Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

38 |Oznaczeni|

Amanda

Niektóre rzeczy są fikcją i ja w jednej z nich żyję. Nie zostaliśmy u Mike'a, jakoś żadne z nas nie miało na to ochoty. Wróciliśmy na pieszo do domu i żadnego z nas nie obchodziło, że zostawiliśmy tam samochód. Potem kochaliśmy się w moim łóżku, aż w końcu zamówiliśmy jedzenie na wynos.

Nic z tego, co robiliśmy nie świadczyło o tym, że nasz związek był poważny, jedynie, że jesteśmy szaleni.

─ Jeszcze raz ─ nie wiem ile razy go o to prosiłam.

Leżę na nim z głową przy jego szyi gdy on głaszcze mnie po włosach.

─ Kocham cię ─ uśmiecham się tak, że on nie jest w stanie tego zauważyć ─ Naprawdę ─ wolałabym kojarzyć te słowa z czymś innym, ale miłość jest ślepa ─ Mam pomysł, pojedźmy na kilka dni nad ocean, spakujmy rano rzeczy i jedźmy.

Siadam na nim okrakiem.

─ Naprawdę?

─ Mam trochę kasy z występów, a tobie tata też coś przysłał, nie? Wyjedźmy na kilka dni ─ nie wiem czy uciekamy, ale wydaje mi się, że to on ucieka.

─ Masz jakiś konkretny plan?

─ Kluby, plaża, kluby, plaża, to są jakieś dwie godziny drogi, no dobra może trzy.

─ Tak! ─ podskakuję na nim, a on się do mnie uśmiecha.

─ No to mamy wycieczkę, mała ─ pochylam się do jego ust, żeby go pocałować.

Rano wstałam przed nim, żeby zrobić nam kanapki na drogę i się spakować. Po wczoraj chciałam jak najszybciej opuścić to miejsce i miało mi się to udać.

Luke sprawia, że nie mogę oddychać, ale jest też jedynym, który sprawia, że żyje.

Gdy schodzi do mnie na dół, popędzam go z powrotem na górę. Jedziemy moim samochodem, a jego zostawiamy pod domem Mike'a. Musimy jeszcze podjechać do niego po więcej rzeczy.

– Szybko wejdę i wyjdę. Powiem ojcu, że wrócę za kilka dni.

– Och! A ja muszę napisać do taty, kurde zapomniałam.

Nawet na niego nie patrzę, gdy wysiada z samochodu o idę do domu. Zajmuję się wysłaniem esemesa do taty. Na fotelu kierowcy zauważam jego telefon, a po chwili ekran się rozjaśnia. Kusi mnie i zdecydowanie mnie skusiło.

Mike: Pojebany gnojek z ciebie. Ta, dzięki za samochód, jesteś taki łaskawy. Co w niej jest takiego? Od kiedy seks jest AŻ TAK DOBRY?

To nie jest najnowszy esemes.

Luke: Czy ja ci mówię kogo możesz pieprzyć? Wiesz jaki jestem, lubię mieć cipki na zawołanie.

Mike: Ona cię kurwa zniszczy, zakochasz się

Luke: Od kiedy miłość ma znaczenie?

Mike: Dobra zmieniam zdanie, to ty ją złamiesz

Wiadomości są z dzisiejszego poranka, ostatnia przyszła przed chwilą.

– Jestem, ojciec zasilił nasze konto jeszcze – rzucam mu telefon na kolana i po prostu znowu milknę – Od kiedy to kurwa czytasz moje wiadomości?

– Zrobiłam to jeden raz o trafiłam idealnie – nie chce mówić więcej, nie ma o czym – Po co mi mówisz w coś w co nie wierzysz? Dlaczego? – zaciska dłonie na kierownicy, aż bieleją mu kostki.

– Właśnie dlatego muszę stąd wyjechać, muszę być z dala od nich, ale nie od ciebie – kładzie dłoń na moim udzie – Jestem tu, tak?

– Nic nie rozumiem – ściska moją nogę.

– Po prostu pozwól mi się zabrać nad ocean i pokazać co ma znaczenie – zabiera dłoń z mojego kolana, bierze telefon do ręki i wyłącza go, a potem wrzuca do schowka – Tylko ty i ja.

Obracam się do niego twarzą i dotykam jego policzka.

– Nie chce więcej się bawić jak wczoraj, proszę – kiwa głową – To było straszne, ty byłeś straszny, ja nigdy nie chciałam się dzielić.

– Nigdy więcej cię na coś takiego nie zabiorę – pochyla się do moich ust i lekko mnie całuje – Jedźmy.

Całą drogę rozmawiamy o pierdołach, opowiadając sobie rodzinne historie z wycieczek nad ocean. On co jakiś czas podśpiewuje coś z radia.

– Twój tata nie ma problemu, że pojechałaś ze mną?

– Tata chce cię poznać, a jak następnym razem przyjedzie to wręcz mnie do tego zmusi. Cholera Luke, zużyłeś jego piankę do golenia – Luke tylko śmieje się pod nosem.

– Nie rozumiem dlaczego on pozwala ci ze mną mieszkać.

– To ty mieszkasz ze mną – wbijam paznokieć w jego udo – I tata wyznaje zasadę lekkiego wychowania, ale raczej cię nastraszy.

– Już się boje – czochram mu włosy.

– Powinieneś – ale po prostu się uśmiechamy.

On wie o mnie więcej niż ja o nim.

W końcu dojeżdżamy do Pacyific City, od razu idziemy na plaże. Ubrałam na siebie strój, a on przebiera się w samochodzie.

– Kocham plaże! – biegnę od razu do wody, ale on woli jednak zacząć od leżenia na piasku. Rozkłada sobie ręcznik, gdy ja zaczynam pływać.

Ale wy już doskonale wiecie, że uwielbiam pływać.

Dzień na plaży jest długi. Na zmianę jesteśmy w wodzie albo na piasku. Luke wsmarowuje we mnie bardzo dokładnie krem, sprawiając, że wolałabym być w bardziej ustronnym miejscu, ale odwdzięczam się tym samym.

Gdy robi się ciemno, decydujemy się na spacer po mieście. Luke splata palce z moimi i przyciąga mnie jak najbliżej siebie. Nie rozmawiamy dużo, o wiele więcej się całujemy. Zatrzymujemy się pod jednym neonem, pożerając siebie nawzajem, aż Luke w końcu przestaje.

– Czy to studio tatuażu? – pytam go.

– Mam pomysł – zamiast mi odpowiedzieć, wciąga mnie do środka.

– Co robisz? – szepcze mu do ucha.

– Coś ci udowadniam – podchodzi do lady i po prostu to mówi – Chciałbym zrobić tatuaż.

– Okej, był pan umówiony?

– Nie, ale to nie duży tatuaż – uśmiecha się do kobiety za ladą – Chciałbym datę na przedramieniu.

– Gotówka czy karta?

– Karta.

– Okej – wychodzi zza lady i znika gdzieś.

– Co ty robisz? – ciągnę go za ramię.

– Tatuaż, Amanda – jego uśmiech, a zarazem kpiący ton są dezorientujące.

– Oszalałeś?!

– Nie i zrobię to, bo chce mieć to na skórze – jego uśmiech jest tak szeroki, że nie do końca w ogóle go rozumiem.

Luke idzie robić tatuaż, gdy ja zostaje w poczekalni.

Nie rozumiem dlaczego to robi, po co mu tatuaż na całe życie? Cholera. Czy on oszalał? O czym niby to ma świadczyć?

Przeglądam katalogi z różnymi tatuażami i nagle wiem, że ja też chce tatuaż. Okazuje się, że bardzo łatwo dało się to załatwić.

Godzinę później stajemy przed sobą.

– Co to za data? – dotykam jego przedramienia.

– Dzień gdy cię poznałem – cholera.

– Też coś mam – unoszę nogę tak wysoko jak mogę, ale on szybko siada na krześle i ciągnie mnie za sobą.

– To moje inicjały – jego inicjały pod moją kostką.

– A to nasza data, byłam trochę samolubna – moja twarz jest w jego dłoniach, a potem jego usta na moich.

Luke

Nigdy nie puszczę jej wolno.

– Kurwa, oszalałem – opieram swoje czoło o jej – Oznaczyłaś mnie do końca życia.

– To było głupie – mówi – Co ja zrobiłam?

– Udowodniłaś swoje zawsze.

Pierdol się, ojcze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro