści od moich przyjaciółek.
-Jak to dziewczyna? Jamesa?- błagam was dziewczyny. Powiedźcie, że to żart- odparłam ze śmiechem. Jednak ich mina nie wskazywała na powód do śmiechu.
-Klara, poważnie. Każdy brukowiec o tym wspomina. To hit dnia a nawet tygodnia. Z resztą sama przeczytaj- odparła Monia. Wzięłam od niej telefon i zaczęłam zagłębiać w te paplaniny. Z każdym zdaniem oczy robiły mi się coraz większe.
-Nie wiedziałam- odparłam oddając telefon właścicielce- nie wiedziałam, że mam do czynienia z piosenkarzem i to tak sławnego zespołu.
-Ależ się wkręciłaś- odparła Ania. Za murami szkoły paparazzi już byli gotowi na wywiad. Stwierdziłam, że to potrwa parę dni i wszyscy o tym zapomną. Czas mijał a hit tygodnia wciąż pozostawał aktualny. Coraz więcej dziennikarzy znajdowała się przed domem i nie tylko. James codziennie próbował się ze mną skontaktować, ale nie miałam ochoty rozmawiać. Śledzili mnie na każdym kroku. Nie dałam rady tego znieść.
-Czy tak wygląda sława?- pomyślałam. Po powrocie ze szkoły oznajmiłam, że wyjeżdżam. Tak będzie najlepiej dla wszystkich. Moi rodzice też byli atakowani przez dziennikarzy z różnorodnych gazet. Dzień przed wyjazdem spotkałam się z ludźmi, z którymi organizowałam zajęcia. Poprosiłam aby ktoś zastąpił mnie w roli prowadzącego. Uczestnicy na samą wieść byli zszokowani i smutni. Wyznaczyli prowadzącego. Przekazałam jej potrzebne informacje. Pożegnałam się z nimi życząc jak najlepszego sukcesu. Wiedziałam bowiem, że za parę godzin zmieni się moje życie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro