Chyba najlepiej zrobię, jeśli ucieknę w Himalaje.
Zacznę od samiutkiego początku.
To znaczy, nie od tego momentu, w którym powiedziałam pierwsze słowo, nie od chwili, w której pierwszy raz się całowałam i nawet nie od dnia, w którym poznałam Hemmingsa.
Chociaż teoretycznie przecież mogłabym rozpocząć tą historię słowami: "Pierwszego dnia szkoły, w nowym liceum, ja, zagubiona pierwszoroczniaczka, zobaczyłam w tłumie chłopców wysokiego blondyna, ubranego na czarno, z czapką na głowie i podświadomie wiedziałam, że jego imię oznacza kłopoty.", ale przecież tak wcale nie było, a poza tym to brzmi jak początek typowego fanfiction o One Direction, gdzie Harry jest nauczycielem, Liam to zły chłopiec ze smutną przeszłością, Louis sprzedaje dragi, a Niall... to Niall.
To jak poznałam Luke'a tak naprawdę nie ma znaczenia.
Zamieniałam z nim kilka słów od czasu do czasu i głównie na tym opierała się nasza znajomość. Nie było między nami nienawiści, ale też nigdy nie pałaliśmy do siebie sympatią.
Chodźmy do innych klas, on jest o rok starszy i nie mamy wspólnych tematów.
Albo nie mieliśmy.
Luke podchodzi do życia z dystansem, a mówiąc prościej, nie obchodzi go nawet połowa spraw.
Wszystkiego chce w życiu spróbować i rzadko bywa poważny.
Ja, mimo że też nie biorę wielu rzeczy do serca, traktuję świat bardzo serio. Staram się, pracuję na siebie i swoją przyszłość.
Nawet jeśli lubię zarywać nocę, oglądając seriale, siedząc na twitterze, czytając fanfiction... wiem, że mam też obowiązki i przestrzegam ustalonych zasad.
I już odbiegam od tematu.
A miałam zacząć od początku...
Początkiem nie jest nawet dzień, w którym mnie i mamę zostawił ojciec.
Początkiem jest dzień, w którym Luke Hemmings staje w moich drzwiach, ciągnie za sobą walizkę i, cholera, uśmiecha się do mnie.
Zabawny fakt: Mam słabość do blondynów o niebieskich oczach.
- Cześć Veronica.
- Cześć Luke.
Nie przepadam za nim, zwyczajnie nie jestem przekonana co do niego.
Wiem, że zmieni wiele w moim życiu.
Przede wszystkim wykopie moją prywatność za drzwi.
Będziemy mieszkać w jednym domu.
Z jedną łazienką.
Z jedną kuchnią.
Z jednym telewizorem.
Osiemnastolatek z dwójką kumpli.
I aspołeczna przewodnicząca szkoły z jedną przyjaciółką i kotem.
A do tego wyluzowany Pan Hemmings, moja kochana sztywniara, Suzan i może jeszcze braciszek Calum wpadnie w odwiedziny...
Chyba najlepiej zrobię, jeśli ucieknę w Himalaje.
☆☆☆
Cześć Wam 😇
To fanfiction dosłownie mi się przyśniło 😂
Zignorujcie jej imię, tu wcale nie chodzi o mnie 😂 (Po prostu Lunica to fajne friendshipname 🙈)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro