Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25 |Kolejna do kolekcji|

Amanda

Czuję pocałunki na szyi, a potem.. nie cholera nie zrobił tego, zaczyna mnie łaskotać.

– Przestań! – a tak dobrze mi się spało – Proszę! – On jednak nie ma dosyć i dalej mnie łaskocze. Kwiczę, podskakuję, turlam się po łóżku, a on i tak nie przestaje – Która godzina?

– Ósma, wstawaj – mam jeszcze godzinę snu, bo idziemy na dziesiątą.

– Chyba oszalałeś – a on po prostu daje mi klapsa – Ała! – rozsmarowuję mój pośladek – Skąd masz tyle energii po wczoraj?

– Zabieram cię na śniadanie.

– Słucham?

– Słyszałaś, zabieram cię na śniadanie.

– Jak jesteś głodny, to na dole jest kuchnia – mówię kpiąco.

– Chyba się nie rozumiemy. Podnoś tyłek, ubieraj się i wychodzimy na poranną randkę.

– Nie ma mowy – znowu kładzie na mnie swoje ręce i zaczyna mnie łaskotać – Na randki się chodzi wieczorem – piszczę.

– Czy ja jestem kimś kto przestrzega zasad? – no właśnie.

– Tylko dlatego, że jestem głodna, a nie dlatego, że to jest randka – wstaje w końcu z łóżka.

– Ubierz coś ładnego! – czasem nie jestem nawet pewna, czy jestem ładna. Ale Lexi jest, a on jest tu ze mną, czy to znaczy, że jestem ładniejsza od mojej siostry?

– Ty masz na sobie wczorajsze rzeczy – łapie mnie od tylu i przyciąga do swojej klatki piersiowej.

– Mogę pojechać się przebrać.

Obracam głowę w jego stronę.

– Nie obchodzi mnie, co masz na sobie – cmokam go w usta – Wystarczy, że jesteś.

– Och, jak słodko – dźgam go tyłkiem, a on mocniej mnie obejmuje.

– Daj mi się ładnie ubrać – w końcu mnie puszcza.

Nie chce przesadzić. Wiem, co noszę na co dzień, ale czy to jest wystarczające? W końcu zainteresował się mną, gdy miałam na sobie przykrótką spódniczkę. Nie chce go pytać, co powinnam ubrać, ale on sam wchodzi do mojej malutkiej garderoby.

– No co, Amanda? – nie chce na niego spojrzeć – Zaraz nie zdążymy.

– Pasowałoby ci to, co? – obracam głowę w jego stronę, a on patrzy na mnie ze wściekłym wyrazem twarzy.

– Ubieraj się i chodź – on już jest gotowy wyjść, gdy ja łapie go za rękę i przyciągam do siebie.

– W czym mnie lubisz? – moje policzki płoną.

– Lubię łatwy dostęp – całuje mnie w skroń.

– Czyli lubisz spódniczki?

– Co to kurwa za dziwna rozmowa? Lubię spódniczki, lubię spodnie, cokolwiek kurwa ubierzesz i będziesz się podobać też sobie.

– Nie. Co ty lubisz, na mnie – spłonę żywcem.

– Lubię twoje nogi i tyłek, panno wyciągającą komplementy – brzmi jakby dla niego ta rozmowa też była trudna.

– Spódniczka? – kiwa głową.

– Jakieś wymagania, co do bielizny?

– Jak najmniej – Lexi ma w swojej szafie pończochy, ale ja czuje się na to za młoda. Majteczki koronkowe? Pewnie. Dobry seks? Pewnie. Ale te całe wymyślne dodatki, to coś na co nie czuje się gotowa.

– Coś jeszcze?

– Amanda, do cholery przestań, bo tracimy czas na pierdoły. Widziałem cię w legginsach i za dużej koszulce i wcale nie podobałaś mi się mniej. Wyciągnęłaś ze mnie wszystkie możliwe komplementy, więc się pośpiesz.

– Dobrze, już dobre.

Piętnaście minut później schodzę do niego w delikatnym makijażu, prostej koszulce i dopasowanej spódniczce.

– Wreszcie – skradam mu kolejnego całusa.

Bierzemy jego samochód, co znaczy, że po raz kolejny nie ma ucieczki, a przy nim zawsze dobrze ją mieć. Luke prowadzi jedną ręką, a drugą trzyma na moim udzie, które ma tylko fragment gołej skóry.

– Czy tobie właśnie zaburczało w brzuchu? – ściskam jego dłoń na moim udzie.

– Zapomniałam wczoraj zjeść kolacji – często mi się to ostatnio zdarza.

– Kurwa – ta, chociaż się przez co.

Na szczęście dojeżdżamy już pod mały bar, w którym robią pyszne śniadania wszelkich rodzajów. Założę się, że on bywa tu codziennie, chyba, że to ja robię mu śniadanie.

Siadamy przy stoliku i czekamy na kelnerkę.

– Luke! – dziewczyna prawie do nas biegnie, gdybym nie widziała, że trzyma w rękach menu, zdenerwowałabym się – Dawno cię nie było – może jednak nie codziennie.

Nie chce wyglądać na zdesperowaną, dlatego siedzę na swoim miejscu i nie przesuwam się do niego.

– Ta, byłem trochę zajęty — znowu się czuje, jakby mnie tu nie było.

– Mamy nowe dania, na pewno będą ci smakować, a gdy zjesz... – wtedy jej oczy lądują na mnie.

– Mów dalej, jestem ciekawa, co dalej – uderzam Luke'a w udo i mocno ściskam.

– Daj już to menu, Ann – patrzy na mnie potem na niego, a potem robi wściekłą minę.

– Nigdy nie przychodzisz tu z dziewczyną! Zawsze to ja jestem tu twoją dziewczyną – co Luke ma w głowie? Czy on dostaje za to darmowe posiłki?

– Czy uważasz, że parę numerków na zapleczu to związek? – nie tylko ona jest oniemiała.

– Nie, ale...

– Zaraz złożymy zamówienie – odchodzi, stukając mocno obcasami.

– Czy to jakiś żart? – pytam go – Co ty sobie myślisz?

– Kurwa, nie zaczynaj. Chciałem zjeść dobre jedzenie, a nie iść po numerek.

– Ona napluje ci do jedzenia – krzywi się.

– Dlaczego laski nie mają problemu z byciem jedną z wielu, póki nie masz jednej konkretnej? – pociera swoją zarośniętą szczękę – Kurwa, chodźmy stąd.

– Zawsze liczą, że mogą mogą jeszcze zdobyć twoje serce – czochram mu złośliwie włosy – I chyba zjem tutaj śniadanie, ładnie pachnie.

– Robisz mi na złość, prawda?

– To całkiem zabawne, gdy dostajesz po dupie za to, że ktoś ujarzmił twojego kutasa – Luke wybucha śmiechem, a potem łapie mój policzek w dłoń.

– Zostałaś włascicielką, mojego kutasa?

– Zdecydowanie – kładę rękę na jego kroczu i ściskam. Myśle, że ta odwaga bierze się z tego, że inaczej mogę go stracić. Ale dobrze jest na chwile zapomnieć o tym, że kiedyś bało się w ogóle kogoś pocałować.

– Złóżmy zamówienie – mówi, zabierając moją rękę.

– Pocałuj mnie najpierw – robi to, a ja wiem, że ona patrzy i to kolejna satysfakcja.

Jestem tak samo popieprzona jak on. Tylko mnie łatwiej jest zadowolić niż go.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro