Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9 |Nie ma więcej|

Amanda

–Co ty robisz? – krzyczę gdy wybiegam za nim.

– Masz dziwne pojęcia, nie bycia dziwką, Amanda – jeszcze jakby mu to robiło różnice.

– Nic nie zrobiłam, bo przyjechałam tu dla ciebie!

– Zachowaj takie wyznania dla kogoś kogo będą obchodzić – warczy do mnie.

– Wyszedłeś, bo nie czułeś się jedyny – mogłam chyba lepiej ubrać to w słowa.

– Mogę mieć każda laskę i ty o tym wiesz – w końcu się do mnie obraca i patrzy na mnie wściekłym wzrokiem.

– Więc dlaczego się wkurzyłeś, co? – na moje usta ciśnie się uśmiech.

– Nie lubię gdy ktoś dotyka tego, co moje – uśmiecham się, a on karci mnie wzrokiem – Jesteś – przysuwam się do niego – kurwa – moje usta opadają na jego, a po chwili jestem dociśnięta do ściany w gównianym hotelu.

– Nie chce, żeby ktokolwiek inny mnie dotykał – myśle, że on lubi to słyszeć, lubi czuć się w sposób, który sprawia, że ja się czuje. On dostaje dużo rzeczy, o których nie mam pojęcia, ale zdecydowanie on nigdy nie jest tym jedynym.

Dociska mnie do ściany, która może nie jest najbardziej na widoku, ale wystarczy, że otworzą się, któreś z trzech drzwi i.. Ale chyba tutaj właśnie o to chodzi, o możliwość bycia przyłapanym przez świat. Po chwili jego ręka jest już w moich spodniach dresowych, a ja sapie w jego rozchylone usta. Jego palec wchodzi we mnie, a ja zdecydowanie chce więcej. Po to tutaj jestem, ale to jest to czego chce.

Sięgam do jego paska i pośpiesznie go rozpinam. Z przyzwyczajenia sięgam do jego tylnej kieszeni, on nawet nie kłopocze się z chowaniem tego do portfela. Opuszczam jego spodnie na tyle, żeby wyjąć z bokserek jego erekcje. Luke patrzy mi w oczy i pośpiesza, jeszcze bardziej pobudzając. Drżącymi palcami zaczynam nakładać na niego prezerwatywę, Luke cały czas palcami drażni moje wnętrze, ale w końcu udaje mi się. Moje spodnie są spuszczone do tak jak jego, a potem unosi mnie, owija wokół siebie i jednym szybkim pchnięciem jest we mnie. Zaplatam ręce wokół jego szyi, moje plecy są mocniej dociśnięte do ściany, a jego pchnięcia są intensywne. Zarostem ociera się o mój policzek, a mój przyśpieszony oddech, drażni jego ucho.

Mocno, szybko, mocno szybko.

– Mocniej – wbijam paznokcie w jego tyłek, a on wchodzi we mnie cały, po to, żeby wyjść niemal do końca. Nie jestem w stanie powstrzymać krzyku, kompletnie zapominając o miejscu gdzie jesteśmy.

– Co tu się kurwa dzieje? – nasze głowy obracają się w kierunku głosu. On cały czas we mnie, ja cały czas zdyszana – Jak mogliście nie dotrzeć nawet do pokoju? – Luke zakręca biodrami, cholera – Wynocha stąd!

Luke unosi mnie i zmieniamy ścianę.

– Luke – mój głos jest cichutki – nie powinniśmy.. – on zamiast przerwać mocno mnie całuje.

– Zaczęliśmy to i skończymy – patrzę na niego, czuje piekące mnie policzki, gdy on znowu się we mnie wbija.

– Luke – nie czuje już tego.

– Amanda – mówi ostrzegawczo.

Jedno słowo.

Moje imię.

I to miejsce nie ma już znaczenia.

– Czy to był do chuja jasny przekaz? – marszczę brwi nie rozumiejąc, ale on od razu je wygładza. To on nie cierpi gdy tak robię.

– Co? – myśle, że moje policzki dalej są czerwone.

– Nie pieprzysz innych, rozumiesz? – tylko kiwam głową, gdy naciągam na siebie spodnie – Masz to powiedzieć.

– Jesteś skończonym kutasem – on się tylko uśmiecha.

– Nie sądzę, żeby to cię powstrzymało – niemal podskakuje, gdy jego dłoń ściska mój tyłek.

– Muszę się przebrać – łapie moją brodę między palce i zmusza do spojrzenia na siebie – Tak, zrozumiałam twój jasny przekaz.

Wracamy do pokoju, wszyscy na nas patrzą, ale nikt nic nie mówi. Ashton patrzy na moją szyje, a mnie nagle tamto miejsce piecze. Zabieram rzeczy, które wzięłam ze sobą na koncert i znikam w łazience.

Oczywiście, kurwa, że zostawił mi ślad. Dotykam go palcem i uśmiecham się, mimo wszystko się uśmiecham.

Jestem z powrotem w pokoju z poprawionym makijażem i świeżym ciuchami. Moje leginsy, w niczym nie przypominają stroju pozostałych dziewczyn. Tak, mam w torbie rzeczy Lexi, które wyglądają tak jak ich, ale coś powstrzymuje mnie przed założeniem ich.

Nie pasujesz tutaj.

Jesteś od tego lepsza.

To wszystko o czym mogę myśleć, póki on nie przysuwa mnie do swojego boku i nie podaje mi piwa.

W końcu zbieramy się na koncert. Właściwie to chłopaki się zbierający, my możemy przyjść później, nawet dopiero po, ale nie jestem tą dziewczyną. Chce czegoś więcej, dlatego idę z nimi.

Siadam w barze, gdy oni zaczynaja rozkładać sprzęt. Bez pytania o dowód dostaje drinka, a potem obracam się w kierunku sceny.

Czterech facetów, którzy są kompletnie inni, ale wszyscy lubią łatwe dziewczyny i chyba kochają muzykę. Są ludźmi, którzy znają swoją wartość i sięgają po to, co daje im życie. Wszystko ułatwia im ich przystojny wygląd, a talent sprawia, że są kimś. Jednak oni traktują to jak nic takiego, owijając się wokół dziewczyn, które chcą tylko ich kutasa i sławy, mimo, że mają więcej do zaoferowania, co słyszę dokładnie teraz podczas próby dźwięku.

Są dobrzy, bardzo dobrzy.

Luke zaczesuje swoje włosy do tylu, a potem jego palce uderzają o struny. Ich muzyka jest przyjemna dla uszu, a nawet ma w sobie to coś.

Wiem wszystko, znam odpowiedź na wiele pytań w mojej głowie, ale nie rozumiem dlaczego pozwalają robić z siebie facetów do łóżka.

****
To nie jest historia i tradycyjnej miłości. To nie jest love story od seksu do miłości.
Ona jest naiwna i ma zaniżoną samoocenę. On nauczył się, że dzięki seksowi ma wszystko, czego potrzebuje w tej chwili.

Oboje mają problemy, na które świat nie zwraca uwagi i wcale nie chodzi o to, że sobie pomogą.

Jedno słowo opisujące tą prace : TOKSYCZNOŚĆ.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro