Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

33 |Zapomnij, rusz, przesuń|

*OSTATNI

Amanda

Luke pokazuje swoją przepustkę i wciąga mnie na zaplecze. Nie szukamy miejsca do seksu, a do rozmowy, więc wystarczy jakiś ciemny zaułek. Czekajcie, do seksu też on wystarczy. Gdy już znajdujemy takie miejsce, bardzo szybko mu się wyrywam.

– Czy teraz mi wszystko dlaczego mnie ignorowałeś? – opieram się plecami o ścianę – Nie jesteś tchórzem, ani ofiarą, a ja nie zamierzam za tobą biegać.

– Miałem nadzieje, że tu będziesz – przygląda się mojej koszulce – Że będziesz w tym.

– Odszedłeś, jakbym nic nie znaczyła, Luke. Z iloma dziewczynami spałeś? Co robiłeś?

– Kurwa, ty jesteś taka prawdziwa.

– Staram się – próbuje się uśmiechnąć – Proszę Luke, wytłumacz mi dlaczego.

– Nie wiem co kurwa znaczy kochać i nie wiem dlaczego to powiedziałam. Nie mam pojęcia czym jest miłość i całkowicie jej nie rozumiem – kiwam głową – Mogę kochać twój tyłek, to jak zakręcasz biodrami, gdy chcesz, żeby był przyśpieszył albo gdy się rumienisz, ale nie kocham cię w sposób, kurwa jak to wytłumaczyć? – ściska mój tyłek, całkiem mocno – Cieleśnie tak, nie inaczej, rozumiesz?

– Czyli kochasz seks – teraz to on kiwa głową.

– Męska.. – zasłaniam mu usta ręką.

– Jesteś kimś dużo więcej niż dobrze pieprzącym się fiutem i spróbuj powiedzieć tak jeszcze raz – zaplatam ręce wokół jego szyi – Nie mów czegoś w co nie wierzysz – łatwiej jest gdy jest obok.

Kocha mnie, może to jak wyglądam, może to jak się ruszam, może nie moją duszę, ale to zawsze coś, prawda?

– Dwa pieprzone tygodnie – przysuwam się do niego.

– Pokaż mi jak bardzo tęskniłeś – unosi mnie i oplata wokół siebie – Pokaż jak bardzo kochasz moje ciało – przyciągam jego głowę do swojej – Pokaż mi.

– Tutaj i teraz?

– To od ciebie zależy, ty masz talie kart – daje mu kontrole, bo on jej potrzebuje. Ja go nie zostawię. Kocham każde jego słowo, nawet gdy go nienawidzę. Kocham zbyt wiele rzeczy, które nie są do kochania.

– Później – to mały krok, ale zawsze.

Idę przed nim, ale on przytula się do moich pleców.

– Przepraszam, kurwa – opieram się swobodnie o niego – Nie zdradziłaś mnie, prawda?

– Nie, Luke.

Luke

Ale ja ją tak.

Byłem tak zdezorientowany w tym całym gównie, że zrobiłem to, co wychodzi mi najlepiej – pieprzyłem.

– Chce poznać twoich przyjaciół – nie wiem czy wyrzuty sumienia to jest to, co opisuje to co czuję. Myślę, że to mieszanka złości i rozczarowania na wszystko dookoła.

– Naprawdę? – wzruszam ramionami.

– Co mam lepszego do roboty? – swoją małą dłonią obejmuje moje przedramię, przewieszone przez jej barkiem

– Jak zawsze bezpośredni – śmieję się do jej ucha.

– Chodźmy. Muszę przypomnieć Nico, gdzie jego miejsce.

– On jest dobrym przyjacielem i jest zawsze gdy go potrzebuje.

– Zrozumiałem aluzje – szczypię ją w tyłek.

– Nie rób tego więcej, proszę. Przepraszam za te badania, przepraszam za brak zaufania i za..

– Hej, hej, nie masz za co przepraszać, dobrze, że je zrobiłaś – dała mi do myślenia i sam się zbadałem. Zawsze się zabezpieczam, ale to mi dało do myślenia, nie powstrzymało, ale...

– Powinnam być na ciebie bardziej wściekła, ty zazdrośniku – ma cholerną racje. Obraca głowę w moją stronę – Ale tęskniłam – patrzy na mnie tymi swoimi niesamowitymi oczami, które mówią mi dosłownie wszystko.

– Prałaś to w ogóle? – wiem, że zmieniam temat, gdy podciągam lekko jej koszulkę, moją koszulkę.

– Fuj, w odróżnieniu od ciebie lubię czyste rzeczy – jest w niej spokój, który ja sam też posiadam, ale ona tą lekkość, która aż krzyczy, że jest naiwna.

Gdy zobaczyłem ją z Ashtonem, znowu dostałem pieprzonego szału. Nienawidzę patrzeć na nią z innymi facetami. W szczególności takimi, którzy mogą dać jej gówno, którego ja nie mogę.

Od początku było w niej coś, co sprawiło, że chciałem ją zatrzymać i myśle, że do końca zrobię to za wszelką cenę.

– Jest z nami Adam z drużyny pływackiej. Podoba mu się Christina, a Nico chce podrywać, więc zachowuj się, proszę – nie jest zła, bo się uśmiecha.

Muszę to zrobić, jeszcze tego nie zrobiłem. Gwałtownie obracam ją do siebie, biorę jej twarz w dłonie, a gdy ona zdziwiona chce zapytać co, po prostu ją całuje. Mój język od razu odnajduje zagubiony z nią rytm. Jest tak jakbym ponownie kurwa ratował nasze królestwo. Te głupie porównania nie chcą wyjść mi z głowy. Pocałunek ratujący wszystko.

– Cześć, ludzie – wyciągam do nich rękę – Jak wam się podobał występ? – kurwa, nienawidzę robić tego gówna.

– Pojawiasz się i znikasz! – mówi jej przyjaciółka – Jesteście niesamowici! – opiera głowę o ramię kolesia, który jest za pewne Adamem.

– Napijecie się czegoś? – widzę ich zdziwione miny – Mam trochę darmowych drinków, więc.. – nigdy nie musiałem robić dobrego wrażenia, teraz też nie muszę, więc dlaczego w ogóle się staram?

– Tak – czyli może jednak dogadam się z Nico.

Zostawiam Amandę z jej przyjaciółką, a sam ode z Nico do baru.

– Nie zasługujesz na nią – mówi szczerze – Kurwa, nie rozumiem czemu ona nie widzi, że któregoś razu wyrwiesz jej serce z piersi, a ona się nie pozbiera. Nie lubię cię, nigdy nie będę.

– Czyli chociaż w czymś się zgadzamy – mówię kpiąco.

– Łatwo jest sprawić, że Amanda czuje się wartościowa. Ona jest tak strasznie zakompleksiona, że ty najbardziej rozchwytywany chłopak sprawiasz, że ona czuje się wyjątkowa.

– Po co mi to mówisz?

– Bo ona zasługuje na prawdziwą miłość – powiedziała im kurwa? – A ty nie jesteś zdolny do poświęceń.

– Twój alkohol – podaję mu szklankę.

– No dalej rzuć jakimś gównem we mnie – on wręcz o to błaga.

– Jesteś kurwa głupi jeśli myślisz, że Amanda jest ze mną, bo czuje się mało wartościowa. To ona sprawia, że ja się tak czuję – i z tą myślą go zostawiam.

Gdy wracam do dziewczyn i Adama, podaje mu drinka, a Christina dalej pije tego samego, co wcześniej. Chyba też nie jest fanką alkoholu.

– Co tam masz? – pyta Amanda, stukając paznokciem w szklankę.

– Nic co by ci smakowało – i tak zabiera mi szklankę i upija trochę.

– Fuj – próbuje się uśmiechnąć, ale jej to nie wychodzi.

– Mówiłem – bierze moje ramię i się nim obejmuje.

– Gdzie się zatrzymaliście?

– Tam gdzie ostatnio. Wracasz ze mną – to a ogóle nie podlega dyskusji.

– Nie, przyjechałam z nimi i wrócę z nimi – wkurwia mnie ta jej stanowczość – Możesz ty pójść ze mną.

– Tak kurwa, raczej, że cię z nimi nie puszczę. Jeszcze by brakowało, żebyś spała z Nico w łóżku.

– Nie jestem taka – a mogłaby, bo kurwa nie było mnie dwa tygodnie, a ona czekała jakby wiedziała, że to się rozwiąże. Dała mi czas na rozwiązanie syfu w głowie i po prostu pozwoliła mi wrócić. Kurwa, kto tak robi? Ktoś albo szalony albo zakochany albo zbyt cholernie dobry.

– Ta, wiem – całuję ją w czubek głowy, a ona szeroko się uśmiecha.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro