Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

63 |To już czas|

*Ostatni dziś, serio.

Amanda

Tak bardzo mnie kochał, że aż zapomniał przyjść na moje pływackie zawody w Portland. Nie wiem, co się z nim ostatnio działo, naprawdę tego nie rozumiałam. Skoro byłam już w Portland postanowiłam wstąpić do niego do mieszkania, ale nie zastałam nikogo. Gdy schodziłam na dół, minęłam się z Ashtonem, a raczej on mnie zatrzymał.

─ Co tu robisz? ─ patrzę na niego ze łzami w oczach.

─ Luke miał przyjść na zawody, ale nie przyszedł.. więc pomyślałam, że przyjdę sprawdzić czy coś się nie stało.

─ Nikogo nie ma? ─ pyta Ashton.

─ No ─ w tej chwili żałuję, że tu jestem, ale bardziej żałuję tego, że nie mam z kim podzielić się tym, że znowu wygrałam ─ Wygrałam ─ mówię do Ashtona.

─ Gratulacje! ─ nim zdążę zaprotestować, jestem w jego ramionach i mocno mnie trzyma ─ Trzeba to uczcić! Chyba mamy jakieś wino, ktoś ostatnio jakieś przyniósł..

─ Powinnam wracać..

─ Nie wygłupiaj się, Amanda! Musisz mieć uczczony swój sukces ─ chcę go uczcić i jeśli mam to zrobić z Ashtonem to, to jest naprawdę w porządku, bo bardzo go lubię. Jest moim jedynym przyjacielem z jego przyjaciół i nie traktuje mnie jak kogoś kto uwiódł mu przyjaciela.

Kilka godzin później, gdy po raz kolejny poznałam Ashtona od zupełnie innej strony, drzwi się otwierają. Wpada przez nie Luke z dwiema dziewczynami i Mike'm, który ma ze sobą kolejne trzy dziewczyny.

Tym razem nie zamierzam mu tego odpuścić.

─ Obiecałeś, że przyjdziesz na moje zawody! Obiecałeś! ─ krzyczę gdy tylko go zauważam ─ Co było ważniejsze? Jakieś panienki i Mike? To ja tu jestem twoją dziewczyną! ─ Mike parska śmiechem, ale mnie to nie obchodzi i policzkuję Luke'a ─ Co ty robisz ostatnio?

Ciągnie mnie za rękę i trzaska drzwiami od swojego pokoju.

─ Lepsze pytanie jest, co ty robisz!

─ Wygrałam! Gdybyś chciał wiedzieć! ─ chcę go znowu uderzyć, ale on łapie mnie za rękę, za nim zdążę to zrobić.

─ Nie mówiłaś, że to dzisiaj ─ o nie.

─ Mówiłam! Powtarzałam to codziennie przez telefon, upewniając się, że się pojawisz!

─ Który dzisiaj? ─ pyta.

─ Trzynasty marca, idioto! ─ Luke patrzy na mnie, a potem? Opada przy ścianę.

─ Przepraszam, o cholera przepraszam, Amanda. Zapomniałem.. ja nie wiem jak to się mogło wydarzyć.. kurwa, kurwa ─ ciągnie się za włosy ─ Nie chciałem.. ostatnio wszystko jest trochę szalone.. Jak mogłem kurwa zapomnieć?

─ Nie wiem, kurwa! ─ krzyczę głośno.

─ Wygrałaś, prawda? Nie spieprzyłem ci zawodów? Powiedz, że wygrałaś tak ciężko na to pracowałaś..

─ Wygrałam ─ czy widzę łzę na jego policzku? Dlaczego miałby płakać?

─ Czy będą jeszcze jakieś zawody, żebym mógł cię zobaczyć, Amanda? ─ wygląda na naprawdę skruszonego ─ Kurwa ─ widzę więcej łez ─ Jak mogłem zapomnieć? ─ kucam przy nim.

─ Co się dzieje, Luke? ─ przyciąga mnie do siebie i mocno obejmuje. Wyczuwam zapach, którego nie rozpoznaję ─ Czym pachniesz? ─ patrzy na siebie, a potem na mnie.

─ To koszulka, Mike'a, nie mogłem znaleźć świeżych ─ przytulam go, mimo, że dalej jestem zła.

─ Jestem na ciebie wściekła ─ mówię, gdy on przyciąga mnie bliżej.

─ Zapomniałem, nie zrobiłbym tego specjalnie. Jaki miałaś czas? Wygrałaś z dużą przewagą? Chcesz to uczcić?

─ Uczciłam to już z Ashtonem! ─ krzyczę mu w twarz ─ On tu był!

─ Dobrze, dobrze, zostaniesz?

─ Jest środek tygodnia, Luke..

─ Odwiozę cię rano do domu, ty jesteś ważniejsza niż zajęcia ─ zabiera mnie do łóżka i układa na swojej piersi, pozwalam mu się trzymać, bo też tego potrzebuję.

─ Kocham cię ─ szepcze ─ I gratuluję ─ trąca nosem moją szyję ─ I przepraszam.

─ Chyba potrzebuję kolejnego tatuażu, nie wiem co byś chciał?

─ Hej, myślałem, że ty potrzebujesz ─ całuję go w szyję.

─ Myślałam, że zawsze robimy je razem.

─ No dobrze, coś prostego, ale znaczącego...

─ Wiesz, że niedługo będzie rok jak jesteśmy razem? ─ podnoszę się, żeby spojrzeć w te piękne niebieskie oczy.

─ O kurwa, długo ze mną wytrzymałaś ─ całuję go w szczękę.

─ Jestem na ciebie wściekła ─ on się uśmiecha ─ I na dodatek śmierdzisz, Mike'm.

─ Wszystko wiem.. ─ podnosi mnie z siebie, żeby zrzucić koszulkę ─ Jeszcze trzy miesiące, tak?

─ Luke.. dostałam dzisiaj pełne stypendium na uniwersytecie w Pacyfic City.. Mógłbyś się tam przenieś ze mną.. powiedziałeś..

─ Co kurwa? Miałaś przyjechać tu i mieliśmy znaleźć mieszkanie tutaj.. Mam tutaj przyjaciół i kurwa wszystko! A ty co? Myślisz tylko o sobie..

─ To moja szansa! I to nie ja dzisiaj zapomniałam o jakimś twoim występie! ─ krzyczę głośniej.

─ To są pierdolone trzy godziny drogi stąd! Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę, że w ten sposób będzie nas dzieliło więcej niż teraz?Wytrzymałem rok i mam wytrzymać kolejne nie wiadomo ile? Mam kurwa tego dosyć!

─ Ja też jestem samotna, Luke!

─ Więc dlaczego chcesz to pogłębiać? ─ wstaje i z powrotem zakłada na siebie tamtą koszulkę.

─ Portland jest twoim marzeniem nie moim.. ─ czy to ten moment gdy zrywamy? ─ Kocham cię..

─ Nie używaj tego argumentu teraz!

─ A ty możesz!? ─ krzyczę ─ Zawsze to robisz! Używasz tego argumentu tylko po to, żeby mnie zatrzymać!

─ Proszę bardzo! Nie zatrzymuję cię! Jesteś dokładnie taka jak moja matka! Liczysz się tylko ty! Twoje pierdolone marzenia, twoje cele!

─ Pierdol się! Ja zawsze pamiętam o tobie i o wszystkich! Ty nawet nie możesz pamiętać o swojej dziewczynie! ─ zrzuca coś z pułki.

─ Myślisz, że mi nie jest ciężko? Związek na odległość to jakiś pieprzony żart!

─ Jestem tu częściej niż planowaliśmy!

─ I tak jest do dupy! Jest kurewsko do dupy! A ty chcesz sprawić, że będzie jeszcze gorzej! Płaczę przed tobą jak jakaś cipa, bo nie daję sobie rady w tym gównie bez ciebie, bo muszę udawać, że wszystko dookoła jest super, że moi przyjaciele nie pieprzą dziwek, że nie upijam się, co noc i że nie robię wielu innych rzeczy, bo ciebie tu nie ma! Mam dosyć, mam kurwa dosyć!

─ O czym ty mówisz?

─ Mówię, że jeśli wybierzesz studia w Pacyfic City to z nami koniec ─ i po prostu trzaska drzwiami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro