24 |Jestem nikt|
Amanda
Nawet nie zorientował się od razu, że nie ma jego samochodu. Zdążyłam dojechać do domu, wziąć długą kąpiel, porozmawiać z tatą, zrobić lekcje, sprawdzić plan treningowy, a dopiero potem usłyszałam pukanie do drzwi, a raczej walenie. To trwało jakieś trzy godziny.
– Zabrałaś mój pieprzony samochód! – krzyczy od progu.
─ Po co mnie tam zabrałeś? ─ jestem spokojna, bo miałam czas, żeby to przemyśleć ─ Myślałam, że.. ─ waham się chwile, ale szybko to mija ─ że zabierasz mnie na obiecaną randkę ─ teraz to brzmi głupio i naiwnie.
─ Mówiłem ci, że mam próbę ─ no właśnie mówił ─ Z resztą nie chodzi o to, co myślałaś, a o to, że musiałem tu przyjechać pieprzoną taksówką!
─ I tak nie byłbyś w stanie prowadzić! Byłam twoim pieprzonym kierowcą, po co mnie tam chciałeś? Jesteś najdziwniejszą osobą jaką znam! ─ wchodzi i trzaska drzwiami ─ Pomyślałam fajnie, posłucham twojej muzyki, poznam twoich przyjaciół, ale potem zrozumiałam, że wcale o to nie chodzi, chodziło o coś, co rozumiesz tylko ty.
─ Nie chciałem kurwa, żebyś poszła gdzieś ze swoimi przyjaciółmi, a raczej z tym kutasem, który cię pocałował!
─ Mogłeś to powiedzieć! Mogliśmy o tym porozmawiać!
─ Nie tak to działa ─ czy tutaj cokolwiek działa?
─ Mam tego dosyć, mam dosyć bycia wiecznie zdezorientowaną, to jak posiadanie mapy, która prowadzi cię do wszystkich ślepych zaułków ─ mówię ─ Czego ode mnie chcesz? Cały czas próbuje to zrozumieć.
─ Ciebie, kurwa ─ to za mało ─ Czy to nie oczywiste do cholery, że jesteś moja?
─ Nie możesz być moim właścicielem, tak nie działa związek ─ nie wiem czy nie poszłam teraz za daleko.
─ A jak kurwa działa związek, Amanda? ─ podchodzę do niego i prowadzę go na kanapę, a potem siadam na jego kolanach.
─ Próbujesz o mnie dbać, ale zarazem mną zawładnąć, ja chce, żebyś o mnie dbał i przy mnie był. W normalny sposób, jeśli ty mnie nie będziesz ranił, ja nie będę cię prowokować. Nie musisz posiadać mojego ciała i duszy na smyczy, żeby było nam razem dobrze ─ nie wiem czy nie przesadzam, bo to w końcu Luke ─ Nie chcesz mnie uszczęśliwić? To po prostu wyjdź i nie wracaj. Przysięgam, że nie będę cię nagabywać.
─ Powiedziałem ci czego chce ─ przeczesuje jego włosy.
─ Więc traktuj mnie z szacunkiem i jak swoją dziewczynę, a nie...
─ Jesteś moją dziewczyną? ─ uśmiecham się.
─ Na to trzeba zasłużyć i nie powiem ci jak ─ Luke pochyla się, żeby pocałować mnie w szyję, a ja mu na to pozwalam ─ Musisz przestać robić rzeczy, które sprawiają, że oboje jesteśmy nieszczęśliwi.
─ Czy teraz mogę cię pocałować? ─ kręcę głową.
─ Na to też musisz zasłużyć, facecie ─ Luke nawet się uśmiecha.
─ Byłem kurewsko wściekły o tą akcje pod szkołą i o to jak cię potem dotykał ─ rozumiem go, bo czułam to samo.
─ Chciałam ci pokazać jak to jest, ty to widziałeś, wiesz dokładnie, co się wydarzyło, ja mogę się tylko domyślać, Luke.
─ Przepraszam ─ w tej chwili to jedno słowo wystarczy. Pochylam się do jego ust i delikatnie złączam je z moimi. Luke pozwala mi na chwilę przejąć kontrole, ale w końcu i tak zmienia tempo i pocałunek robi się bardziej namiętny ─ Chodźmy spać.
─ Bez numerka, Luke ─ on tylko kiwa głową.
─ Ale nago ─ nago bez seksu, tak to na pewno nie skończy się zbyt dobrze.
─ W domu też śpisz nago?
─ Często też nie noszę bokserek ─ to akurat zdążyłam już zauważyć ─ Wiesz, sukinsyn, który jest zawsze twardy ─ rumienię się.
─ Byłam zła ─ i go tym zraniłam.
─ Powiedziałaś tylko pieprzoną prawdę ─ chce zobaczyć w nim coś więcej i mam nadzieję, że po tej małej rozmowie mi się to uda.
─ Myślę też, że masz ładny głos, lubię jak śpiewasz.
─ Wymyśl coś oryginalnego, mała ─ całuje go jeszcze raz.
─ To daj się w końcu poznać, bo na razie mogę wymienić same złe rzeczy.
─ A co jak nie ma we mnie nic dobrego? ─ to ja i tak będę go chciała, dlatego jestem tutaj przegraną.
─ Wtedy będę musiała to przeżyć, kutasie ─ Luke parska śmiechem.
─ Dosyć tych czułych słówek, jestem wykończony.
─ Musisz wziąć prysznic, bo śmierdzisz tym gównem ─ Luke kiwa głową ─ Muszę zadzwonić do Jacka albo Bena, żeby przywieźli mi świeże rzeczy ─ moje oczy robią się wielkie.
Czy to znaczy, że poznam jego rodzinę? Czy przedstawi mnie swojemu bratu jako swoją dziewczynę?
─ Albo mogę je wyprać ─ nie pokazuj, że ci zależy.
─ Cokolwiek ─ więc wybiera pralkę, oczywiście, że pralkę.
W końcu kładziemy się do łóżka. Robimy to od kilku dni i to jest po prostu dobre. On zawsze przyciąga mnie do siebie i zamyka w ciasnym uścisku, tym razem nie jest inaczej, ale ja i tak zamykam oczy z nadzieją, że jutro w końcu pokaże mi dlaczego tak bardzo mnie chce.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro