Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15 |Normalność|

*drugi dzisiaj

Amanda

Tak naprawdę to mieszkałam sama. Taty nie było, a ja czułam się jakby to była kolejna kara za to wszystko. Następnego dnia odważnie poszłam do szkoły. To nie było to czego chciałam, ale to było z czym musiałam się zmierzyć. Moja szafka znowu była pełna prezerwatyw, ale dzisiaj chociaż miałam Christine i Nico.

– Dlaczego nam nie powiedziałaś?! – krzyczą razem – Jak mogłaś?

– Tak, dzięki, jeszcze wy mnie oceniajcie – Nico przytula mnie do swojego boku.

– Dałaś się ponieść, co? – oni mnie nie oceniają, raczej się śmieją, że w końcu utarłam nosa Lexi.

–Czy to prawda, co o nim mówią? Naprawdę jest taki dobry w łóżku? – tylko kiwam głową – No Amanda! Zaskoczyłaś mnie!

– Cała szkoła mnie nienawidzi – Nico ściska moje kolano – Nie mam im tego za złe, zdrady są okropne, ale ona wiedziała, że on ją zdradza!

– Podobno chciał z nią kilka razy zerwać, ale ona błagała go, żeby tego nie robił.. – on też tak twierdzi.

– Zróbmy imprezę – mówię – mieszkań teraz u ojca, więc jestem przez większość czasu sama..

– Wyrzucili cię z domu?! – mogłam im tego nie mówić.

– Mam samochód, cały dom dla siebie i zero kłótni. Nie traktuje tego jako czegoś złego – albo się do tego nie przyznaje.

– A twój policzek?

– Lexi poniosło – nie zamierzam jej za to wyzywać, bo zasłużyłam, ale Luke ma racje w jakiś sposób przyjęłam jego ciosy.

– Czy teraz ty jesteś dziewczyną Luke'a Hemmingsa? – krzywię się, na tyle na ile pozwala mi policzek – Rozumiem, że nie.

– Lepiej gdy będziemy trzymać się od siebie z daleka – oni kiwają zgodnie głowami.

– Pokaż to – nim zdążę zareagować Ashton siedzi okrakiem na ławce, a moja broda jest między jego palcami – O kurwa, zawsze wiedziałem, że Lexi to szalona suka.

– Halo! – Christina macha nam przed twarzą ręką.

– Jestem Ashton, przyjaciel tego kretyna, nie ważne z resztą – dotyka mojego policzka tak jak Luke wczoraj – Boli?

– Już nie, dzięki – on wcale nie musiał się tym zainteresować, jest tu, bo chce tu być.

– Pomyślisz, że to szalone, ale wpadłam na to dosłownie w momencie, gdy spojrzałem na tę ładną buzie.

– Co? – moją twarz oblewa rumieniec.

– Taka ładna – niektórzy są bardzo podatni na takie małe słowa, ja jestem, bo to nigdy nie ja je słyszałam – Wyjdź ze mną – słyszę piszczącą Lexi – Zapraszam cię na randkę, Amanda – rumienie się jeszcze bardziej.

– Dlaczego? – zaraz spalę się ze wstydu.

– Bo lubię dziewczyny z podbitymi oczami – znowu dotyka mojego policzka – Bo wiesz co gramy.

Szukam Luke'a, ale to nie ma znaczenia. Luke nie jest typem randek, ani czułych słówek.

– Zgoda – całuje mnie w zdrowy policzek.

– Nie pożałujesz, a teraz podaj mi swój numer – szybko wymieniamy się numerami – Pasuje ci jutro?

– Mam trening.

– Kurwa, w czwartek mam próbę. Piątek?

– Tak – uśmiechamy się do siebie, a ja zdaje sobie sprawę, że to moja pierwsza randka.

– Ale w piątek jest impreza! – jęczy Christina.

– Byłem na milionach imprez – tak, rumieniec dzisiaj nie zejdzie mi z twarzy – Muszę iść, ale jeszcze cię gdzieś złapie.

– Co tu się właśnie stało? –  Christina skacze z podekscytowania – To twoja pierwsza randka!

– Chyba mu się podobam... – sama nie do końca w to wierze.

– On cię pożerał wzrokiem! – dotykam swoich policzków.

– Gorąco – Nico przyciąga mnie do siebie.

– Twoja siostra może iść się pieprzyć – uśmiecham się pod nosem.

Gdy tego samego dnia dostrzegam Luke'a na korytarzu, chce być miła, więc mówię mu 'hej'; ale on całkowicie mnie ignoruje. Dalej ściska tyłek dziewczyny, z którą stoi. Nie wiem, co sobie myślałam, ale na pewno liczyłam chociaż na 'cześć'.

Gdy ktoś po raz kolejny popycha mnie na szafkę. Mam dosyć i wychodzę ze szkoły szybciej niż powinnam. Jadę do domu ojca. Cholera, nie mogę się przyzwyczaić, że to też mój dom.

Szukam jakiegoś alkoholu i na szczęści okazuje się, że tata nie trzyma go pod kluczem tak jak mama. Wyjmuje butelkę wina i zaczynam pić w samotności, póki ktoś nie dobija się do moich drzwi.

– Co tu robisz? - muszę wyglądać strasznie z butelką w ręku i czerwonymi oczami.

– Wyszłaś ze szkoły – jakby go to obchodziło – Pijesz?

– Chcesz napić się ze mną?

Nie trzeba mu dwa razy powtarzać. Siadamy na kanapie. Idę po drugi kieliszek i drugą butelkę wina. On wyciąga papierosa, a ja zabieram mu jednego.

– Pokaż mi jak – dzisiaj nie jest dzień na rozmawianie – Pokaż mi jak zapalić.

On mnie ignoruje i sadza na sobie okrakiem. Ponownie dzięki niemu mam dym w ustach. Gdy całuje go po raz pierwszy tego dnia, postanawiam zapytać.

– Nie odpowiedziałeś mi – to głupie – Powiedziałam 'hej', a ty mnie zignorowałeś.

– Nie jestem przyjacielskim typem, kurwa – czuje na jego ustach smak wina, a może to mój usta? Kto do kogo tu tak naprawdę przyszedł?

– 'Hej' nie świadczy o przyjaźni – uśmiecha się do mnie.

– Więc hej – teraz to ja się szczerze jak głupia.

– Hej – całuje go krótko – Hej – Luke przeklina pod nosem, a potem przyciąga mnie do kolejnego pocałunku.

– Co z tym, że to było na pożegnanie? – mówi zadowolony.

— Po pijaku się nie liczy – Luke parska śmiechem.

Gdy budzę się w nocy go już nie ma. Ale co z tego, że nie ma go obok, gdy wszystko dookoła pachnie nim?

Łatwo powiedzieć trzymaj się z daleka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro