18 |Nikt inny|
*i kolejny
Amanda
Gdy budzie się rano, go nie ma, ale to było oczywiste od samego początku. Burczy mi w brzuchu, bo wczoraj z powodu randki zjadłam za mało, a potem... z resztą sami wiecie.
Luke ucieka przed samym sobą, ale przede wszystkim przed pozwoleniem sobie na bycie z drugą osobą.
Schodzę na dół, żeby przygotować sobie coś do jedzenia, ale nagle podskakuje, gdy drzwi otwierają się z hukiem.
– Dzień dobry – mówi – musiałem wyjść po papierosy, wczorajszą paczkę zgubiłem.
– Ćpałeś? – pytam cicho – Czy byłeś wczoraj naćpany?
– Coś tam wciągnąłem – wczoraj zaprzeczył, więc w ilu jeszcze rzeczach skłamał?
– Dlaczego? – czy mam prawo zadać to pytanie lub jakiekolwiek inne?
– Potrzebowałem trochę zabawy – żeby podkreślić swoją nonszalancję wzrusza ramionami.
– Co tu jeszcze robisz?
– Czy to kurwa zabawa w dwadzieścia pytań? – przysuwa swoje biodra do moich i dociska mnie do blatu w kuchni – Byłaś wczoraj na randce.
– Tak – po co kłamać? Z jakiego sensownego powodu miałabym to zrobić?
– Zamierzasz iść na kolejną – kiwam głową – Nie pójdziesz, kurwa.
– Zabawny jesteś – mocniej dociska swoje biodra do moich.
– Mam powtórzyć wyraźniej?
– Nie boje się ciebie, nie bałam wczoraj, nie boje dzisiaj.
– Dlaczego do kurwy miałabyś się mnie bać wczoraj? – nie mówię mu, że gdy jest pijany nie czuje się za nic odpowiedzialny.
– Pójdę na tę randkę i na każdą kolejną – jego dłonie zaciskają się na blacie.
– Czy ja mówię nie wyraźnie? Nigdzie nie pójdziesz z żadnym z moich przyjaciół – wpada mi do głowy pomysł – Wbij to z tej pięknej główki, bo odpowiedź brzmi nie – na moje twarzy maluje się niezadowolenie – Zawsze będę kilka kroków przed tobą – to jest akurat prawda.
– Chce chodzić na randki i być normalna, wartościowa – powinnam skończyć na 'normalna'.
– Dobra, kurwa, skoro chcesz iść na randkę to cię na nią zabiorę – patrzę na niego zdezorientowana, on tak samo patrzy na mnie.
– Czy ty...
– Tak. Randka, pierdolona randka z Luke'm Hemmingsem. Warunkiem jest to, że nigdzie nie pójdziesz z nikim innym – gdy głowa podpowiada ci uciekaj, ale ty jesteś zbyt szalona.
– Jeśli w coś ze mną grasz, to przysięgam, że się rozpłacze – dotyka mojego już prawie zdrowego policzka – Ile razy zabrałeś Lexi na randkę?
– Miałem w dupie, co robi Lexi, mówiłem ci to. Chciałem od niej seksu, a ona pozwalała mi na seks każdego rodzaju.
– Czy była z tobą w trójkątach? – pytam nieśmiało.
– Tak, Lexi lubi różne gówno – całkowicie się rumienie – Ty się nie chcesz mną dzielić, co? – zrzucam jego dłoń.
– Nie możesz udawać, że chcesz ode mnie rzeczy, których tak naprawdę nie chcesz, Luke.
– Mogę zabrać cię na randkę, mogę zabrać cię na tonę pierdolonych randek, tak długo jak kurwa nikt inny cię nie ma.
– Czy ty siebie słyszysz? To jest przekupstwo! – krzyczę mu w twarz.
– Możesz mnie poznać, ja mogę poznać ciebie – przysuwa swoje usta do moich – Chcesz mnie? Czy chcesz Ashtona? Czy kogokolwiek innego?
– Ja... – napiera ustami na moje, gdy jego dłoń zaczyna pieścić mój sutek – Nie chce tylko seksu! Chciałam zranić Lexi! – No i proszę przyznałam się do tego.
– Tak, wiem to. Teraz proponuje ci coś innego.
– Czy ty jesteś zazdrosny? – nienawidzę zdradzających mnie rumieńców.
– Mam to kurwa powiedzieć? Nie wystarczająco to pokazuje? – warczy w moje usta.
– Chce ciebie – praktycznie szepczę – ciebie ze wszystkimi konsekwencjami.
– Wiedziałem – nie mówi nic więcej, bo w końcu mnie całuje.
Niektóre rzeczy są dobre, inne są pociągające. Niektóre rzeczy są właściwie, inne dające wspomnienia.
Niektóre rzeczy łamią ci serce, inne dają nadzieje.
Luke sadza mnie na blacie i zaczyna przesuwać rękami po moich udach, w górę aż do majtek. Pamiętam, co powiedział w nocy. Wiem, co powiedział przed chwilą. Jeśli on daje mi to ja powinnam mu dać seks czy jego brak? Przestaje się zastanawiać, gdy odsuwa moje majtki na bok, a ja szerzej rozchylam nogi. Jego usta ssą moją szyje, gdy ja bardziej lgnę do jego dotyku.
– Chce ciebie – szepcze – Teraz, już – uśmiecha się i mocniej wsuwa i wysuwa palce – Z tobą – moje urywki zdań nie mają sensu.
– Tylko kurwa ze mną – to wszystko, co mówi za nim we mnie wchodzi i to najgorsze słowa, a zarazem najlepsze jakie kiedykolwiek słyszałam.
Robimy to w całym domu, a on potem nie wychodzi.
Potrzebuje go, bo on to sprawił. Sprawił, że jest w mojej głowie.
Jestem winna, oczywiście, że jestem.
Ale on... zawsze wie, co powiedzieć.
Leżę na nim z piersiami przyciśniętym do jego pleców, gdy on gapi się w telewizor. Nie narzeka, że jestem za ciężka, nie mówi że się nie przytula, po prostu jesteśmy tu razem.
– Obejrzyjmy jakiś film – proponuje – Jakąś głupią komedie – wplatam palce w jego włosy, za co dostaje kilka cichych pomruków.
– Co chcesz obejrzeć?
– A co poleca Netflix? – chichocze przez chwile. Luke wyciąga dłoń po pilota i włączą Netflixa – Wybieraj – mówi.
– Zdaje się na ciebie – całuję go w szyje.
– Dobra, ale potem ty – nic nie odpowiadam, po prostu go tule, a on po prostu jest.
Luke
To mój pierwszy raz.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro