Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6 |Więcej za mniej|

Amanda

Normalna osoba pomyślałaby o tym,  co robi i jak rani najbliższą rodzine, ale wtedy Lexi po raz kolejny rzuca mi w twarz tym, że zawsze jest ode mnie lepsza. Na każdym możliwym kroku pokazuje mi, że jest z nim. Korytarz, szkoła, samochód. Ostatnio nawet powiedziała, że Luke będzie ją woził do szkoły, dlatego miałam samochód dla siebie, ale ona miała go. To był jak wyścig, ale bez wygranej.

Parkuje właśnie przed szkołą, gdy dostrzegam ich na środku parkingu.

– Masz pierdolony samochód to go kurwa używaj – ona tupie nogą.

– Dlaczego nie możesz mnie wozić?

– Bo to nie jest mi po drodze, Lexi i czasem mam ochotę zrobić coś innego.

– Tak jak pieprzyć te dziwki? – ona wie?

– Już ci powiedziałem, jeśli kurwa zamierzasz stawiać mi warunki albo wydzwaniać do mnie całymi dniami to spierdalaj. Gówno mnie obchodzi, co o tym myślisz.

– Nie, ja... – czyli nie są tacy jakich przedstawia ich moja siostra.

– Czy teraz mogę już iść na zajęcia? Czy masz ochotę jeszcze nadużyć mojej cierpliwości? – dostrzegam dym papierosowy – Widzimy się później, kochanie – Lexi stoi tam po prostu, gdy on od niej odchodzi i wraca do samochodu.

Gdy to Lexi znika z pola widzenia podchodzę do niego.

– Mówiłeś, że idziesz na zajęcia – uśmiecha się do mnie, nienawidzę tego uśmiechu.

– Twoja siostra jest cholernie wkurwiającą laską, czas to skończyć.

– Zdradzasz ją? – to pytanie jest głupie.

– Przypomnieć ci? – opiera mnie o drzwi byle jakiego samochodu – Nie jestem kurwa w humorze, przez wożenie jej do szkoły, muszę wcześniej wstawać.

– Cóż wychodzi na to, że jesteś całkiem uległy – zaciąga się po raz ostatni papierosem i rzuca go o ziemię.

– Zmywamy się stąd? Czy musisz iść na lekcje, dziewczynko? – rozglądam się dookoła.

– Chodź, pojedziemy na naleśniki, a potem wrócimy do snu – uśmiecha się.

– Dlaczego tu kurwa ze mną jesteś? To twoja siostra.

– I niezła suka – on kręci głową z niedowierzaniem.

– Spotyka się ze mną, bo to podwyższa jej pozycje w szkole i pozwala mi robić w łóżku co tylko chce, wiedziałaś? – jestem pewna, że oblewam się rumieńcem.

– Lexi mówi to co chce mówić – kiwa głową.

– Chodź tu – nie protestuje, mimo, że powinnam. Luke kładzie mój plecak na dachu swojego samochodu, a potem zamyka swoje ramiona wokół mojej talii – A teraz mnie pocałuj.

– Całkiem jesteś zabawny – jest w nim coś, co sprawia, że nie tylko chce zranić Lexi, ale jest też coś co mówi mi, że jest zdolny do wszystkiego.

– Widzisz rzeczy, których nie ma.

Po szybkim śniadaniu znajdujemy się u niego w domu.

– Luke – skomle gdy przyciska mnie do drzwi.

– Chyba nie myślałaś, że przyjechaliśmy się przytulać? – jego dłoń wkrada się pod moją koszulkę, dzisiaj naprawdę wyglądam jak dziewczynka. Luke sięga do guzika moich spodni...

– Na litość kurwa boską, zabierz ją do swojego pokoju – wychylam głowę przez ramie Luke'a, a tam stoi mężczyzna, o wiele starszy od mojego kochanka i zdecydowanie wkurzony.

– Dobrze, tato – Luke prowadzi mnie na schody do góry.

– Dzień dobry, panie Hemmings – Luke parska śmiechem.

– Jesteście takimi niewdzięcznymi gówniarzami, którzy nie doceniają chodzenia do szkoły – Luke dalej się śmieje.

– Powtarzasz się, znowu – jego ojciec patrzy na mnie z uśmiechem, jakby dokładnie wiedział, co jego syn zamierza i całkowicie go to nie obchodzi.

Wpadamy do jego pokoju. On znowu przysuwa swoje usta do moich, ale dosłownie na chwile. Potem po prostu zaczyna się rozbierać i patrzy na mnie gdy jest dopiero w samych bokserkach.

– Ostatnio szybciej zrzucałaś z siebie ciuchy – zaplata dłonie za głową i uważnie mnie obserwuje – Rozbierz się do cholery i chodź tu.

Zdejmuje z siebie buty, a potem jeansy i kurtkę. Zostawiam moją prostą koszulkę i mniej beznadziejne majtki, które są po prostu białe i odkrywają trochę tyłka, po czym niepewnie kładę się obok niego.

– A teraz śpij – chyba oszalał, jeśli myśli, że zasnę – Nie patrz tak na mnie, Amanda, jestem kurewsko zmęczony – zastanawiam się, co go tak zmęczyło i nie potrafię wyobrazić sobie nic po za jego seksem z Lexi – Ona też marszczy tak brwi – od razu przestaje to robić, a on dodatkowo wyciąga dłoń i je wygładza, jest to niemal czuły gest.

– Nie jestem do niej podobna.

– Tak, bo Lexi wie czego chce i po prostu po to sięga – coś w mojej głowie każe mi stąd wyjść, ale mój ciężki tyłek lubi jego miękkie łóżko.

– A ty czego chcesz? – to proste pytanie go zaskakuje. Przez chwile wydaje mi się, że czuje się niemal niezręcznie.

– Dobrej zabawy, zero zobowiązań, wszystkiego, co sprawia, że nie muszę myśleć nad konsekwencjami – to zupełnie inaczej niż ja – Lexi wie, że nie dostanie ode mnie kwiatów, ale póki jej koleżanki chcą mieć mnie w swoim łóżku, to ona będzie mnie miała.

– Czy możemy przestać rozmawiać o mojej siostrze?

– A czy nie ona jest powodem dlaczego tu jesteś? – odbija piłeczkę.

– Ona jest powodem dlaczego nie powinno mnie tu być – to wywołuje jego uśmiech.

– Dobra, wystarczy tych gównianych pogaduszek. Twoja siostra to wrzód na dupie, ale pozwala mi robić, co chce.

– W kółko to powtarzasz – ściska mój pośladek.

– Próbuje ci pokazać, że twoje wyrzuty sumienia są do niczego. Ona wie, że pieprze inne – niemal wyskakuje z łóżka, właściwie robię to, a on wybucha śmiechem.

– Muszę iść do szkoły – znowu ta panika w moim głosie.

– Przywiozłem cię tu, a sam zamierzam iść spać, wrócisz pieszo?

Nie zdążam odpowiedzieć, bo on też wstaje i rzuca mnie na łóżko, przygniatając swoim ciałem do materaca.

– Dlaczego ja? – to pytanie jest ryzykowne.

– A dlaczego kurwa nie? – to nie daje odpędzi na nic, a zarazem jest wszystkim, co mówi, żeby stąd uciekać – Na obiedzie byłaś taka zbuntowana, niemal widziałem w tobie ogień, a teraz?

Więc mocno go całuje, sprawiając, że to on wydaje z siebie jęk, przyciągam dłońmi przez jego plecy, z nadzieją, że zostawię ślady.

– To dalej mało, Amanda – znowu na mnie leży – Robisz to ze złych powodów, znajdź ten właściwy.

– Jak kurwa robienie czegoś takiego siostrze może być właściwie? – on tylko się uśmiecha.

– Chociaż już wiesz, co nie jest – gryzie mnie szybko w nos, a potem opada obok mnie – Śpij, potem cię przelecę.

Wybucham zduszonym śmiechem, a on w odpowiedzi zrzuca mnie z łóżka.

– Najgorsze zdanie na świecie – mówię gdy rzucam się na niego.

Zaczynamy przepychać się po łóżku. Szamotając się z resztką naszych ciuchów i jego zbyt dużej ilości poduszek. Gryzę go w ramie, gdy on w odpowiedzi daje mi klapa. Zrzucam go prawie z łóżka, gdy to on ciągnie mnie na dół. Ciągnę go na siebie, a on opada na mnie tak, że to aż boli.

– Cóż to kiedyś może teraz – uśmiecham się szeroko.

– Chyba jestem śpiąca – wspinam się na łóżko, a on za mną.

– Nie wygrasz tej gry, Śpiąca Królewno.

Przyciąga mnie do swojej piersi, a potem jego dłoń drażni brzeg moich majtek, gdy wkłada w nie dłoń, wiem, że przegrałam. Rozszerzam nogi, ułatwiając mu dostęp, a on śmieje się w moją szyje.

– Sen dobrze ci zrobi – pociera mnie kilka razy, w potem po prostu zabiera dłoń.

– Co jest z tobą nie tak?! – warczę na niego.

– Nigdy kurwa nie mów, że nie chcesz, żeby się z tobą pieprzył. Nienawidzę pierdolonego udawania.

– A gdy mówię, że kurewsko cię nienawidzę? – pytam niemal szeptem.

– Wtedy ja odpowiadam, że to mogę znieść, tak długo jak mnie nie kochasz.

Jak wielu dziewczynom wcześniej powiedział to zdanie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro